Rozdział 1

546 36 2
                                    

-Jak go nazwiemy? - zapytał leżący Jeon, bawiąc się z puszystym szczeniakiem.

-Wymyśl coś - odparłam nie podnosząc wzroku znad telefonu.

-Pamiętaj, że to także twój pies - podparł się na łokciu.

-W takim razie Mopi - dodałam szybko.

-Futro? - spojrzał zdziwiony.

-Tak, wszędzie je zostawia. Niedługo i będę mogła z tego koc wyrobić na drutach - byłam zmęczona, a jego aura dziecka tylko bardziej mnie rozdrażniła.

-W sumie wyglądasz, jak takie chodzące futerko - powiedział zdrobniale do zwierzątka, biorąc je przy tym w dłonie. Ten maluch mieścił się do kieszeni mojego szlafroka.

-Poczekaj, aż urośnie. Już nie będzie taki słodki - zaśmiałam się.

-I tak pozostanie oczkiem w mojej głowie - dał polizać sobie policzek, a ja w tym czasie rzuciłam w niego małą poduszką. - Przecież wiesz, że cię kocham! - zwrócił się do mnie.

-Teraz już tak - uśmiechnęłam się triumfalnie.

Chłopak przeczesał roztrzepane włosy i wstał z dywanu. Odkładając maluszka przy jego zabawkach, usiadł obok mnie, kładąc podbródek na moim ramieniu. Objął moją talię i przymknął oczy.

-Szukasz atencji? - uniosłam żartobliwie brew.

-Wiesz jak zepsuć nastrój - westchnął ciężko.

-Mimo to chciałeś zostać przy moim boku - wypomniałam.

-Ja przy twoim? - podniósł głowę, a ja obróciłam się w jego stronę. - Chyba śmieszna jesteś. To ty się za mną uganiałaś.

-Przypomnieć ci kto pierwszy wyskoczył z propozycją "szczęśliwego związku"? - parsknęłam śmiechem.

-Przypomnieć ci kto się zgodził? - naśladował mój ton głosu.

-A co miałam zrobić? Dać ci kosza przy wszystkich? - skrzyżowałam ręce.

-To zrób to teraz - przybliżył się na tyle, by nasze nosy mogły się zetknąć.

-Chcesz tego? - uśmiechnęłam się szeroko.

-Czego? - udawał, że nie ma pojęcia.

-Czy ja wiem? - wzruszyłam ramionami i usiadłam chłopakowi na udach.

-Wydaję mi się, czy komuś tu brakuje czułości? - połączyliśmy się w głębokim spojrzeniu.

-Myślę, że nam obojgu - zniżyłam głowę, by złożyć namiętny pocałunek na miękkich ustach Jeon'a, lecz w tym momencie jego nogawką zaczęła bawić się chodząca kulka.

-Mopi - warknął, gdy atmosfera między naszą dwójką opadła.

-To ja może pójdę się wykąpać, a ty zmień pościel, co? - poprosiłam.

-Ale w nagrodę rano chcę tosty - posłał chytry uśmiech.

-Zgoda, ale obiad gotujesz ty - wskazałam na niego palcem, na co ten odpowiedział śmiechem.

Wstałam i leniwie zbliżałam się do łazienki. Tam zmyłam z twarzy resztki makijażu. Miałabym na sobie idealnie cały, gdyby JeongGuk nie wymyślił, żeby zacząć się droczyć. Zaczęło się niewinnie od poduszek, następnie siłowaniu, aż po rywalizację. Ostatecznie skończyłam z rozmazanym tuszem i roztrzepanymi włosami, a ciemnowłosy z siniakiem na plecach.

Napuściłam gorącej wody, a chwilę potem wsypałam niewielką ilość różowej soli. Wchodząc do wanny, związałam włosy w luźną kitkę. Relaksowałam się przy zamkniętych oczach. Jednak nie było to możliwe przy dwóch samcach pod jednym dachem.

My Little Gangster | paradise burn in hellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz