Rozdział 36

2.5K 77 6
                                    


Dzisiaj wstałam wyjątkowo szczęśliwa.
Szybko rozczesałam włosy i ubrałam się w jeansy i czarną bluzę.

W sumie ładnie dzisiaj świeci słońce - pomyślałam nakładając korektor pod oczy.

Gdy skończyłam się szykować zeszłam do dół.

- Hej - przywitał mnie Stuu.
- Cześć - powiedziałam i nasypałam do miski trochę płatków.
- Dzisiaj nagrywamy tabliczki, pamiętaj - ostrzegł mnie chłopak.
- Dobrze, dobrze. Ja to nie Marcin - zaśmiałam się.
- Całe szczęście - Stuu wstawił swój talerz do zmywarki i udał się do swojego pokoju.

Po 40 minutach byłam gotowa do wyjścia. Złapałam za klamkę, ale przypomniałam sobie o prezencie dla ekipy.

Pobiegłam na górę i złapałam kopertę.

Dzisiaj rozpoczynam geografią. Więc pobiegłam pod salę. Siedział tam tylko Patryk, więc usiadłam obok niego i odparłam głowę na jego ramieniu.

- Co taka radosna? - zapytał chłopak i oparł swoją głowę na mojej.
- Dowiesz się później - cmoknęłam w powietrzu. Chłopak wbił mi palca w brzuch i zrobił naburmuszoną minę - Nie płacz, nie płacz - popchnęłam go lekko.

Lekcję mijały strasznie wolno. Nie mogłam się doczekać, aż dam im prezent.

W końcu!

Jest upragniony dzwonek!

Gdy wyszłam ze szkoły czekał na mnie Mikołaj. Zawsze jest wszędzie pierwszy.

- Co to za niespodzianka - zapytał zniecierpliwiony.
- Dowiesz się jak przyjdzie reszta - uśmiechnęłam się i zobaczyłam Adriana z Zuzą, wychodzących ze szkoły. Za nimi biegła Idalia.

- Kiedy ta niespodzianka?! - wysapała Ida.
- Zaraz. Musimy czekać na Patryka - rozejrzałam się za chłopakiem.
- Biegnie - zaśmiała się Zuzia.

Gdy chłopak był już przy nas, wyjęłam z torebki kilka kopert. Z uśmiechem na twarzy podałam każdemu jedną. Z radością przeglądałam się, jak otwierają koperty.

- My nie możemy tego przyjąć - wyjąkała Zuza.
- Musicie. Już nie ma odwrotu - zaśmiałam się.
- Mi pasuję - przytulił mnie Patryk, a reszta powtórzyła jego czyn.
- Dziękuję - powiedziała Idalia - Naprawdę.
- Super pomysł z tymi biletami - powiedział Adrian.

Kupiłam im bilety na festiwal, który ma się odbyć w Gdańsku. Pociąg mamy za 4 dni, a pierwszy koncert będzie dopiero za 6 dni. Pierwszego dnia pewnie pójdziemy coś pozwiedzać i ogólnie dobrze spędzić czas. Drógiego, trzeciego i czwartego dnia mamy koncerty. Piątego też mamy trochę czasu dla siebie, a szóstego dnia wracamy.

Wiem, że przy muzyce można się rozerwać. Przy okazji taki wyjazd na pewno nas do siebie zbliży. W sensie tylko mnie do nich, bo oni są paczką już od kilku lat.

Wróciłam do domu po 15.00. Szybko poszłam do kuchni zrobić sobie jedzenie. W pomieszczeniu siedziało dużo osób i rozmawiali ze Stuu o jakiś umowach.

W sumie, jak wrócimy z Gdańska to od razu będą święta. Pogodziłam się z rodzicami. Doszliśmy do wniosku, że działali pod wpływem emocji. Mamy wyjechać z Kacprem w góry na ferie. Błoński ogarnie hotel i wszystko, a ja mam nas spakować.

Strasznie mi ciężko z tym, że nie mogę ujawnić naszego związku.

Usiadłam przed moją toaletką i zaczęłam rozsmarowywać bazę.
Gdy skończyłam makijaż poszłam na dół nagrać film do Stuu.

Film wyszedł w miarę spoko, więc szybko skończyliśmy nagrywać. Przez to, że zostało nam tyle czasu postanowiliśmy pójść z Kacprem na kolację.

Gdy dojechaliśmy do knajpy pod złotymi łukami. Usiadłam na przeciwko mojego chłopaka, a on poszedł zamówić jedzenie. Jak zawsze zamówiłam vege burgera i frytki. Nie jem często w macu, w sumie to tylko jak Lexy mnie poprosi żebym z nią poszła.

Kacper wrócił z naszym jedzeniem. Włożyłam kanapkę do ust. Nagle poczułam uścisk. Odwróciłam się gwałtownie. Wpatrywał się we mnie wysoki chłopak zwany Adrianem.

- O hej - odwzajemniłam uścisk.
- A z kim ty tu przyszłaś? - chłopak spojrzał na Kacpra który był zdziwiony i jednocześnie zły.

No to przypał.

- To jest Kacper. Mój chł... przyjaciel - próbowałam odkręcić sytuację - Kacper, to jest mój przyjaciel ze szkoły Adrian - wskazałam na Adiego.

Widać było, jak twarz Błońskiego powoli się rozpogadza.

- A Ty gdzie masz twoją kochaną Zuzkę? - zaśmiałam się, a Adrian szturchnął mnie w ramię.
- Ona zamawia jedzenie. Muszę do niej już wracać. Siemka - patrzyłam jak odchodzi. Gdy zpowrotem odwróciłam się do Kacpra, on pocałował mnie.

- Jeszcze ktoś zobaczy - niechętnie oderwałam się od niego.
- Niech patrzą - szatyn znowu połączył nasze usta.
- Kacper - powiedziałam błagalnie.
- No dobra, dobra. Ale w domu Ci nie odpuszczę - zaśmiał się.

- Jeszcze zobaczymy....

_________________________________________
Wybaczcie, że nie ma często rozdziałów, ale teraz mam 5 treningów w tygodniu.

Miłość Czy Nienawiść? (Julia Kostera & Kacper Błoński)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz