O ustalonej godzinie opuściliśmy miejsce spoczynku i udaliśmy się na dół.
- Tylko proszę, schodźmy cicho i bez zbędnego hałasu. Pamiętajcie co mówiłem o tym jak mnie usłyszał przez ścianę - spojrzałem w stronę Kacpra - wiem Kacper, że nie robisz tego celowo, masz po prostu niefart, ale postaraj się nie zrobić czegoś głupiego a tym bardziej głośnego. OK?
- Dobra. Jednak sam powiedziałeś to nie moja wina, że mam pecha. Ale postaram się - odpowiedział nerwowo.
Doszliśmy do połowy schodów.
- Zaczekajcie. Zobaczę jak sytuacja. Niby wyjście jest daleko, ale... lepiej nie ryzykować - oznajmiłem i zszedłem ostrożnie ze schodów. Spojrzałem w kierunku wyjścia ~ na szczęście żadnego ruchu ~ Podszedłem bliżej ~ cisza. To dobrze ~ Wróciłem do chłopaków.
- Idziemy - powiedziałem niezbyt głośno.
Gdy dotarliśmy do długich schodów odezwał się Kacper:
- Strasznie dziwne to przejście do tej części. Szybciej byłoby dołem.
- Masz rację. Znalazłem zejście w tamtej części, ale było zasypane. Może dało się kiedyś przejść i było kilka możliwości przedostania się na drugą stronę. Niestety dziś już się tego nie dowiemy - odpowiedziałem, a po chwili dodałem
- Dobrze. Zapalcie pochodnie i CISZA! Żadnych zbędnych dźwięków. Mówimy tylko szeptem - oznajmiłem gdy dotarliśmy na miejsce.
~ Wchodzimy wszyscy. Ja z Damianem będziemy próbowali coś zrobić z tym "łóżkiem" dlatego potrzebne jest światło. Może ta Istota nie będzie reagowała na odgłosy wydawane przez przesuwane kamienne łóżko. Miejmy taką nadzieję ~ powiedziałem szeptem. Odwróciłem się i z palcem przy ustach dodałem ~ Tylko cicho. Bez hałasu. On jest tu za ścianą ~ Zerknąłem na Kacpra. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Jego gest "mówił" wszystko: ~ o co chodzi?. Pokazałem kości nogi leżące na podłodze i dodałem:
~ Tylko się nie przewróć i nie krzycz ~ popatrzyłem na niego z uśmiechem.
~ Dobra, dobra - odpowiedział i machnął ręką jednak cofnął się lekko przestraszony.
Gdy byłem tu i się przewróciłem o nie, to STRAŻNIK tego nie usłyszał. Usłyszał jak głośniej krzyknąłem. A nawet gdyby nas teraz usłyszał, to raczej nic by nam nie zrobił przez ścianę - chyba. Nie wiedzieliśmy, czy może ta istota czymś rzuca, strzela albo coś innego. Mogłaby przebić ścianę. A poza tym, droga do tego miejsca jest zawiła więc nawet gdyby nas szukał to nie ma szans. Jednak nie byłem niczego pewien na sto procent. Wolałem nie ryzykować.
Rozejrzałem się dookoła. Dzięki światłu z dodatkowej pochodni można było zobaczyć więcej szczegółów na wystającym kamieniu. Faktycznie - było tam jakieś dziwne pismo ale nie spodziewałem się, że będzie tam jakiś otwór pośrodku.
~ Dziura na klucz? ~ powiedziałem cicho i spojrzałem na Damiana.
~ Może. Nie wiem ~ popatrzył na mnie ze zdziwioną miną, wzruszył ramionami i dodał ~ może jak uda mi się odszyfrować te napisy czegoś się dowiemy.
~ Dobrze. Będziesz miał co robić. Jeszcze przecież nie wracamy. Ale na razie spróbujmy odsunąć to kamienne łóżko.
Wzięliśmy się za odsuwanie - to nie było łatwe. To łoże ważyło chyba z dwieście kilogramów. Jak poprzedni mieszkańcy tutaj to umieścili? Może tu na miejscu je wykuli? Musieliśmy poprosić Kacpra o pomoc. Z pozostałej dwójki był silniejszy. Udało się odsunąć kilkanaście centymetrów po kilkunastu minutach zmagania się z ciężarem, a dodatkowo musieliśmy uważać żeby STRAŻNIK nas nie usłyszał. Odsunęliśmy na tyle tyle, żeby poświecić można było pochodnią i zobaczyć co tam jest. Nie chciałem stracić ręki w jakiejś pułapce lub czymś podobnym. Z jakiegoś powodu ukryli tą dziurę. Na szczęście nic tam nie było oprócz jakiegoś pergaminu z takimi samymi znakami. Oczywiście oddałem go Damianowi. - Trzymaj. I tak nic z tego nie rozumiem ~ uśmiechnąłem się do niego ironicznie ~ Jak długo może Ci zająć odszyfrowanie tego pisma? - dodałem.
- Nie wiem, może dzień lub kilka dni, a może się okazać, że tylko kilka godzin. Jak wrócimy do "naszego pokoju" to będę wiedział ile mi to zajmie czasu.
- Dobrze. Chodźmy. Chcę Wam coś jeszcze pokazać. Ale to na zewnątrz. - Gdy to powiedziałem, Kacper zrobił krok w tył
~ Na zewnątrz?! - prawie krzyknął.
~ Nie martw się. Jeżeli będziecie słuchać co mówię wszystko będzie w porządku ~ uspokoiłem go. Ale wydało mi się to dziwne gdyż to ja uchodziłem za największego tchórza a tu taka niespodzianka - Kacper się boi.
Miałem zamiar pokazać im schody na dół do dalszej części Miasta. Musieliśmy więc tylko uważać ma PATROL, ale skoro wiedziałem w jaki sposób się porusza miałem nadzieję, że nie będzie problemów.
~ Dobrze. Kto idzie ze mną, a kto zostaje? ~ zapytałem dla formalności.
~ Ja zostaję. Zajmę się tym tekstem co znaleźliśmy. Spisałem również te znaki z tablicy kamiennej. To również dobrze byłoby rozszyfrować.
~ W porządku. Czy ktoś oprócz Damiana chce zostać? Kacper. Miałeś obawy. Zostajesz?
~ Idę. Ciekawość co chcesz pokazać jest większa niż moje obawy.
~ To idziemy.
Damian poszedł do "naszego pokoju" a ja z pozostałymi na rekonesans. W moim przypadku drugi raz.
~ Słuchajcie ~ odezwałem się do Krystiana i Kacpra jak już byliśmy przy wyjściu ~ Czekamy na STRAŻNIKA. Od momentu gdy zacznie zawracać, musimy czekać minimum siedem minut zanim wyjdziemy na zewnątrz. Tyle czasu zajmuje mu dotarcie do końca budynku i jego zniknięcie za rogiem.
Kiwnęli głowami, że rozumieją. W tym momencie zaczęliśmy słyszeć jak się zbliża. W niecałe pięć minut był już obok. Próbowaliśmy zobaczyć jak wygląda, lecz od miejsca gdzie byliśmy, do był jakby trzymetrowej długości korytarz, więc nie mogliśmy zobaczyć nic poza dymem i światłem nawet po wychyleniu się. Nikt z nas nie był na tyle odważny żeby podejść bliżej.
Spojrzałem na zegarek gdy STRAŻNIK zaczął się oddalać. Gdy wyszliśmy po ośmiu minutach już nie było go widać. Udaliśmy się więc w kierunku zejścia. Zajęło to nam tylko chwilę.
- Dla bezpieczeństwa możemy tam na dole być tylko trzydzieści minut, żeby zrobić mały rekonesans.
- To daleko idziemy? - spytał Krystian
- Właśnie - dodał Kacper - Drugie pytanie: idziemy wszyscy, czy rozdzielamy się?
- Cenna uwaga - odparłem - Strażnik pojawia się co prawda dopiero po czterdziestu minutach, ale będziemy na dole i nie wiemy na co natrafimy. Jeżeli nie wyrobimy się w czasie trzydziestu minut to będziemy musieli czekać na jego powrót. Ale i tak musimy dokładnie odliczać minuty. Więc? Jakieś szybkie propozycje, bo czas ucieka.
- Powinniśmy iść razem - pierwszy zaczął Kacper - w razie napotkania niebezpieczeństwa są większe szanse... Nie... Nic, nieważne - przerwał nagle.
- Krystian, masz jakiś pomysł? - spytałem
- Dla mnie to obojętne, ale może na szybko ustalimy, gdy już zejdziemy na dół i zobaczymy jak tam wygląda otoczenie.
- Krystian. To genialny pomysł - stwierdziłem - Chodźmy.Schodziliśmy coraz niżej i niżej droga wydawała się coraz dłuższa, ale na sam dół zeszliśmy dopiero po tak około pięciu minutach!
- Dziwne! - powiedziałem do towarzyszy - jak byłem tu sam to wydawało mi się, że zejście do połowy schodów zajęło mi dosłownie chwilę. A patrząc w dół myślałem, że jestem na dziesiątym piętrze budynku (około 30m). Nie rozumiem. Coś dziwnego tu się dzieje.
Spojrzeli na mnie z zaciekawieniem.
- Znowu masz jakieś
- Naprawdę tak było. Też mi się włosy lekko zjeżyły jak o tym pomyślałem. Może ktoś lub coś nie chce żebyśmy szli dalej? - włosy zjeżyły mi się jeszcze bardziej i dodatkowo przeszedł mnie dreszcz, gdyż przypomniałem sobie moją przygodę z echem....
- Ale co by nie było, skoro już zeszliśmy to sprawdźmy co tu jest i gdzie prowadzą drogi - stwierdził Krystian.
Rzeczywiście. Na dole okazało się, że z niewielkiego placu na którym staliśmy wychodzą trzy różne drogi. Z połowy schodów widziałem tylko tę po lewej, dwie zasłaniała mi skała, którą mieliśmy teraz nad głową jako sklepienie.
- Rozdzielamy się? -zapytał Damian.
- Nie wolno się rozdzielać! W filmach takie rozdzielanie się źle kończy a poza tym nie wiemy czy nie ma tu drugiego strażnika - prawie krzyknąłem
- Ale to nie jest film, ale z tym strażnikiem to racja - Krystian spojrzał na mnie z nieskrywanym uśmiechem. Mówiłem już, że za dużo filmów się naoglądałeś .
- Dobrze. W takim razie głosujemy kto jest za tym, aby się rozdzielić.
- Czyli się rozdzielamy - okazało się bowiem, że tylko ja miałem obawy przed rozdzieleniem się.
- Krystian idzie w tą - powiedziałem pokazując w ciasną uliczkę na lewo.
- Ja idę w tą. - pokazałem na środkową - A ty Kacper idź w tą. Spotkamy się w tym miejscu za godzinę.
Skinęli głowami i poszliśmy każdy w wybranym kierunku.Szedłem kilka minut i niespodziewanie zobaczyłem jakiś cień z mojej lewej strony, który wyłaniał się z za rogu ściany. Nie wiedziałem co to było, ale przeszła mi szybka myśl jakim cudem widzę cień, przecież to prawie niemożliwe w miejscu, w którym byliśmy. Spojrzałem instynktownie w lewo i aż zamarłem z przerażenia. W odległości piętnastu może dwudziestu metrów za rogiem ściany stało jakieś zwierzę, wysokie może na dwa metry, a jakie długie trudno było stwierdzić, ponieważ stało do mnie tyłem.
Bardzo mnie zdziwiło, że stwór się nie ruszał. Znalazłem więc jakiegoś drąga i zacząłem podchodzić bliżej, w razie gdyby się odwrócił to miałem zamiar cisnąć nim w gada i wiać, ale jak zacząłem zbliżać to przeszła mnie myśl, że nie było zbyt mądre i już miałem zawrócić. Jednak podniecony nowym odkryciem i to że stwór nie wydawał się dużo większy ode mnie, szedłem dalej.
Zacząłem bardzo powoli się zbliżać, jednocześnie uważając przy tym, żeby nie nadepnąć za głośno na żwir, po którym szedłem.
Po dłuższej chwili byłem w połowie drogi. Teraz z odległości około dziesięciu metrów mogłem zobaczyć, że wyglądem przypominał chodzącą na dwóch nogach jaszczurkę. Był koloru brązowego z żółtymi cętkami, których miał niewiele, jednak dawały duży kontrast. Wyglądał trochę dziwnie z półmetrowym ogonem, biorąc pod uwagę jego rozmiary.Po godzinie wróciliśmy do miejsca, w którym się rozstaliśmy.
- Macie coś ? - zapytaliśmy prawie jednocześnie.
- Ja coś znalazłem, ale nie jestem pewien czy się to wam spodoba - powiedziałem.
- Ja również dokonałem ciekawego odkrycia, a to może się wam spodobać - powiedział to Krystian bardzo podekscytowanym głosem.
- To wracamy do Damiana. Na miejscu opowiemy o naszych odkryciach.
Powrotna droga odbyła się na szczęście bez komplikacji, gdyż trafiliśmy na moment, w którym Strażnik znika za budynkiem.
Po chwili wszyscy siedzieliśmy już obok Damiana.-To kto zaczyna? - spytałem i spojrzeliśmy na siebie - Dobrze, to może ja, a to lepsze odkrycie zostawimy na później.

CZYTASZ
A Moglem Zostać W Domu
General FictionHistoria o przygodach przyjaciół, którzy chcą fajnie spędzić wakacje. Zapraszam do lektury. (Historia będzie poprawiana ) NIE ZGADZAM SIĘ NA KOPIOWANIE.