~Alex
Całą drogę przesiedziałam na ramionach Edmunda, co dało mi do myślenia że przy pakował. Opowiadałam rodzeństwu jak to się stało, że żyję. Byli dość zdziwieni tym ale i zadowoleni. Oni za to powiedzieli mi co u nich się działo. Okazało się, że nikt oprócz nich mnie nie pamięta. Chłopaki ciągle wdają się w bójki i zaczęli wszyscy chodzić do szkół z internatem. Czyli gdybym wróciła z nimi to siedziałabym w domu, bo jestem za mała, by chodzić do szkoły. Ekstra.
Po opowieściach Piotrek poszedł na przód do Kaspiana by ten mu wszystko wytłumaczył. Nawet przez myśl mu nie przeszło, że ja też coś wiem. Norma. Zuza i Edek, na którym wciąż siedziałam, szli za Gromojarem, za nami byli Truflogon, Nikabrik i Zuchon, ich przyjaciel, a Łucja szła za nimi obok Ryczypiska. Po chwili trójka zaczęła rozmawiać.
-No mów - zaczął borsuk - Jacy oni są?
-W kółko marudzą i narzekają - odparł czerwony karł - A uparci jak muły o poranku - nie mogę się nie zgodzić z tym opisem.
-O! Polubiłeś ich - stwierdził drugi.
-Mogą być - prawie się zaśmiałam - A ta mała królowa?
-Strasznie irytująca - miło mi - Ciągle się rządzi i nikogo nie słucha.
-Ja sam stwierdziłeś parę dni temu, towarzyszu - odpowiedziałam gdy Edmund mnie odstawił na ziemię - Jestem królową, więc czego się dziwisz? - zaśmialiśmy się z Truflogonem z jego miny.
Kiedy dochodziliśmy do linii drzew zobaczyłam coś co mnie załamało. Zuchon jest ode mnie wyższy. No to jest jakaś kpina po prostu.
Gdy stanęliśmy przed kopcem centaury ustawiły się po bokach wejścia wyciągając miecze, by oddać nam cześć. Moje rodzeństwo od razu ruszyło przed siebie, a ja z nimi. Ale jak zobaczyłam, że Kaspian został w tyle to doskoczyłam do jego ręki i pociągnęłam go za sobą. Szliśmy trochę z tyłu za nimi, ale sam fakt że szedł obok mnie i że ja traktuje go jak równego sobie robił raczej dużo. Oczywiście wszyscy powinni skapnąć się o tym już tydzień temu ale co tam.
-Zapewne nie tego oczekiwaliście - powiedział Kaspian do chłopaków - Ale można się tu bronić.
-No wiecie - dodałam - Mamy trochę ograniczone możliwości.
-Piotr! - zawołała Zuzia stojąc w jednym z korytarzy - Chodź coś zobaczysz.
Ruszyliśmy w jej stronę. Był to korytarz z malunkami opowiadającymi naszą historię i prowadzący do kamiennego stołu.
-To my - nie gadaj Sherlocku.
-Co to za miejsce? - spytała Łucja.
-Nie poznajesz - stwierdziliśmy równocześnie z szatynem i wymieniliśmy się rozbawionymi spojrzeniami. Oni się tylko na nas dziwnie popatrzyli.
Chłopak wziął pochodnię i zaczęliśmy ich prowadzić do końca tunelu. W komnacie Kas rozświetlił ją zapalając coś na boku. Z przechodzeniem ognia na ścianach dało się widzieć płaskorzeźby narnijczyków, a na przeciwko wejścia była płaskorzeźba Aslana. Przed nią stał przełamany kamienny stół, do którego podeszła Łucja i położyła na nim dłoń.
-On na pewno wie co robi.
-Musimy sobie radzić sami - odpowiedział jej Piotrek. Zmarszczyłam brwi na jego słowa. My? Sami? To źle się skończy.
--------------
-Nadciąga armia wroga - gadał Piotr następnego dnia na zebraniu. Jeden ze strażników dostrzegł telmarskiego zwiadowcę - Miraz rzucił przeciwko nam wszystkie siły - czyżby? - Możliwe, że jego zamek został bez załogi - polemizowałabym.
CZYTASZ
Disobedient ✔ Zakończone
FanfictionDruga część książki "The last one" *-------------* "-Czy ty kiedykolwiek kogoś posłuchałaś? -Nie -Czyli od zawsze wszystko robisz po swojemu? -Tak -I nigdy nie wypełniłaś rozkazu? -Ja te rozkazy wydawałam -A jeśli były skierowane do ciebie? -To je i...