STRAŻNIK

17 3 0
                                    

- Czy nie uważacie, że to dziwne? Przecież ta wyspa wyglądała na opuszczoną a tu takie coś - stwierdziłem. A Damian dodał:
- Masz rację. Jednak kiedyś mogło tu być spore miasto. Gdy ruszymy w dalszą drogę mogą się potwierdzić moje przypuszczenia.
- Tak. Tu mogli mieszkać jacyś ludzie, ale na miasto spadł piasek, żwir. Wszystko się zawaliło. Może wybuch wulkanu? - dołączył do dyskusji Krystian.
- A ja mam jeszcze inną teorię - stwierdziłem - Była tu jakaś wielka cywilizacja, doszło do wojny domowej i ci co wygrali doprowadzili jakimś sposobem do zagłady. Mogli to być niewolnicy...
- Haha. Może i tak było. Ale wymyśliłeś teorię! Naoglądałeś się za dużo filmów - przerwał mi rozbawiony Damian - Ale! ... Nie dowiemy się, dopóki nie zbadamy tego miejsca lepiej.
- Może i macie rację wszyscy po trochu! Ja jednak myślę, że ta wyspa to pozostałość po większym lądzie. A faktycznie to ludzie doprowadzili do zagłady. Mogło dojść także do katastrofy naturalnej jak wybuch wulkanu czy potop - stwierdził dotąd milczący Kacper.
- To dobre przypuszczenie. Ale fakt faktem, stojąc tutaj i dyskutując nie dowiemy się tego - stwierdziłem, po czym wyszedłem z pomieszczenia z oknami i zacząłem iść dalej. Pozostali poszli za mną.
Minęliśmy dwa kolejne pokoje i nagle spostrzegłem, że w dalszej części jest jakby wyjście. Poczekałem na chłopaków i nakazałem im chwilę zaczekać, po czym skierowałem się w jego stronę.
Już wychodziłem na zewnątrz, gdy nagle usłyszałem coś jakby wybuch wulkanu, a raczej huk fali uderzeniowej po wybuchu. Nie trwało to jednak chwilę tylko cały czas - i było coraz głośniejsze - WIĘC SIĘ ZBLIŻAŁO! - to mnie tak przeraziło i zaszokowało, że nie chciałem wiedzieć co to jest i bez zastanowienia wycofałem się. Minąłem bez słowa kolegów i poszedłem w kierunku schodów z zamiarem wejścia na górę.
- Gdzie idziesz Kapitanie? Wracasz po coś? - zapytał rozbawiony Krystian.
- Taaak coś muszę sprawdzić - odparłem bez wahania.
- Haha - Kapitanie? Znów się boisz? Czego się przestraszyłeś? Ponownie ducha?! - kontynuował - Chodźmy! Nasz Kapitan to lekki cykor.
Gdy tylko przekroczył wejście tak jak ja, zrobił w tył zwrot i pośpiesznie ruszył w moim kierunku. Gdy był już blisko zobaczyłem, że jest blady jak ściana.
Pozostała dwójka nawet nie wychodziła na zewnątrz, tylko podeszła do nas.
- I co? CYKOR?! - odparłem, ale nie było mi do śmiechu. Kacper i Damian spojrzeli na mnie, na Krystiana, po czym na siebie i pojawił się nawet na ułamek sekundy uśmiech na ich ustach, lecz nagle wszyscy skierowaliśmy wzrok na wrota. Gdyż słyszeliśmy już to już dokładnie wszyscy.
- Jak mm-myślicie c-co t-tam jest? - zapytałem.
- To tylko mocny powiew wiatru przyniósł dźwięki z daleka - zaproponował Kacper
- Wiatru? Na pewno nie. Wiatr byśmy poczuli a zwierzęta raczej takich odgłosów nie wydają
- N-n-no t-tak. Macie rację to nie wiatr! - powiedział Damian z przerażeniem w głosie oraz wskazał na poruszający się dym i jakieś jasne światło na zewnątrz. Niestety nie zobaczyliśmy co to było - a może raczej na szczęście. Dobrze, że to coś nie zobaczyło i nas. Zawróciło. Ten straszny dźwięk zaczął się powoli oddalać i ponownie było słychać tylko bulgot lawy.
Spojrzeliśmy po sobie i nie wypowiadając ani słowa udaliśmy się piętro wyżej.
Weszliśmy do jednego z pomieszczeń, które ominęliśmy wcześniej. Również tu same zapaliły się pochodnie.
Siedliśmy na podłodze i milczeliśmy.
- CO TO BYŁO?! - Przerwał ciszę Damian z lekkim przestrachem, ale jednocześnie słychać było w jego głosie podekscytowanie.
- N-nie wiem - odparłem. Mój głos drżał jeszcze - ale nie wiem czy bardziej z przerażenia, czy zainteresowania. Spojrzeliśmy po sobie i zaczęliśmy się śmiać, lecz na tyle cicho żeby nikt lub nic nas nie usłyszał.
-To... To było trochę przerażające ale niesamowite i fascynujące! - wykrztusił w końcu Krystian.
- Tak zgadzam się w stu... nie, w dwustu procentach - wtórował mu Damian.
- Dobrze to postanowione. Idziemy dalej, ale... w pierwszej kolejności to odpocznijmy i coś zjedzmy. Zaczynam być głodny i przydało by się też przespać. Wstałem i zacząłem rozkładać śpiwór. Pozostali poszli w moje ślady.
Podczas posiłku rozmawialiśmy o tym, co nas spotkało. Nie mogliśmy jednak zgadnąć co to było i co wydawało ten przerażający dźwięk.
- Ja mogę pilnować pierwszy. Zbadam dokładniej to miejsce, a może uda mi się zobaczyć to "coś" - powiedziałem. Ekipa zgodziła się ze mną. I gdy poszli spać, ja ruszyłem lepiej poznać okolicę, w której się znajdowaliśmy. Z lekką obawą wyszedłem z "naszego pokoju" i skierowałem się do tego naprzeciwko. Był prawie identyczny jak "nasz" z tą jednak różnicą, że z niego mogłem przejść do kolejnego. Nic jednak nie było tam ciekawego.
Ta budowla jest większa niż sądziłem. Ciekawe ile jest tych "pokoi"? A może ten budynek był czymś w rodzaju hotelu? Zszedłem z lekkim przestrachem na dół i skierowałem się w przeciwną stronę niż wyjście. Było tam jeszcze pięć pomieszczeń oraz...
- Schody w dół? - Zszedłem z obawą. Nie zaszedłem daleko - zawalone były gruzem. Ale nasunęła mi się myśl, że to nie jest najniższe piętro. Wróciłem i wszedłem więc do najbardziej oddalonego pokoju, który był dokładnie naprzeciw wyjścia. Oprócz kolejnych schodów nie było nic ciekawego. Wszedłem po nich na górę.
-O. Kolejne trzy pomieszczenia- pomyślałem. W dwóch były zasypane "drzwi". W ostatnim kolejne schody - tym razem na dół. Schodząc po nich spostrzegłem, że oddalam się od miejsca, gdzie wszedłem. To tak jakbym szedł po długich schodach - Może to jest cały kompleks, ale podzielony na dwa mniejsze i teraz jestem w tym drugim budynku? Ale po co takie skomplikowane przemieszczanie się między nimi? - bardzo mnie to zaintrygowało.
W tej części budynku było kolejnych osiem pomieszczeń, ale tylko trzy ocalały od zasypania. Nie znalazłem innego połączenia z częścią gdzie odpoczywali koledzy
~ Dziwne ~ pomyślałem.
W jednym z nowych pokoi czekała na mnie niespodzianka. Gdy wszedłem do jednego z nich musiałem zapalić pochodnię - tym razem "automat" nie zadziałał. Rozejrzałem się. Uwagę moją przykuł blok kamienia z dziwnymi znakami oraz coś w rodzaju kamiennego łóżka. Znaki były podobne do tych co widzieliśmy poprzednio.
- Co to za język? Pismo obrazkowe? Tylko co oznacza? - Postanowiłem przyjrzeć się temu z bliska, ale przewróciłem się o coś leżącego na podłodze. Podniosłem pochodnię i..... - NIEEE! KOŚCI CAŁEJ NOGI WRAZ ZE STOPĄ!!! - Szybko się wycofałem - prawie ponownie zgubiłem pochodnię. Wstając - przypadkiem dostrzegłem, że za wspomnianym łóżkiem brakuje jednej cegły.
- Schowek?!! - powiedziałem dość głośno i od razu tego żałowałem. Coś za ścianą zaczęło huczeć. Dźwięk był przytłumiony przez mur, ale doskonale wiedziałem co go wydawało. To ta "istota" lub jakkolwiek by to nazwać. To coś, co nas poprzednio przeraziło tym razem było wkurzone. Dźwięk wydawał się dużo groźniejszy. Brzmiał jak poprzedni, lecz dodatkowo doszedł zgrzyt i warkot wielkiej maszyny stalowej.
Nagle przeszła mnie myśl - to może być pozostały mieszkaniec tego miasta. Nie niemożliwe - musiałaby to być jakaś maszyna. Ludzie tak długo nie żyją. A może to "COŚ" to jakiegoś rodzaju STRAŻNIK? - przeszła mnie jeszcze jedna myśl - Jak mnie on usłyszał przez ścianę? Musimy być ostrożni.
Musiałem się dowiedzieć kto lub co to jest. Tylko nie miałem pomysłu jak.
Odgłosy za ścianą oddalały się i przybliżały, więc moja teoria STRAŻNIKA chyba miała sens. TO COŚ MNIE SZUKAŁO! Trwało to jeszcze jakieś pięć minut i nagle się uspokoiło.
- Przestał mnie szukać. Dał sobie spokój? - pomyślałem i oddaliłem się od ściany. Starałem się już nie narobić większego hałasu. Wróciłem więc do mojego odkrycia z brakującą cegłą. Miałem jednak problem ze sprawdzeniem co się znajduje w tej dziurze przez to łóżko, gdyż było zbyt ciężkie żebym sam go mógł przesunąć.
- Przyjdę tu z Damianem. Przy okazji zbada te znaki. Ma większe doświadczenie w badaniu dziwnych znaczków, a we dwóch jakoś damy radę to przesunąć.
Wyszedłem z pomieszczenia i wróciłem na "naszą" stronę budynku.
- Została mi jeszcze godzina pilnowania. Pójdę i zbadam wyjście. Może jakimś cudem uda mi się zobaczyć tego STRAŻNIKA nie będąc zauważonym - pomyślałem.
Przed pójściem "na zwiady", postanowiłem jeszcze sprawdzić pomieszczenia, które znajdowały się przed "wyjściem".
Okazało się, że jedno jest zasypane, a w drugim przypadkiem trafiłem na zablokowany skalnym blokiem pokój. Nie mogłem otworzyć lub w jakikolwiek sposób go przesunąć, więc dałem sobie spokój. Wyszedłem więc i nerwowo podszedłem do wrót. Pamiętałem przecież co widzieliśmy i co nas przestraszyło oraz co słyszałem przez ścianę.
Poczekałem z dziesięć minut i nic się nie pojawiło. Dziwne. Zacząłem powoli przysypiać. Prawie już usnąłem lecz z półsnu wyrwał mnie znany już dźwięk. Z przerażeniem i niecierpliwością oczekiwałem co zobaczę. 

A Moglem Zostać W DomuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz