Rozdział 4

361 20 49
                                    

Uprzedzam ten rozdział jest yaoi, więc jeśli nie lubisz to nie czytaj.

Akcja dzieje się w tym czasie gdy Saiki i Naruki poszli na wagary.

Zapraszam...

~~ Pov. Aren ~~

Szedłem do szkoły jak zwykle z moim najlepszym przyjacielem Shunem. Niebieskowłosy nie wiedzieć czemu często lubił mnie łapać za rękę, zrobił to i tym razem uśmiechając się przy tym słodko. Poczułem pieczenie na policzkach czemu on tak na mnie działa? Wszechświecie czemu?

- Shun jak ci minął weekend? - spojrzałem na niego z uśmiechem
Zdziwiłem się, chłopak lekko się wzdrygną na dźwięk swojego imienia.

- A-aren mó-głbyś mówić do mnie Ka-ido? P-proszę

To było bardzo dziwne. Fakt, Shun nigdy się tak nie zachowywał. Muszę to rozgryźć, odparłem tylko :

- Ta... Jasne, ale ty mów mi Aren.

- Dobrze - odparł chłopak z promiennym uśmiechem i ścisnął mocniej moją dłoń.

Cholera co się dzieje czemu na widok jego uśmiechu przyspiesza mi puls a twarz mnie piecze?!

~~ Pov. Kaidou ~~

Aren jest super fajnym i wysokim chłopakiem do tego według mnie uroczo się rumieni, a jego nosek przybiera brzoskwiniową barwę....

Co...?!

* * *

~~ Pov. Aren ~~

Byliśmy już w szkole i szliśmy korytarzem do sali. Gdy nagle Kaidou przyłożył sobie moją dłoń do czoła. To trochę niezręczne, chociaż miłe. Zadałem pytanie:

- C-co ty robisz głupku?

- Źle się czuję. Mógłbyś sprawdzić czy nie mam gorączki? - mruknął cicho czerwonooki chłopak

Shun rzeczywiście był lekko czerwony, lecz jego ciało było wręcz niepokojąco zimnie. Zmartwiło mnie to nie chciałbym żeby Kaidou był chory.

- Nie, nie masz gorączki - odparłem - ale jesteś strasznie zimny.

Mówiąc to podałem mu swój ciepły, granatowy szalik.

- Dzięki Aren.... - powiedział wesoło Shun

Zauważyłem jakie on ma cudne rumieńcem, zimno różowy kolor rozpływał się po polikach Kaido zachodząc na uszy. Chłopak nagle wzdrygną się i po chwili usłyszeliśmy krzyk:

- Ha, pedały!

Nie wiem kto krzyknął. Nie znałem go, ale wyglądał na pierwszoklasistę. Odwróciłem się, a moja miną nie zwiastowała niczego dobrego. Chłopak na chwilę się cofnął, lecz niestety zobaczył lekko przerażonego Kaido.

- Och widzę że chowamy się w cieniu silniejszych co? Ciota z ciebie mam rację? - wysyczał z pogardą.

Shun słysząc to zerwał się do biegu i już go nie było. Usłyszałem tylko stłumiony szloch. Coś we mnie pękło i po prostu walnąłem tego gościa w brzuch biegnąc za Kaido...

Za moim biednym płaczącym Kaido...

Moim Kaido..

Moim!

Gdzie teraz może być Shun. Hmm.. Może na dachu? W końcu lubi tam tam przebywać. Więc co sił w nogach popędziłem na dach.

Właśnie stoję na dachu i się rozglądam. Dziwne, nie widzę żadnej błękitnej czupryny.

Życie lubi Nawywijać Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz