Rozdział 1

1.9K 58 13
                                    

POV Iwon

Odkąd pamiętam moim „domem" jest moja cela. Codziennie jestem budzony po przez kopniaki w brzuch lub oblewany zimną wodą, po czym dostaje od strażnika wiadro i ścierki. Musze wtedy szybko wstawać i iść sprzątać; zazwyczaj jest to kuchnia, korytarz lub najgorzej czyli gabinet mojego pana. Oczywiście wszystko znajduje się pod ziemią więc nigdzie nie ma okien, przez co nie wiem czy jest dzień czy noc. W tym ośrodku panują rygorystyczne zasady które mówią, że nam niewolnikom nie wolno się sprzeciwiać, nie można patrzeć nikomu w oczy, chyba że pozwolą, musimy bezwzględnie wykonywać daną nam prace jest też absolutny zakaz dotykania się. Mówią że jesteśmy wtedy więcej warci czy coś.

Ta zasada mi nie przeszkadza, bo nawet nie mam czasu myśleć o takich rzeczach. Czasami, gdy najdzie koniec pracy, strażnicy prowadzą mnie siłą do pomieszczenia, gdzie wyżywają się na mnie. Niespecjalnie zwracają uwagę na moje krzyki czy błagania. Zdarza się też, że mdleje, wtedy budzą mnie wylewając kubeł wody i zaczynają katować dalej. Ale cóż, w końcu jestem tylko niewolnikiem, głupim śmieciem, nic nie wartym gównem, nie mam żadnych praw.

Ten dzień miał być każdy inny, jednak taki nie był. Rano obudziłem się, gdy poczułem jak coś delikatnie twardego uderza o moją głowę. Szybko zerwałam się z podłogi by ujrzeć owy przedmiot który okazał się dość starą bułką a obok niej leżał spleśniały kawałek żółtego sera. Była to dla mnie nowość, gdyż za zwyczaj jeść dostawałem na końcu pracy i była to zawsze kromka zgniłego chleba, albo dosłownie resztki z wczorajszego obiadu pana, które nawet psy już nie chciały jeść. Spojrzałem w stronę drzwi gdzie stał jeden z znienawidzonych przeze mnie strażników.

-Jedz musisz mieć dzisiaj dużo siły-rzekł drwiącą, po czym posłał mi cwaniacki uśmieszek i wyszedł

Nie wiedziałem o co może mu chodzić ale specjalnie o tym nie rozmyślałem tylko rzuciłem się na jedzenie pochłaniając wszystko w zastraszającym tempie, bo w końcu nie codziennie dostaje się tyle jeść. Po paru dłuższych chwilach do celi wszedł ten sam strażnik i bez cennych ceregieli wywlókł mnie za włosy do pomieszczenia, gdzie stała duża miska z wodą. Nie wahając się oblał moją głowę wiadrem z pianą, nawet nie wiedząc skąd ją wziął. Wystraszyłem się i zacząłem przecierać dłońmi swoje oczy. Nie zauważyłem kiedy ktoś mnie popchnął i wylądowałem w misce z zimną wodą. Gdy widziałem już nieco ujrzałem strażnika z wężem ogrodowym. Niezbyt delikatnie spłukiwał piane ze mnie, przez co zacząłem się miotać.

Jego to wyraźnie wkurzyło, bo przestał na chwile i wyjął za pleców pejcz i zaczął bić moje plecy przez co otworzyły się rany z ostatniego tygodnia i powstały nowe. Teraz mycie bolało jeszcze bardziej. W pewnym momencie strażnik przestał, chwycił mnie za nadgarstki i siłą wyciągną z wody, po czym zaczął wycierać jakąś szorstką szmatą. Nie miałem pojęcia co się dzieje, dopóki nie wyszliśmy z pomieszczenia i nie ruszyliśmy korytarzem w stronę schodów do góry. Domyśliłem się że to już jest ten dzień, kiedy zostanę sprzedany.

Zostałem ustawiony z boku sceny na której stał mój pan i zaczął przedstawiać po kolei chłopców którzy byli przede mną. Strasznie się bałem wyjrzałem na widowie i ujrzałam głównie starych dziadków którzy patrzyli na nas z pożądaniem. W sumie tu nie było tak źle, mimo iż już nie pamiętam jak jest na zewnątrz tak długo tu byłem to wiem, że gdy będę mieć nowego pana nie będę tylko niewolnikiem do sprzątania i do bicia ale także do łóżka, a tego obawiałem się najbardziej. Nigdy z nikim nie spałem, nie całowałem się ani nawet dotykałem. Było to zabronione, gdyż uważali że prawiczki schodzą dużo drożej.

Nim się obejrzałem stał przede mną tylko jeden chłopak. Nagle strażnik chwycił go za rękę i popchnął na środek wielkiej sceny. Przez głośnik słychać było jak mówili o towarze po czym ze sceny ludzie zaczęli się przekrzykiwać, aż ktoś nie wykrzyczał 500 tyś. i sprzedany, już wiedziałem, że moja właśnie nadeszła. Strażnik popchnął mnie na scenę. Byłem śmiertelnie przerażony i nagi, cały trząsłem się nie miłosiernie a pot oblewał całe moje ciało. Miałem wrażenie, że serce się zatrzymało, gdy zaczęli przedstawiać mnie przez mikrofon

-Możemy podziwiać tu prawdziwy skarb. Przed wami stoi chłopiec o imieniu Iwon, lat 16, całkowity prawiczek, cena wywoławcza to 300 tyś.- Zebrałem w sobie trochę odwagi by unieść wzrok i zobaczyć wstępnie swojego nowego pana. Zacząłem słyszeć jak ludzie przebijali się w ofertach

-400 tyś.

-500 tyś.

-650 tyś.

-800 tyś- Widziałem jak tą liczbę wykrzyczał jakiś dziadek, a w moich oczach zaczęły lecieć rzeki krwi, gdy nikt nie przebija jego oferty.

-Milion

-Sprzedany-Uniosłem szybko głowę by zobaczyć kto mnie kupił lecz nie zdążyłem. Strażnicy niemal od razu zaprowadzili mnie pod scenę i zakuli ręce. „Oby pan nie był taki straszny" w mojej głowie krążyła wciąż ta sama myśl.

Z zamyśleń wyrwało mnie szarpnięcie za kajdanki. Uniosłem głowę i ujrzałem swojego, teraz już dawnego, właściciela.

-No, no, no sprzedałeś się za znacznie więcej niż myślałem-uśmiechnął się szyderczo po czym chwycił mnie za tyłek i ścisnął tak, że wydałem z siebie jęk bólu. On na to pochylił się nade mną i szepnął

- Warto było się powstrzymywać, mimo iż kusiłeś mnie bardzo-przegryzł mój płatek ucha po czym się oddalił ode mnie.

-Zabierzcie go do jego nowego właściciela- krzyknął dość głośno i dwóch facetów szarpnęło mnie za łańcuch kajdanek i zaczęli ciągnąć w stronę, jak się później okazało podziemnego parkingu.

W między czasie ktoś narzucił na mnie jakiś materiał, bo chyba przypomnieli sobie, iż jestem cały nagi. Nie znam się na samochodach ale chyba wszystkie były drogie. Zatrzymaliśmy się przed dwoma innymi facetami ubranymi w garnitury którzy otworzyli mi drzwi do dużego i długiego, czarnego samochodu. Wiedziałem, że w środku czeka na mnie mój nowy właściciel. I w tym momencie przypomniałem sobie wszystkie lekcje na temat zachowania przy nowym panie. Wsiadłem do samochodu próbując dojrzeć jakąś osobę. Zobaczyłem jakiegoś bardzo, bardzo wysokiego faceta który ma może z 2 metry i co najwyżej 27 lat. Wiedziałem, że nie mogę patrzeć mu w oczy więc spuściłem głowę i zacząłem podziwiać swoje nagie stopy.

-Witaj, panie...- Zacząłem niepewnie nie wiedząc czego się mam spodziewać. Nagle poczułem duże dłonie na swoich pośladkach. Facet pociągnął mnie na swoje kolana i złapał moją brodę tak abym patrzył mu w oczy. Uśmiechnął się

-Nie mów mi panie, tylko tatusiu.

Przytul nie pytajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz