2

664 30 2
                                    




-Masz ochotę na drinka? - zapytała. Jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie, jakby pytała mnie o dzisiejszą pogodę. Jej spojrzenie wywiercało mi dziure w głowie, aż przeszłą mnie fala gorąca.

-Tak. - odpowiedziałam szybko, co sprawiło że uśmiechnęła się szeroko. - Tak, myśle, że to mi dobrze zrobi.

-Chodź w takim razie, znam fajne miejsce niedaleko. - mówiła uśmiechnięta. Cholera, ma naprawdę piękny uśmiech. Zrobiła krok w moją stronę, złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę pasów.

Ma strasznie zimną dłoń, jednak przy letniej pogodzie, jej dłoń była przyjemnie zimna. Szyśmy dosłownie kilka minut i przez ten cały czas miałyśmy specione dłonie. Nie czułam się przez to jakoś dziwnie, było mi odziwo normalnie, jakby po prostu tak miało być. Póściła moją dłoń dopiero przed wejsciem do baru, otworzyła drzwi i wpuściła mnie pierwszą. Rozejrzałąm się po pomieszczeniu, przygaszone światła, kilka małych stolików i bardzo dużo zieleni. Przytulnie i przyjemnie, miała racje podoba m się tu.

-Na co masz ochotę? Zamówię nam od razu, a ty zajmij nam stolik - powiedziała cicho przyblirzając się momentalnie do mnie, znowu poczułam jej perfumy... kurwa.

-Może białe wino, pół wytrawne. - powiedziałam, a ona tylko skinęła głową. Znowu się rozejrzałam, mimo że jest piątek popołudniu tylko dwa stoliki były zajęte. Ja zajęłam nam stolik w rogu sali, który był oddzielony od reszty dużymi kwiatami. Zanim usiadłam, zdjęłam jeszcze marynarkę, więc zostałam w samej sukience na grubych ramiączkach. Tylko zdążyłam usiąść, koło mnie pojawiła się Alex. Dopiero teraz zauważyłąm jak jest ubrana, błękitna koszula delikatnie prześwitująca... nie, nie będę patrzyła na jej biust, nie będę tam patrzy... kurwa, czarny stanik...

-Wybrałaś mój ulubiony stolik.

-Podoba mi się to miejsce, mieszkam to praktycznie od urodzenia a nigdy o nim nie słyszałam. - uśmiechnęła się... kurwa, jaki ma piękny uśmiech. - Mark wspominał, że byłaś na wakacjach.

-Jezu tak, praca w korpo potrafi wykończyć, nie sądziłam, że aż tak bardzo.

-Mark, mówił że to twoj ostatni urlop...

-Dziwisz się? U nas w firmie pracuje banda idiotów, jedyne co potrafią to plotkować. - mówiąc to przewróciła oczami. - Przepraszam nie powinnam, może się tam z kimś kumplujesz.

-Nie bardzo, znam tylko Marka, no i teraz ciebie.

-Całe szczeście. Dwie jedyne normalne osoby. Jak wróciłam dowiedziałąm się, że mój związek z Markiem jest zakończony bo on przerzucił się na ciebie. Nikt tam nie wie o Sophi, bo nasza dwójka zostawia nasze życie prywatne po za biurowcem. - kiedy kończyła mówić, podeszła do nas kelnerka z tacą z naszym zamówieniem. Koło mnie potawiła duży kieliszek z winem, a koło Alex szkankę z ciemną cieczą. - Teraz możemy skończyć o pracy. - zaśmiałą się i upiła łyka swojego napoju. - Opowiedź mi coś o sobie Madison.


Obudził mnie okropny ból głowy. Po otworzeniu oczu od razu chciałam się podnieść i iść po wodę do kuchni, jednak nie mogłam bo poczułam zimną dłoń na brzuchu. Kiedy się poruszyłam zostałam przysunięta i przytulona. Co ja wczoraj odjebałam? Odwróciłam głowę żeby się upewnić kto ze mną leży. Alex. Spała, miała kilka kosmyków na twarzy, delikanie rozchylone usta... kurwa. Kurwa czy ja mam w ogole na sobie ubrania? Dobra, jestem w bieliźnie... spojrzałam jeszcze raz w jej stronę, wystawało jej ramiączko od stanika... ok, sukces, może nic się nie działo. Powoli zabrałam jej rękę z siebie, nie chciałam jej obudzić...

-Gdzie wstajesz? - zapytała cicho, ma delikatną chrypkę, turbo seksowną chrypkę. Spojrzałam na nią, nawet nie otworzyła oczu.

-Po wodę, przynieść tobie też?

-Napiję się od ciebie. - mówiąc to, zmróżyła oczy i dała mi szybkiego całusa w ramie. - Przepraszam, nie powinnam.

Już nie odpowiedziałam, po prostu wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę drzwi, zabierając jeszcze szlafroczek z krzesła. Otwierając drzwi, usłyszałam dźwięk materaca i ciche westchnięcie. Kurwa, odwróciła się za mną. W kuchni zaczęłam przygotowywać wodę z cytryną, najlepsza rzecz na taki stan.

-Jesteś zajebiście seksowna Madison. - usłyszałam za sobą. Szybko się odwróciłam, Alex, na czarną bieliznę miała zarzuconą swoją koszulę. Kurwa. Złapała mnie za rękę, od razu spojrzałam jak splata nasze palce. - Cholera, nie powinno mnie tu być i wczoraj powinnyśmy wrócić grzecznie po pracy do domu.

-Hej, przecież nic się nie działo, byłyśmy tylko na koleżeńskim drinku. - powiedziałam. Jej druga, wolna dłoń powędrowała na moje biodra. Jest ode mnie wyższa, więc zadarłam głowę do góry, kurwa ona jest tak piękna.

-Tylko że ja nie chcę chodzić na koleżeńskie drinki. Od tygodnia, chodzę po biurze jak pojebana, tylko żeby zobaczyć cie przez kilka sekund... chyba będzie lepiej jak już pójdę. - szybko odwróciła się i poszła do mojej sypialni, zanim zdążyłam zdać sobie sprawę co się właśnie stało, ona już zakładała buty. - Widzimy się w pracy, cześć.

Wyszła.

***
jest i drugi
mam nadzieje że wszyscy się jakoś trzymacie i nie dajecie się koronawirusowi 😊

the officeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz