Rozdział 2 🦋

42 4 2
                                    

- Damian, nie. - Powiedziałem stanowczo, odsuwając się od niego o krok. - Nie możemy ryzykować. - Na jego twarzy malował się smutek? Rozczarowanie? Ciężko było to określić... - Proszę, zrozum mnie... O tobie wszyscy wiedzą, że jesteś bi, i nikomu to nie przeszkadza, bo jesteś przystojny i bardzo lubiany, a ja... O mojej orientacji wiesz tylko Ty i Kuba, nie jestem jeszcze gotowy, żeby inni wiedzieli... Boję się, że nie przyjmą tego na luzie, jak w twoim przypadku... - Spojrzałem mu w oczy. - Proszę, nie zmuszaj mnie do takich trudnych rzeczy...

Blondyn głęboko westchnął.

- Wiem, że to jest dla Ciebie trudne, ale musisz zrozumieć, że dla mnie też to nie jest łatwe. Nawet nie wiesz, jakie to cholernie trudne dla mnie jest. To ciągłe ukrywanie się... Nie mogę Cię całować, ani przytulać przy ludziach, ba, nawet nie mogę Cię trzymać za rękę, bo od razu uciekasz... - Zamilkł na chwilę, a następnie nieco podniesionym głosem dodał: - Ja się czasem zastanawiam, czy ty mnie w ogóle jeszcze kochasz...

Zamurowało mnie. Trochę się wystraszyłem jego złością, ale byłem też zaskoczony.

- Jak możesz mieć co do tego jakiekolwiek wątpliwości? Oczywiście, że tak! - Powiedziałem zakłopotany, rumieniąc się. Nie wiedziałem, że ma wątpliwości co do moich uczuć.

Blondyn ponownie westchnął.

- Przepraszam, nie chciałem podnieść na Ciebie głosu... - Mruknął.

Zbliżył się do mnie i wyciągnął rękę w moją stronę, lecz zatrzymał ją i cofnął. Nagle się odwrócił i ruszył powoli przed siebie.

- Chodź, odprowadzę Cię do domu. - Szepnął.

Ruszyłem za chłopakiem, po chwili szedłem obok niego. Przez dłuższy czas żaden z nas się nie odzywał, ta cisza była krępująca.

- Jak Ci minął dzień? - Spytałem niepewnie.

- Dobrze. - Usłyszałem lakoniczną odpowiedź.

Nie ukrywam, zabolało to trochę.

- A jak było na próbie?

- Tragicznie, nie mogliśmy się dogadać z chłopakami co do melodii. Każdy ma inny pomysł co do tego i dodatkowo mamy problem z tekstem. Jest totalnie bez sensu. Trzeba niemal cały zmienić... - Powiedział nieco rozdrażniony. Bardzo zależało mu na zespole i wiedziałem, że nie lubi, gdy pojawiają się jakiekolwiek problemy.

- Na pewno dojdziecie do porozumienia, a tekst uda ci się w końcu wymyślić. Zawsze ci się udaje. Może po prostu nie próbuj na siłę tego wymyślić...? W końcu samo ci przyjdzie do głowy. - Posłałem do chłopaka krzepiący uśmiech, ale on tego nie zauważył. Nawet nie patrzył w moją stronę.

Nagle chłopak skręcił w lewo, patrzyłem na niego zdziwiony, dopiero po chwili zauważyłem, że doszliśmy do mojego domu, a chłopak właśnie otworzył furtkę, ale przez nią nie przeszedł.
Wszedłem na podwórko, ale chłopak nie poszedł w moje ślady. Odwróciłem się w jego stronę. Nadal wyglądał na... no właśnie, na jakiego? Smutnego? Złego? Zawiedzionego? Podszedłem do blondyna, nachyliłem się w jego stronę i wyszeptałem do ucha:

- Może wejdziesz? Nikogo w domu nie ma...

Poczułem, jak Damian chwyta mnie za ramiona i odsuwa od siebie. Spojrzałem na niego zdezorientowany.

- Uważaj, bo jeszcze ktoś zobaczy. - Mruknął. A po chwili, nie siląc się nawet, aby brzmiało to prawdziwie, dodał: - Muszę się uczyć na sprawdzian. - Odwrócił się i zaczął iść w stronę swojego domu. Żadnego słowa pożegnania...

- Pa... - Mruknąłem, ale Damian był już daleko.

Jego zachowanie sprawiło mi ból, ale musiałem go zrozumieć. On po prostu chciał odrobinę czułości, której nie mogłem mu zagwarantować... Przynajmniej nie w miejscu publicznym, gdy byliśmy w domu (sami), albo zamknięci w jego pokoju, to nie kryłem się z moimi prawdziwymi uczuciami.

Efekt Motyla 🦋Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz