6. Czy ja coś robię źle?

1.6K 96 98
                                    

[Łukasz]

Minął miesiąc i nadszedł czas przeprowadzki do Szczecina.

Z tego co wiem, od chłopaka odwalił się tak zwany Marcel mam nadzieję, że już na dobre. Bynajmiej jeden problem mniej ma.

Gdy wszyscy się spakowaliśmy i pożegnaliśmy z babcią ruszyliśmy w drogę.

Podczas drogi zastanawiałem się czy go może jakimś cudem, spotkam w Szczecinie.

Ale nie znałem dalej jego imienia, nie chciał mi go nawet zdradzić.

Ani podać Instagrama czy też Snapchata.

Nie mam pojęcia dlaczego nie chciał mi powiedzieć jak ma na imię, ale nie naciskałem. Będzie chciał to sam powie.

Pisałem z nim przez poł drogi do Szczecina.

Ja: Ej, a może się spotkamy jak już będę na miejscu? c: fajnie by było pogadać tak na żywo😅

Nieznajomy: Wiesz, mam dużo nauki więc nie wiem czy znajdę czas, może kiedy indziej😕

Nie wiem czemu ale miałem wrażenie, że z każdym dniem nasz kontakt słabnie. Nie wiem czy to przez to, że on ma niby dużo nauki czy ja coś robię źle.

Polubiłem go i nie chce żeby kontakt nam się urwał.

Ja: No dobrze, skoro nie masz czasu to może być kiedy indziej.

Nie ukrywam smutno mi się zrobiło, myślałem, że może będę miał pierwszego prawdziwego przyjaciela w realu ale chyba się myliłem.

Najwidoczniej on nie lubi spotykać się z osobami, które poznał przez Internet.

Może kiedyś mi zaufa na tyle, że będzie sam chciał się spotkać.

Czas pokaże.

- Łuki, z kim ty tak tam piszesz? - spytała moja mama podczas jazdy.

- Pewnie już jakąś dziewczyne poznał w necie ze Szczecina i się z nią uwamia na randkę. - wtrącił mój ojczym.

Mama zawsze go nazywa moim "tatą" ale ja w życiu nie powiem tak do niego, ten człowiek nie zasługuje na miano ojca.

Wtrąca nos w nie swoje sprawy.

I w ogóle jest pełno powodów przez które go nienawidzę.

- Mam kolegę ze Szczecina. - powiedziałem. - i z nim pisze.

- A może to nie tylko kolega. - zaśmiał się mój ojczym.

- Jezu, Norbert daj mu już spokój. - powiedziała moja mama.

- To tylko kolega. - powiedziałem już wkurzony. - Po za tym on nie chce się spotkać. - westchnąłem.

- Się nie dziwie. - powiedział Norbert czyli mój ojczym po czym się cicho zaśmiał.

- Norbert, weź się ode mnie odwal co?! - podniosłem głosem.

- Łukasz jak ty się odzywasz do ojca?!

- Mamo dobrze wiesz, że to nie jest mój ojciec! On nigdy nie zastąpi mi taty! - wykrzyczałem wkurzony. - Nie widzisz jak on mnie traktuje?! - dodałem. A mama nic nie odpowiedziała tylko westchnęła.

- Oj Łukasz ty i te twoje odwieczne problemy. - powiedział Norbert który kierował auto.

Ja nic nie odpowiedziałem ponieważ nie chciałem się kłócić. Więc by go więcej nie słychać wyjąłem słuchawki, podłączyłem do telefonu i postanowiłem posłuchać muzyki.

Uśmiech przez łzy | KxK [Zawieszone na stałe]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz