- Dobra robota kochani! To wszystko na dzisiaj. Dziękuję bardzo.- Krzyknęłam na całe biuro, w którym już od godziny pracownicy szykowali się do wyjścia, robiąc przy tym mnóstwo hałasu. Od razu usłyszałam szuranie odsuwanych foteli, głośne rozmowy oraz tupot dziesiątek stóp. Po zaledwie kilku minutach biuro prawie całkowicie opustoszało.
Spojrzałam za duże, panoramiczne okno, na chowające się za wieżowcami słońce. Choć było już po 18.00 to nadal było gorąco. Warkot klimatyzacji i niezliczonych wiatraków już od kilku tygodni towarzyszył w codziennej pracy. Lato w tym roku dawało po sobie znać, przez co wszystkim jeszcze bardziej odechciało się pracy.
- Idziemy do baru się napić,może pani szefowa się z nami przejdzie?- Zapytała niska, ruda dziewczyna o dziecięcej twarzy, łapiąc mnie za rękę.
Choć wyglądała tak niewinnie i słodko, to była bestią na mężczyzn. Każdy do niej zagadał czy ładny czy brzydki. Zawsze jak gdzieś wychodziliśmy, już po chwili otaczał ją wianuszek mężczyzn. Może faceci lubią takie słodkie, niewinne dziewczyny? Dlaczego nie mogę wyglądać jak ona?
-Przepraszam Lily, ale została mi masa papierów do ogarnięcia.- Powiedziałam wymuszając przyjacielski uśmiech na zmęczonej twarzy, na której znajdowała się tona podkładu by przykryć sińce pod oczami, które jasno wskazywały na niedobór snu.
-Ale jak to znowu?- Zdziwiła się niezadowolona dziewczyna wydymając policzki. To była jej mina na mężczyzn stawiających opór, nie dziwić się, że zawsze przegrywają.- Cały czas zostajesz po godzinach pracy, jak ty w ogóle masz siłę wstać rano?
Sama chciałabym wiedzieć. Nie pamiętam już kiedy ostatnio wyszłam punktualnie z pracy nie zostając jedną lub dwie godziny po zamknięciu.
-Myślisz że bycie szefem daje ci mniej pracy?- Powiedziałam wzdychając na myśl o stosach dokumentów czekających na mnie tutaj, a nawet w domu, do którego chętnie bym już wróciła.- Obiecuje, że w piątek razem pójdziemy gdzie tylko będziesz chciała.
Lily uradowana rzuciła mi się na szyję przez co prawie się przewróciłam. Po chwili pożegnała się ze mną i w sekundę wybiegła z biura. Uśmiechnęłam się i zastanowiłam jak ona może mieć w sobie tyle energii. Może energiczne dziewczyny tak przyciągają mężczyzn? Skarciłam się myślach za ponowne myślenie o tak niepotrzebnych sprawach.
Wróciłam do swojego gabinetu, w którym wszystko było zawalone papierami. Usiadłam na swoim dużym fotelu z czerwonej skóry. Zamknęłam na chwilę szczypiące oczy. Nie licząc warkotu klimatyzacji i komputera panowała kompletna cisza. Sięgnęłam po telefon. Same powiadomienia od kupców i góry.Wyprostowałam się i wróciłam do przeglądu dokumentów. Zażalenia, nowe kontrakty, nowe produkty. Kartka za kartką nie różniła się niczym więcej niż miejscem gdzie mam się podpisać. Nie skupiając się na treści przyglądałam się kolejnym dokumentom.
Gdy skończyłam jedną z licznych teczek, spojrzałam na zegarek i zerwałam się z miejsca. Było już po 22.
Szybko wzięłam kilka teczek i torebkę. Wyszłam z gabinetu przechodząc przez ciche już biuro. Weszłam do korytarza i zjechałam windą do parkingu. Szybko podbiegłam do samochodu, który miał już swoje lata choć nie było po nim tego widać. Wyjeżdżając pożegnałam się z ochroniarzem, który już dawno przyzwyczaił się do moich późnych wyjść i wyjechałam na pustą drogę.
Zwykle dość długo wracam do domu położonego na przedmieściach, ale o tak późnej godzinie nie było prawie w ogóle samochodów. Ze względu na późną godzinę sygnalizacja świetlna szybko zmieniała się na zielony, a ja zadowolona jechałam dalej, przez uśpione miasto. Co chwilę zerkałam na boki myśląc, że znajdę na wpół przytomną Lily, która dopiero co wyszła z baru. Jednak nigdzie tym razem jej nie było.
Nagle zza zakrętu wyjechała ciężarówka. Przerażona nacisnęłam hamulec przez co ja i wszystkie rzeczy w samochodzie poleciały nagle do przodu. No szczęście kierowca ciężarówki zdążył wycofać. Wkurzona i przerażona walnęłam w klakson. Próbowałam uspokoić oddech. Serce mi waliło jak szalone, jakby miało mi wyskoczyć z klatki piersiowej. Kierowca równie przerażony podbiegł do mnie i zaczął przepraszać. Odsunęłam okno w między czasie wyrównać oddech.
-Proszę się uspokoić nic się nie stało.- Powiedziałam głośno łapiąc powietrze przez wymuszony uśmiech.
Po kilku minutach przeprosin i zapewniania, że nic mi nie jest, kierowca wcisnął mi parę banknotów do ręki i wrócił do swojego samochodu. W końcu ruszyłam dalej.
Po wjechaniu do garażu weszłam do domu. Wykończona całym dniem i niedawną sytuacją wzięłam prysznic. Kochałam prysznice. Czułam jakby woda zmywała ze mnie całe zmęczenie i trud z całego dnia. Prywatny mały kącik gdzie mogłam się odświeżyć i odetchnąć i nikt nie mógł mi tego zabrać. Mogłam w końcu poukładać myśli i się wyciszyć. Miałam już niedługo skończyć trzydzieści lat, a nadal żyłam sama i chyba tak zostanie. Westchnęłam, spoglądając na krople wody obijające się o , szklane drzwi od prysznica. Co jest ze mną nie tak?
W końcu zmusiłam się by wyjść z przyjemnej kąpieli. Ubrałam się w zwiewną piżamę i podkręciłam klimatyzację. Zarzuciłam na siebie cienki sweter i jeszcze na chwilę usiadłam przy swoim biurku. Tam też czekały na mnie kolejne dokumenty. które jedyne co ode mnie chciały to mój podpis.
Siedziałam tak dobre dwie godziny. Po czym wykończona ułożyłam się w fotelu.
"Kobieta sukcesu" tak mnie nazwali w ostatniej gazecie, gdzie aż na dwie strony rozpisali się o moim, jakże niesamowitym życiu. Które moim zdaniem wcale takie nie było.
Choć wychowała się w biednym sierocińcu to ukończyła studia farmaceutyczne z wyróżnieniem i już trzy lata po rozpoczęciu działalności, jako firma farmaceutyczna zdobywała coraz większy rozgłos by w końcu podbić rynek. Tak w skrócie podsumowali moje życie dziennikarze, którzy ostatnio nie dawali mi spokoju. Chciałabym w końcu odetchnąć.
Moje życie w cale nie było usłane różami. Choć teraz miałam wszystko czego zapragnę, nadal nie mogłam zdobyć tej jednej rzeczy. której zawsze pragnęłam, a nigdy nie doświadczyłam.
-Chcę w końcu mieć chłopaka...- Westchnęłam i ułożyłam głowę na biurku. Nie miałam już siły wstać i pójść do łóżka. Zegar wskazywał 1:23. zostało mi niecałe pięć godzin snu i kolejne dziesięć godzin ślęczenia nad papierami. Nie mogłam nawet myśleć o urlopie, po którym zastanę jeszcze więcej papierkowej roboty. Wzdrygnęłam się na samą myśl o tym.
Jutro będzie kolejny dzień. Wstanę o 6:00 szybko się przygotuje i wyjadę do pracy wrócę w nocy i znowu będę do późna siedzieć nad dokumentami. Moje życie wcale nie jest jakieś niesamowite, a raczej śmiesznie beznadziejne. Uśmiechnęłam się pod nosem.
Jestem naprawdę beznadziejna...
Zamknęłam zmęczone oczy, wysłuchałam się w swój oddech i zasnęłam.
YOU ARE READING
Find My Love My God
RomanceJilliam przez całe życie poszukiwała miłości. Wychowana bez rodziny oraz żyjąc bez drugiej połówki mogła tylko zazdrościć innym tego przywileju a sama rzucić się w wir pracy by zapomnieć o swoim pragnieniu. Myślała że przyjdzie to z czasem jednak my...