- Nie wiem czy dam radę. Ten dźwięk jest zbyt straszny - pomyślałem i jednocześnie przypomniał mi się złowrogi warkot ciężkiego sprzętu z jednoczesnym wybuchem wulkanu, który słyszałem wcześniej. Miałem takiego stracha, że chciałem już zwiać. Naprawdę bałem się konfrontacji ze STRAŻNIKIEM. Ale gdy już był naprawdę blisko przemogłem się. Wychyliłem się nieznacznie w nadziei, że coś tam jednak zobaczę.
Taaaak. Zobaczyłem - heh ... sporo dymu i jakby ogień wiszący w powietrzu czyli nic nowego.... siedziałem w złym miejscu.
- Ale może to i dobrze - przemknęła mi taka myśl.
Na chwilę STRAŻNIK się zatrzymał. Próbowałem zmienić pozycję lecz nic to nie dało. "Powisiał" chwilę w miejscu i zawrócił. Nagle mnie olśniło. A może on PATROLOWAŁ teren? Musiałem tylko obliczyć ile czasu potrzebuje żeby wrócić do mnie. Jeżeli to będzie dość długi czas, to będziemy mieli możliwość wyjścia będąc niezauważonym i zbadania dalszej części tego dziwnego MIASTA.
- Ale to później - pomyślałem i spojrzałem na zegarek - Hmm. Jest dziesiąta ale czy rano, czy wieczorem? - musiałem się chwilę zastanowić - no tak wieczorem. Zostało mi więc jakieś trzydzieści do czterdziestu minut na zmianę warty - Haha jak to brzmi: WARTA - rozbawiła mnie ta myśl. Po dłuższej chwili przestałem słyszeć odgłosy PATROLU i wyszedłem ostrożnie na zewnątrz. Spojrzałem ponownie na zegarek - Siedem minut - pomyślałem patrząc jednocześnie na znikający dym w oddali za rogiem. Teraz to zobaczyłem - ta budowla jest OGROMNA! Jak spojrzałem w obie strony, to ściana od czoła miała chyba tak "na oko" po pięćdziesiąt metrów w każdą ze stron, a w górę z dziesięć. Udałem się w przeciwną stronę niż ta istota a sądząc po prędkości z jaką się poruszał i z wielkości tego kompleksu to mogłem mieć jakieś dziesięć do piętnastu minut na powrót. Oczywiście pod warunkiem, że patroluje całość a nie zawróci tuż za rogiem. Hehe. Wtedy to będzie ze mną źle. Miałem jednak cichą nadzieję, że to jest ten, którego słyszałem przez ścianę a wtedy miałbym sporo więcej czasu. Wolałem jednak nie ryzykować i przyjąłem ten krótszy wariant. Zacząłem badać okolicę czy nie ma drugiego Strażnika, oraz czy będę mógł się gdzieś schować w razie potrzeby. Po pięciu minutach (tak ostrożnie szedłem te kilkadziesiąt metrów) dotarłem do końca drogi. Na końcu, ku mojemu zaskoczeniu były schody prowadzące w dół. Zacząłem schodzić i po chwili ku mojemu zdziwieniu potwierdziło się, że faktycznie jestem w połowie budynku. Ze schodów było widać dolną część, lecz udało mi się zobaczyć niewielką część, ale była zasypana gruzem na całej długości. Nagle dostrzegłem jakiś błysk lub dym kątem oka z prawej strony.
- WRACA!! - pomyślałem i aż mi się słabo zrobiło. Nogi się pode mną ugięły..... Jednak... UFF. Na szczęście nie wracał. To był pewnie jakiś odłamek sklepienia, który wpadł do lawy lub coś takiego. Wyrównałem oddech i dalej badałem zejście. W połowie schodów zauważyłem niedaleko dalszą część tego MIASTA. Droga - pomyślałem - chyba żwir. Po obu jej stronach kilka mniejszych budynków. Czyli faktycznie ktoś tu kiedyś mieszkał. Spojrzałem na zegarek - O. Już ponad dziesięć minut tu jestem. Pora wracać.
Tym razem po minucie już byłem w środku. Cała "operacja" zajęła mi niecałe dwadzieścia minut a nie pojawiał się Strażnik. Miałem rację: jest jeden i patroluje całość dookoła. Postanowiłem więc zaczekać i się przekonać jak długo zajmuje mu to czasu. Pojawił się ponownie przy wejściu dopiero po dwudziestu pięciu minutach. Czyli razem to jakieś 40-45 minut, więc na spokojnie mamy czas na zebranie się i zejście na dół po znalezionych przeze mnie schodach. Wróciłem do chłopaków. Zostało mi jakieś 5 minut na zmianę warty.
- Jutro o wszystkim z nimi pogadam i zdecydujemy co robić - pomyślałem. Obudziłem Damiana i poszedłem spać.
Gdy się przebudziłem była ósma. Ekipa już nie spała i jedli posiłek, więc dołączyłem do nich.
- Chodziliście gdzieś podczas warty? - zagadnąłem.
- Ja przechadzałem się po "naszym" piętrze - odpowiedział Kacper - nie znalazłem nic ciekawego.
- To tak jak ja - powiedziałem i dodałem - Któryś z Was był odważniejszy i zszedł na dól?
- Ja byłem na dole. Ale do wyjścia się nie zbliżałem - nieśmiało dodał Damian.
- W ogóle to się nie dziwię. Ja również trochę, że tak powiem "pozwiedzałem". Nie mówię, że się w ogóle nie bałem. Bałem się i to potwornie, ale jakoś dałem radę. Coś ciekawego odkryłeś? Powiedz pierwszy a później porównamy spostrzeżenia.
- OK. Zauważyłem, że jest tu sporo takich pomieszczeń jak to, w którym jesteśmy. Wiele jest zasypanych. W pokoju, który jest dokładnie naprzeciwko wejścia są schody prowadzące na górne piętro. Tam zastałem trzy pomieszczenia ale dwa były niedostępne. W tym dostępnym są kolejne schody tym razem na dolne piętro. Nie szedłem tak normalnie jak po schodach, lecz jakby po długich schodach z wysokiej góry i oddalałem się od wejścia na nie. Na oko to chyba tak z trzydzieści metrów było. Ale na dole w trzech ocalałych pomieszczeniach nie znalazłem nic ciekawego więc wróciłem na tę stronę i zbadałem te dwa pomieszczenia przy wyjściu. Jedno z nich jest zasypane, a w drugim są zablokowane w środku wielką kamienną płytą jakieś drzwi. Nie miałem na tyle siły żeby ją przesunąć. Próbowałem naciskać i ciągnąć a nawet - nie śmiejcie się - szukałem jakiegoś włącznika czy przycisku w ścianie - nic. A po drugie to - nie pojawił się ten TWÓR co nas przestraszył. Byłem chyba z piętnaście minut przy wejściu i nic nie słyszałem - dziwne. Wróciłem więc tutaj i zostałem do końca mojej warty.
- Czyli mówisz, że nie pojawiło się to coś?! - spytał zdziwiony Krystian.
- No nie - jak już mówiłem - byłem tam prawie piętnaście minut i się nie pojawił.
- Dobrze. Słuchajcie co ja mam do powiedzenia - odezwałem się z lekkim uśmiechem - Również szedłem po tych długich schodach, ale ja zbadałem tamtą część dokładniej. Faktycznie w dwóch pomieszczeniach nie było nic, ale w trzecim.... odkryłem coś co spodoba się naszemu "archeologowi" - spojrzeli na mnie ogromną ciekawością a najbardziej Damian - Uwagę moją przykuł blok kamienia z dziwnymi znakami. Były one dosyć podobne do tych co widzieliśmy na samym początku ale w idealnym stanie. Będziesz miał więc możliwość wykazania się znajomością pisma obrazkowego - spojrzałem na Damiana - I jeszcze jedno. W tym samym pomieszczeniu chyba znalazłem przypadkiem jakiś schowek. Więc mam propozycję: zanim ruszymy dalej, sprawdźmy co to za miejsce. Co Wy na to?
- Ja jestem za! - w głosie Damiana można było wyczuć, że już chce iść.
- Ja jednak wolałbym już iść dalej. Musimy znaleźć materiał na naprawę statku i trzeba płynąć dalej - z dezaprobatą powiedział Kacper.
- Ja jestem za lepszym poznaniem tego miejsca - dołączył Krystian.
- To postanowione. Jakieś pytania? Bo mam jeszcze coś ciekawego do powiedzenia - spojrzeli na mnie z wielkim zainteresowaniem - Byłem na zewnątrz - gdy to powiedziałem to prawie im szczęki opadły.
- Jak to?! Nie bałeś się? - Damian był w szoku.
- Jak to się nie bałem. Jak już powiedziałem bałem niemiłosiernie... Więc... To, co nas przestraszyło to jest... tak jakby STRAŻNIK. I mam w związku z tym dwie informacje: dobrą i złą. Dobra to taka, że jest jeden tu w tej lokalizacji. Natomiast ta druga, to - zawahałem się na chwilę - przez przypadek go sprowokowałem i... naprawdę wydaje się groźny. Gdy byłem w pomieszczeniu z tą skrytką, to jakimś sposobem usłyszał mnie gdy krzyknąłem ze zdziwienia, jak ją zobaczyłem. To co słyszeliśmy to nic w porównaniu z tym, gdy się wkurzy. W momencie gdy mnie usłyszał dopiero wtedy jego głos był przerażający. Nie potrafię go nawet opisać. Jeszcze coś: od momentu, gdy pojawi się przy wyjściu z tego budynku do jego powrotu mija jakieś 40-45 minut, musimy jednak poczekać jakieś 8-10 minut gdy zniknie za rogiem zanim wyjdziemy. Druga sprawa. Jak byłem już na zewnątrz to poszedłem w przeciwnym kierunku niż STRAŻNIK. Na końcu są schody prowadzące w dół. Byłem w połowie. Nie zauważyłem innych PATROLI, ale dostrzegłem coś niedaleko od schodów. Muszę pozostać tajemniczy. Interesuje mnie wasza reakcja. Haha.
- No powiedz coś przynajmniej - dopytywał się Damian.
- Nie złamiesz mnie. Naprawdę interesuje mnie wasza reakcja a szczególnie właśnie twoja - odparłem dość tajemniczo. Nie dałem jednak dojść im do słowa i od razu zmieniłem temat:
- To tak.. Ja z Damianem idziemy na dół do tego pomieszczenia ze skrytką, a Ty Krystian i Ty Kacprze zostajecie?
- Nie ma mowy! - powiedział oburzony Krystian - Ja idę z Wami.
- Skoro tak, to ja idę również. Nie będę tu sam siedział - powiedział Kacper z żalem w głosie.
- Dobrze - zgodziłem się - Jest godzina 9.45. Za piętnaście minut ruszamy.
CZYTASZ
A Moglem Zostać W Domu
Fiksi UmumHistoria o przygodach przyjaciół, którzy chcą fajnie spędzić wakacje. Zapraszam do lektury. (Historia będzie poprawiana ) NIE ZGADZAM SIĘ NA KOPIOWANIE.