— Komu? — Mrugam zdziwiona. — Szuberowi?
— Nie, głuptasku. — Śmieje się głośno. — Allardowi.
No to wpadłam, może zignoruje? Jasne, takie przejęzyczenie to miód dla jego uszu.
Irrum, czemu nie potrafię ugryźć się w język?
— Hm — mruczy znacząco, aż robi mi się gorąco. To nie wróży nic dobrego. — Widzę, że Szuber wpadł ci w oko. — Puszcza do mnie oczko.
— Ten arogancki sztywniak, który uważa, że powinnam latać w sukience i robić rzeczy, przystające kobiecie... Chyyba sssobie żarrtujesz?
— Czyżby? — Lewy kącik jego ust unosi się ku górze.
Nagle czuję ból w dłoni. Ze zdziwieniem spoglądam na nią. Cholera, zaraz przebiję skórę.
Oddychaj. Nie pozwól mu się znowu sprowokować. Jeszcze jeden wdech. Dobra, przyda się kilka dodatkowych.
— Nie gadaj bzdur — stwierdzam w końcu na tyle spokojnie, na ile daję radę. — Lepiej powiedz mi, czemu uważasz, że podobam się księciulkowi?
— Niezła zagrywka. — Szlag, nawet ten jego głęboki, zmysłowy głos mnie dziś drażni. — Nie myśl, że tak łatwo się wyłgasz. W końcu mi powiesz, co stało się nad jeziorem. Musiałaś nieźle zaleźć mu za skórę, że omija cię jak zarazy.
— No proszę, Caelen już ci doniósł. Co podglądał? — Ostatnie słowo mówię kąśliwie, aby Reven nie miał wątpliwości, co zrobię chłopakowi, jak go dorwę.
— Nigdy w życiu, ukatrupiłabyś go za taki numer. — Pochyla się do przodu, opierając łokcie o nogi. Na splecionych dłoniach kładzie podbródek i wbija we mnie swoje błękitne oczy. — Widział, jak wróciłaś z kąpieli rozanielona, a po chwili Szuber czerwony jak owoc vampi. Ja już dobrze wiem, kiedy masz taką minę.
Szczerzy te swoje białe ząbki, badawczo śledząc każdy mój ruch.
— Rozanielona... Co ty sugerujesz?— Zaczynam wyobrażać sobie, jak pozbawiam go uzębienia. Od razu robi mi się lepiej, gdy w myślach widzę szczerbatego Cienia.
— No proszę, jak ci szybko wrócił humor. Pewnie wyobrażasz sobie, że znowu dajesz mi w gębę? — Hoer, jak on to robi? Trochę to niepokojące, że tak dobrze mnie zna. O czym jeszcze wie, czego nie chciałam mu powiedzieć? — A co do Szubera, nic nie sugeruję. Jakbym śmiał? Zazwyczaj widzę tę minę, jakbyś zdobyła najwyższe trofeum w inicjacji, kiedy kogoś doprowadzisz do szewskiej pasji. Szuberowi nawet się upiekło, bo nie ma żadnego draśnięcia.
Ej, o czym on chrzani?
— Draśnięcia? O czym ty mówisz?
— Wiesz, każdy inny mężczyzna, który próbowałby posiąść cię siłą, skończyłby posiekany na milion kawałeczków.
— Reven, czy cię porąbało? Siłą! — Teraz to nie jest już tylko szczerbaty, ale i głowy nie ma. — Wiem, że uważasz siebie za bóstwo, ale uwierz mi, nie tylko ty jesteś zabójczo przystojny. Szuber może podobać się kobietom. Szkoda, że nie słyszy, za kogo go masz. Szybko zdarłby ci ten uśmieszek z twojej słodkiej buźki.
Chyba nie wyczuł w moim głosie chęci mordu, bo wybucha szczerym śmiechem.
— Z taką obrończynią jego cnoty nie musi się osobiście fatygować. Wszyscy dobrze wiemy, że nie ma bardziej szlachetnego rycerza od niego na tym świecie.
— To skąd ten pomysł? — pytam, ignorując kpinę w jego głosie. Reven nie byłby sobą, gdyby nie wytknął tego Szuberowi. Nawet go rozumiem, też mnie irytuje zbytnia powaga kapitana. Dlatego uwielbiam mu dokuczać bardziej niż Elenie.
CZYTASZ
Viliana - Black Heart
FanfictionMinęło siedem lat od zakończenia wojny, która pochłonęła tysiące istnień. Król Mandaville został wówczas zmuszony do podpisania barbarzyńskiego traktatu pokojowego. Powoli kraj chyli się ku upadkowi. Lecz nadal żyją w nim ludzie, którym los ludu nie...