— No proszę, kto nas zaszczycił swoją osobą.
Rozbawiony Cień zerka na mnie znad maski. Jego niebieskie oczy w blasku ogniska lśnią niczym gwiazdy na niebie. W takich chwilach lubię się w nie wpatrywać; w dziwny sposób mnie uspokajają, choć pewnie Reven uważałby inaczej.
— Lady...
— Daruj sobie. Chcę połowę. — Jednak tym razem one nie działają. Po ostatnich wydarzeniach mam ochotę udusić go gołymi rękoma.
— Połowę, czego? — Mierzy mnie zaciekawionym wzrokiem. Lecz ja od razu zauważam znajomą iskierkę rozbawienia, która pojawia się w jego tęczówkach, kiedy wie, że ma nad kimś przewagę.
— Nie udawaj, połowę złota.
— Jakie znowu złoto? Nie wiem, o czym mówisz.
Jasne, bo mu uwierzę. Nie ze mną te numery. Ten uparty osioł wyprze się wszystkiego z czystej złośliwości, nawet jeśli położyłabym pod ten zdradziecki nos dowody jego łgarstw. Dobra, jeśli nie chce po dobroci...
— Jak długo się znamy? — Uśmiecham się słodko.
Reven krzyżuje ręce. Pewnie zastanawia się, czemu nagle zmieniam temat, węsząc jakiś podstęp.
— Szmat czasu.
— No właśnie, dlatego mnie nie oszukasz. — Mój uśmiech momentalnie staje się krwiożerczy. — Mówię o złocie od księcia.
— Od księcia, czemu miałby mi je dać? — odpowiada na pozór niewinnie.
— Daruj sobie, wiem o twoim zakładzie z nim.
Przez chwilę przygląda mi się. W końcu ściąga maskę. Czyżby go uwierała? A może chce, abym widziała jego twarz? Nie ma szans, cwaniaku.
— Wiem, że śliczniutki jesteś, ale mnie twoja uroda nie ogłupi, nie jestem Eleną. Myślałeś, że nie dowiem się o nim? — stwierdzam z nieukrywaną groźbą.
— No cóż, miałem taką nadzieję.
Uśmiecha się złośliwie, co mnie jeszcze bardziej nakręca. Chętnie powtórzyłabym ten cios przed kilku dni, ale niestety tym razem nie da mi się uderzyć.
— No to myliłeś się, należy mi się połowa.
— A niby za co?
— Za straty moralne.
— Straty moralne? — Kręci głową z niedowierzaniem. — Założenie stroju, który przystoi kobiecie, uważasz za straty moralne?
Jego uśmiech robi się coraz szerszy, a w oczach dostrzegam rozbawienie pomieszane z tęsknotą. Łajdak ma jeszcze czelność o tym marzyć. Kiedyś go zabiję, Jedyny mi świadkiem.
— Mam cię... Ciesz się, że chcę tylko połowę.
— Phi. Ale jesteś łaskawa... Elena nauczyła cię czegoś.
— Na pewno jednego, nigdy nie sprzedałaby przyjaciela dla swojej rozrywki.
— A ja niby to zrobiłem?
— Tak! — mówię trochę zbyt głośno, aż kilka zaciekawionych osób spogląda na nas.
Reven naciąga jeszcze głębiej kaptur, tak że widzę teraz jedynie jego białe ząbki. W czerwonożółtej łunie jarzą się, przez co wygląda jak demon z najgorszej czeluści piekła. Nawet nie wiem, po co to robi i tak nikt nie rozpoznałby jego twarzy w tym świetle.
— Dobrze wiesz, że nienawidzę sukien. A poza tym obiecałam kiedyś księciu, że szybciej odejdę na łono Jedynego, niż mnie ujrzycie ubraną jak kobietę... Że ja nie ugryzłam się wtedy w język, przecież wiadomo było, że potraktujesz to jak wyzwanie.
CZYTASZ
Viliana - Black Heart
FanfictionMinęło siedem lat od zakończenia wojny, która pochłonęła tysiące istnień. Król Mandaville został wówczas zmuszony do podpisania barbarzyńskiego traktatu pokojowego. Powoli kraj chyli się ku upadkowi. Lecz nadal żyją w nim ludzie, którym los ludu nie...