6. Byłam tylko Gwendolyn Hale.

56 9 43
                                    

^Grayson Wintes

11,2k słów... Miłego czytania ;)

Gdy wyszłam przed restaurację, chłodne powietrze owiało moje ciało. Pocierałam o siebie dłońmi, aby chociaż odrobinę się rozgrzać. Na niebie nie było już żadnej chmury, za to widniało na nim wiele gwiazd. Drżącymi rękoma sięgnęłam do kieszeni płaszcza, z której wyjęłam opakowanie papierosów oraz zapalniczkę. W chwili, gdy w końcu zapaliłam jednego z nich, usłyszałam jak ktoś wychodzi z budynku.

- Wracaj do środka, Gwen. - odezwał się spokojny głos, którego w tej chwili nie spodziewałam się usłyszeć.

Spojrzałam w kierunku Kola. Patrzył na mnie tym swoim badawczym wzrokiem, którego nie znosiłam. Zawsze gdy tak na mnie patrzy miałam wrażenie że czyta mi w myślach.

- Wracaj do środka. - mruknęłam w jego kierunku, jednocześnie wypuszczając dym z pomiędzy warg.

Zmierzyłam go obojętnym wzrokiem. Zauważyłam że jego dłonie trzęsły się prawie tak bardzo jak moje.

- To że policja cię przesłuchała nie oznacza, że możesz tak po prostu sobie stamtąd wyjść. - warknął, jakby tracąc cierpliwość do mnie i całej zaistniałej sytuacji.

Prawda, przez te dwie godziny miałam okazję złożyć zeznania które i tak nie wniosły nic do sprawy.

Czyli tak jak zawsze.

Stypa skończyła się parę minut po piętnastej, gdy do restauracji zawitała policja wezwana po dzisiejszym incydencie z portretem zmarłej. Prawie wszyscy zostali już przesłuchani, jednak jak na razie nie udało im się ustalić niczego pożytecznego. W sali zostali tylko rodzice Harper, moja ciotka, jej synowie, Kol i kilka przesłuchiwanych osób. Reszta pojechała do domów otrząsnąć się po ciężkim dniu. My za to zostaliśmy pomóc ogarnąć bałagan który po sobie pozostawili.

- Jak myślisz, złapią winowajcę? - zapytałam, patrząc jak chłopak siada na jednym ze schodków.

Zauważyłam że na to pytanie lekko się spiął. Przez chwilę nawet myślałam, że może być zamieszany w tę sytuację. Wiem że to mój brat i nie powinnam nawet mieć takich podejrzeń, jednak patrząc na te wszystkie podsłuchane rozmowy mam wrażenie, że nie znam sowich bliskich.

Bo najbliższe nam osoby są najlepszymi oszustami.

- Wątpię... - mruknął, przecierając twarz dłońmi. - Pamiętasz jak było ostatnio... - westchnął, odrywając ode mnie wzrok.

Po słowach chłopaka nastała cisza. Co jak co ale chyba naprawdę chciał uciąć temat, skoro posunął się do wspominania tego, o czym próbowaliśmy zapomnieć. Przypomniał mi się napis na portrecie zmarłej dziewczyny. "Kto następny?". Wygląda jakby była to wiadomość co najmniej od jakiegoś seryjnego mordercy. Chociaż tak to wygląda, nie opuszcza mnie wrażenie że sprawca zamieszania może mieć gorsze intencje. Bardziej osobiste. W mojej głowie aż roiło się od pytań bez odpowiedzi. Każde było na swój sposób istotne, chociaż najbardziej ciekawiło mnie jedno.

- Nie powinienem tego wspominać, przepraszam. - odezwał się chłopak, o którego obecności zdążyłam już zapomnieć.

- Nie powinieneś. - powtórzyłam, rzucając peta na ziemię, którego po chwili zdeptałam.

Ostatni raz spojrzałam w stronę brata, po czym ruszyłam z powrotem w kierunku restauracji, aby pomóc reszcie w sprzątaniu. Odchodząc, w mojej głowie w ciąż echem roznosiło się to intrygujące pytanie.

Kto następny?

***

Mieliśmy dzisiaj czwarty lipca, co oznaczało że tego dnia powinniśmy obchodzić nasz ukochany Dzień Niepodległości. Chociaż chwila... Przecież w tej chwili znajdowaliśmy się na wyspie położnej na terenie Wielkiej Brytanii.

Don't forget meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz