Rozdział 5

467 42 13
                                    


Czarni...tak nazywali siebie czasem, gdy pracowali drużynowo. Dawno tego nie słyszałam... nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek będę widziała ożywienie ich zespołu. YoonGi'ego już nie ma, lecz pozostali dalej się trzymają.

~~~~~

-TaeHyung! Zostaw! - krzyknął JiMin na biegającego blondyna ze szczeniakiem w dłoniach.

-A ty co? Chandrę masz? - zatrzymał się i spojrzał na przyjaciela krzywym wzrokiem.

-Po prostu go zostaw - zapewnił. - Dla bezpieczeństwa.

-Uwaga, niosę gorące - oznajmiłam idąc z tacką pięciu kubków dla Jung'a, Nam'a, Tae, Jeon'a i mnie. JiMin twierdził, że nie potrzebuje kawy na noc.

Chłopcy zaplanowali, że dzisiejszej nocy będą ustalać szczegóły dotyczące sprawy z dzisiaj. Poważnej atmosfery oczywiście nie mogło być, w końcu to dorosłe dzieciaki. Przeżyli ekstremalne sytuacje, podejmowali ryzyko najwyższej ceny. Takie coś nie jest dla nich nowością, wręcz przeciwnie. Nie wiem czy to dobrze, czy też nie, ale odczułam między nami wszystkimi atmosferę, która opadła dawno temu. Znów mogli się poczuć, jak sprzed lat, razem...

-Sądzicie, że to jakiś wandal? - spytał HoSeok.

-Raczej psycho-fan Jeon'a - zaśmiał się Tae.

-Mówiłem, że jeszcze upgrade osiągnę - oparł się dumnie na oparciu fotela.

-Nie wiedziałam, że z glonów można przeistoczyć się w poczwarę - uśmiechnęłam się sztucznie, a Jung parsknął śmiechem.

-Może lepiej zostawmy ewolucję JeongGuk'a na drugi plan - wtargnął JiMin.

-Ty naprawdę jesteś dzisiaj jakiś niewyżyty - zmarszczył brwi HoSeok.

-Też by wam nerwy puściły, gdybyście dzień w dzień musieli słuchać baby w ciąży - masował skronie.

-Aż tak źle? - spytałam.

-Źle? - spojrzał wymownie. - Tragicznie. Ja nie wiem, jak wszyscy mogą się godzić na takie coś...I to z własnej woli! Przecież to kurwa, jak by mogło to by mnie zjadło na miejscu!  - podniósł ton głosu. - Siedzę se spokojnie w kuchni, a ta przychodzi i wzdycha. Więc kulturka, pytam się co jest grane, a ta z ryjem, że "Domyśl się"! - schował twarz w dłonie. - Nosz kurwa! - zaczął się śmiać z własnej wypowiedzi.

-Lżej ci? - rzekł wbity z wrażenia w siedzenie Tae, na co ten wypuścił masę powietrza z ust.

-Tak, o wiele - odparł z uśmiechem.

-Zawsze mnie to ciekawiło - zaczął z powrotem blondyn. - Jak się śmiejesz, nie?

-No - przytaknął.

-Widzisz coś? - pokazał symbolicznie na oczy z niewinnym wyrazem twarzy.

-Tae - powiedział.

-Tak? - spytał.

-Zamknij oczy - ten bez wahania wykonał polecenie. - Powiedz co widzisz?

-Przepysznego grilla, z górą mięsa i owocami morza. A teraz... - zaczął opowiadać co widzi oczami wyobraźni, gestykulując przy tym rękoma.

-Skończ - odezwał się Park, a blondyn zaśmiał się dziecinnie.

Właśnie tak było. Wszyscy byliśmy w swoim gronie, miało tak być do białego rana. Oczywiście z planowania wyszło tyle co nic. Zwykła wymówka na spotkanie. Zamiast zająć się ważnym, znaleźli ważniejsze. Na stole pojawiły się różne przekąski, napoje i karty. Graliśmy w przeróżne konkurencje, później chłopakom odpaliło się karaoke, póki NamJoon nie zdarł sobie gardła.

My Little Gangster | paradise burn in hellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz