Poniedziałek. Rano miałam problem z wybraniem sukienki do pracy, żeby była zabudowana na tyle, żeby wczorajsze dzieło Alex, na moim ciele nie było tak widoczne. Musiałam użyć też moich 'imprezowych' kosmetyków, które mają większe krycie niż te których używam na co dzień.
Przed wejściem do swojej firmy, jak zwykle przyszedł do mnie Mark z kawą i po chwili dołączyła też do nas Alex. Ona miała na sobie ciemną koszulę, zapiętą na WSZYSTKIE guziczki, zero prześwitywania jak to często miała w zwyczaju.
Rozmawiałyśmy jak gdyby nigdy nic, Mark nie musi wiedzieć co nas łączy, chociaż z drugiej strony sama chciałabym wiedzieć co konkretnie między nami się dzieje. Wczoraj o tym nie rozmawiałyśmy, ogólnie jak zaczynałyśmy jakoś luźno ten temat, za każdym razem obie nie byłyśmy pewne czego chcemy od siebie. Niby fajnie spędza nam się razem czas, ale z drugiej strony żeby od razu bawić się w związek? Po za tym, już wiem, że w łóżku też jest nam świetnie... ale kurde, serio związek? Dobrze mi z tym jak jest, bez określania czegokolwiek.
-Długo jeszcze siedziałyście w piątek? - zapytał Mark, totalnie zmieniają tema rozmowy. Zerknęłam na Alex, ona też na mnie od razu spojrzała i się uśmiechnęła.
-Jakiś czas. - zaczęła Alex. - Wiesz, ciężko było nam usiedzieć kiedy najzabawniejsza osoba nas opuściła.
-Właśnie, próbowałyśmy jakoś rozmawiać, ale to nie to samo co z tobą.
-Wkręcacie mnie? Ej no kurde, jesteście prawie w takim samym wieku, obie jesteście fajne i zabawne, powinnyście się zaprzyjaźnić. - powiedział zbulwersowany dużo głośniej, myślę że mógł zwrócić na nas uwagę kilku osób z biura. - Zarządzam wyjścia naszej trójki, przynajmniej raz w tygodniu.
-Czy my mamy coś do powiedzenia?
-Tak, możecie wybrać gdzie dziś pójdziemy, a może jakiś basen jutro po pracy? - zapytał, a my obie zakrztusiłyśmy się kawą. Kurwa, basen, idealne miejsce na zakrycie naszych ciał po weekendzie.
-To może sushi dziś? - zapytała Alex, kiedy ja jeszcze dochodziłam do siebie. Mark się momentalnie uśmiechnął na jej pytanie.
W ciągu dnia, pisałam ciągle z Alex, obie nie byłyśmy zadowolone z jego pomysłu, znaczy fajnie, ale obie czułyśmy że to trochę na siłę. Z tego co się dowiedziałam, Mark zrobił nam rezerwację w susharni, więc nie było odwrotu. Wolałabym spędzić ten wieczór z Alex sam na sam, najchętniej z łóżku.
Po pracy i ultra dziwnej kolacji wróciłam do mieszkania, sama. Mark był dziwnie podejrzliwy przez cały wieczór, zadawał nam dwuznaczne pytania, jak by coś wiedział o naszej relacji, ale nie był do końca pewny co dokładnie wie. A mógłby po prostu zapytać wprost...
-Madison Allison Cortez, kurwa mać! - krzyknął Dave wychylając się z kuchni kiedy weszłam do mieszkania. Gotował coś, ładnie pachniało. Od razu poszłam w jego kierunku, zdejmując po drodze szpilki, które zostały na środku korytarza.
-Jezu, muszę z tobą pogadać.
-Czekam na to odkąd wczoraj zobaczyłem twoją kolekcję malinek. - mówiąc to zaczął mieszać warzywa na patelni. - Pierwsze i najważniejsze pytanie, jak to się kurwa, stało. Byłaś z nami, a rano nagle mówisz, że Alex jest.
-Jezu, Dave.. chciałam żeby przyjechała. To była jedna z lepszych nocy w moim pieprzonym życiu, rozumiesz? - powiedziałam i wskoczyłam na blat opierając się o ścianę. Na samą myśl o naszej nocy, poczułam przyjemne łaskotanie podbrzusza.
Nie kłamię, serio uważam, że to była jedna z lepszych nocy. Pierwszą taką nocą, w sensie seksualnym, miałam z moją pierwszą dziewczyną, jeszcze w liceum. Ja już byłam w pełni świadoma tego, że chce być z dziewczyną, spotykałam się wcześniej z chłopakiem, ale po za całowanie nigdy nie dochodziło do niczego więcej. Więc moja pierwsza dziewczyna... Julia, była ode mnie rok starsza i odkąd tylko pamiętam, była biseksualna... i tamta noc, obie nie do końca wiedziałyśmy co robimy i co mamy robić, miałyśmy przy tym naprawdę dużo śmiechu. To był moment kiedy poczułam się tak na sto procent wolna.
-Promieniejesz, dziewczyno! - krzyknął. - Czyli co teraz się tylko bzykacie? Czy zaczynacie bawić się w jakiś związek?
-Kurde, Dave, wiesz doskonale, że moje związki są co najmniej tragiczne... - zaczęłam. - Pół roku i koniec. Głupi powód i do widzenia. Wiesz jaka jestem. Nie wiem, może powinnam wrócić na terapię...
-Mad, najważniejsze pytanie, czy ty chcesz być w związku? Czy chcesz czegoś niezobowiązującego? - mówiąc to zamieszał na patelni i spojrzał na mnie kątem oka. - Wiesz, czy wybierzesz to czy to, musicie obie to przegadać, bez tego ani rusz. - wyłączył indukcję. Z szafki wyjął talerze i zaczął nakładać jedzenie, nie pytając mnie o zdanie. - Co chcesz dziś oglądać?
*
witam w poniedziałkowy poranek
kogoś jeszcze nosi od rana i nie może spać?