12. Ważna sprawa

1.4K 99 62
                                    

[Marek]

Spacerowałem sobie wraz z Łukaszem jeszcze przez godzinę.

Nie ukrywam strasznie się zdzwiliłem, że ktosiek to on.

Ale szczerze mówiąc cieszę się, że to on ponieważ dobrze nam się rozmawiało gdy u mnie był.

- Ciekawe co wymyślisz. - zaśmiałem się.

- Coś napewno, a co nie chciał byś zamieszkać ze swoim ktośkiem? - zaśmiał się.

W sumie, fajnie by było mieszkać we dwóch zero rodziców, zero kłótni, zero obaw, że ktoś ci nagle zrobi krzywdę.

Zaraz co ja gadam? Widzę go na oczy po raz drugi, znam go z miesiąc a o wspólnym mieszkaniu gadamy?

- Znamy się tylko miesiąc, a widzimy się po raz drugi na oczy. - zaśmiałem się.

- Wiem. - również się zaśmiał. - Ja i te moje tematy. - westchał.

Nagle zadzwonił do mnie telefon.

To była mama.

- Halo? - powiedziałem gdy przyjąłem połączenie.

- Gdzie ty do chuja jesteś?! - wykrzyczała.

- J-ja...  jestem z Łukaszem. - powiedziałem cicho. - Spacerujemy sobie.

- Czemu mi nic nie powiedziałeś?! Mogłeś chociaż zadzwonić i powiedzieć, że się idziesz z nim spotkać! Ja tu siedzę i się martwię bo miałeś już być godzinę temu w domu! - mówiła głośno.

Ona się martwi? Co za nowość.

- P-przepraszam zapomniałem.

- Masz wracać w tej chwili do domu! Marcel się o ciebie pytał.

Po tych słowach zamarłem.

Czego on chce?!

- A co chciał? - spytałem zdziwiony.

- Nie wiem, przyszedł przed chwilą i mówił, że ma do ciebie ważną sprawe.

- Poszedł już? - spytałem i zatrzymałem się.

- Tak i mówił, że potem przyjdzie z Tobą pogadać. A teraz rusz dupe w troki i wracaj do domu! - wykrzyczała i się rozłączyła.

- Co się stało? Kto tak krzyczał? - spytał zdziwiony Łukasz.

- Mama, kazała mi wracać do domu...

- Co? Dlaczego? - zdziwił się.

- Jest zła, bo zapomniałem jej powiedzieć, że się z Tobą dzisiaj spotykam, i niby się o mnie martwiła w co wątpię. Do tego Marcel coś ode mnie znowu chce...

- Zaraz co?! Marcel to ten co chciał od ciebie hajs wyciągnąć? - spytał.

- Ta... niby jakąś sprawe ma do mnie, ale pewnie znów się poznęcać chce. - westchałem. - Tak, że no... muszę wracać. - powiedziałem i ruszyłem przed siebie.

- Ej, czekaj. - brunet podbiegł do mnie. - Zawiozę cię. - zaproponował.

- Nie, nie musisz pojadę autobusem.

- Proszę. - uśmiechał się.

- Nie odpuścisz, prawda? - zaśmiałem się.

- A żebyś wiedział, że nie. - uśmiechnął się. - Chodź. - powiedział i ruszył w stronę auta a ja tuż za nim.

- Ładny. - powiedziałem gdy zobaczyłem jego samochód piękne Audi A6.

- Dzięki. - powiedział i wsiadł do auta a ja wraz z nim.

Uśmiech przez łzy | KxK [Zawieszone na stałe]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz