Pov. Rosja
Obudziłem się w bardzo wygodnym miejscu. Leżałem w łóżku, ale nie moim, moje nie jest takie wygodne. Otworzyłem oczy i rozejrzałem się po pomieszczeniu. To nie był mój pokój. Dopiero po chwili przypomniałem sobie że nocowałem u Ameryki. Spojrzałem na chłopaka siedzącego na krześle niedaleko łóżka. Nie przypominam sobie żebym zgodził się na spanie w jego łóżku. Musiał mnie tu przetransportować jak spałem. Będzie zemsta. Mówiłem mu że mogę tam spać, ale jak zwykle postawił na swoim. Podniosłem się z łóżka i do niego podszedłem. Podniosłem chłopaka i rzuciłem go na łóżko. Od razu się obudził. Spojrzał na mnie zszokowany i wystraszony, a ja się po prostu lekko uśmiechałem.
A: Za co?!
R: Ja miałem spać na krześle.
A: Powinieneś się cieszyć, że śpisz w wygodniejszym miejscu.
Prychnąłem i usiadłem obok niego na łóżku.
R: Jak się spało?
A: Dobrze, dopóki mnie nie obudziłeś..
R: Jesteś zły?
Westchnął i położył się nakrywając głowę kołdrą.
A: Nie, nie jestem.
R: To dobrze.
Chwile siedzieliśmy w ciszę. Ściągnąłem po telefon, ale zapomniałem, że jest rozładowany..
A: Która godzina?
R: Nie wiem.. Mam rozładowany telefon.
A: Czemu wczoraj nie podłączyłeś?
Nie odpowiedziałem. Wstał i otworzył szufladę w biurku. Wyciągnął z niej ładowarkę, po czym podłączył ją do kontaktu. Wyciągnął rękę w moja stronę. Podałem mu swój telefon, a chwilę później już się ładował.
Znów cisza.. W pewnej chwili głośno zaburczało mi w brzuchu... Aż głupio mi się zrobiło. Czułem na sobie wzrok chłopaka, ale nie chciałem na niego spojrzeć. Udawałem jakbym wogóle tego nie zauważył, chociaż strasznie bolał mnie żołądek.
A: Jest dziewiąta, za pół godziny mamy śniadanie. Wytrzymasz?
R: Do tego czasu już mnie nie będzie, spokojnie.
A: Jak to? Nie zostaniesz na śniadanie?
R: Nie chce wam robić kłopotu. Wystarczy że pozwoliliście mi zostać. To już dużo.
A: Żartujesz sobie? Nie ma mowy, zostajesz na śniadanie, to nie jest żaden problem.
Spojrzałem na niego trochę załamanym wzrokiem. On skrzyżował ręce na klatce piersiowej, pokazując, że on teraz rządzi.
R: Ame,naprawdę nie trzeba.
A: Ale--
Przerwałem mu.
R: Nie ma "ale".. Zaraz znikam, tylko telefon mi się włączy.
Zrobił smutną minę i opuścił ręce. Chętnie bym u niego jeszcze został, ale pewnie rodzeństwo się o mnie martwi..
R: Ah... Jutro w szkole się zobaczymy, ewentualnie na chwilę po lekcjach będę mógł się spotkać.
A: Trochę długo czekać, ale dobrze..
R: Uśmiechnij się, ze smutną miną źle wyglądasz.
Zrobił to o co go poprosiłem. Od razu lepiej.
A: Ale może jednak zjesz coś? Zrobię ci kanapkę, poczekaj chwilę.
Zanim zdążyłem coś powiedzieć, wyszedł z pokoju. W sumie w domu i tak nie mam najprawdopodobniej nic do jedzenia, więc się przyda.
Kilka minut później wrócił z kanapkami i chyba herbatą.
CZYTASZ
Nie chcę cię ranić || RusAme || COUNTRYHUMANS
RandomW poprzedniej książce było za mało opisów, w tej chyba jest za dużo, czasami niepotrzebnych. W tamtej wiele rzeczy nie było zaplanowanych i się nie zgadzało, w tej jest za dobrze zaplanowane (może pod koniec książki pokaże zdjęcia tego, jak jest wsz...