Rozdział 1 „Witaj Jorviku !"

72 3 3
                                    

     Pocałowałam rodziców w policzek i poszłam w stronę promu. Czekał tam na mnie kapitan Brus. Przywitał mnie z uśmiechem, zrobiłam to samo i podałam mu ręke jakbyśmy byli dobrymi znajomymi, w sumie to prawda. Zawsze dobrze się dogadywałam z ludźmi i byłam gotowa do pomocy. Na początku tylko, gdy pierwszy raz przyjechałam do Jorviku ludzie dziwnie się na mnie patrzyli po przyjęciu imienia, ale potem im to przeszło. Jazda promem zajeła mi kilka godzin, do wyspy było daleko. Gdy nareszcie wieczorem dojechałam od razu zobaczyłam moje 4 przyjaciółki. Lise, Anne, Lindę i Alex, które były Jeźdźcami duszy. Obok stały oczywiście ich nierozłączne konie duszy.
Postawiłam walizkę na ziemi i pobiegłam je wysciskać.
- Hej kochana ! - Zawołała Anne i objeła mnie typowo lekko jak na jej osobe.  Ana była śliczną blądynką, z niebieskimi oczami, i pandoryczną raną po prawej  stronie twarzy ( dla nas lewej, jeśli patrzyny od przodu ~ dop autorki ) i połowicznie różowym okiem w tym miejscu.  Trzeba przyznać, że nawet z tą małą skazą wyglądała pięknie. Należała do kręgu słońca.  Niespodziewanie naskoczyła na mnie Alex nie mal mnie przewracając, przytuliła mnie tak mocno aż brakowało mi tchu.
- A-alex....- Wydusiłam - Bo mnie udusisz.
Gdy to powiedziałam rozluźniła uścisk i się odemnie odsuneła z wkurzajacym uśmieszkiem. Była dość niska, ale bardzo i to bardzo silna. Nie dziwię się, że dostała moc błyskawicy. Była agresywną brunetką, nie no żartuje, TYLKO dla ludzi którzy ją wkurzali. Na końcu podeszły do mnie Lisa i Linda. Linda należała do kręgu księżyca, była czarno włosą, z orzechowymi  oczami i z ciemną karnacją. Nosiła okrągłe okulary. Lisa była szefową grupy, wydawała innym polecenia , ale czasem mi też się zdażało. Miała rude włosy, brązowe  oczy i niebieskogrzywego konia Starshine.
- Tak się ciesze, że was widze - Powiedziałam gdy się od siebie odkleiłyśmy.
- Też Aruś, brakowało nam cie - Odezwała się za reszte Szefowa.
- Ale nie tylko nam -  Stwierdziła z chytrym uśmieszkiem Alex. O co jej chodziło ? Wtedy usłyszałam stukot kopyt. Czy to...? Zza ściany wyłonił się gniady koń. - Wolfriver ! - Krzyknełam uradowana. Podbiegłam do niego i rzuciłam się mu na szyje. - Tęskliłam -  wyszeptałam i usłyszałam w swoim umyśle odpowiedź.
„Ja też" Uśmiechełam się szeroko.  Moi rodzice nie wiedzą o mojej mocy i dobrze, jeszcze by mi tu nie pozwolili wrócić. Odsunełam się od konia gdy usłyszałam głos Anne. Ku mojemu zdziwieniu siedziały już na koniach.
- Wsiadaj. Jedziemy. O swoją walizkę się nie mart, zabierze ją mój szofer. - Powiedziała. Przez cały ten czas nawet nie pomyślałam o walizcę, dobrze, że chociaż dziewczyny miały do niej głowę. Kiwnęłam swoją „głową" powoli. Obawiając się, czy aby napewno jeszcze umiem jeździć. Wolf miał na sobie już sprzęt. Włożyłam stopę do strzemienia, odbiłam się mocno i sprawnie przeciągnełam nogę nad końskim grzbietem.  Siedziałam stabilnie w siodle.
- To jedziemy - Oznajmiła Lisa. Wbiłam lekko pięty w koński bok, dajac sygnał aby ruszył za dziewczynami. Jeszcze nie mówiłam na jakich koniach jeździły. Alex na kucu Tin-Canie, kasztanowej maści, Linda na profesorku, czyli Meteorze, jasno-gniadej maści z biała grzywą i bródką, a Ana na koniu który połowicznie jest mój, bo dopłacałam za niego. Ciemno-siwy-gniady Andaluz w jabłuszka, z zaplecioną grzywą w warkoczyk. Nazywa się ThunderPower.  Z tym koniem to trochę długa historia, nie ma sensu jej opowiadać. ( Mam tą historię w głowie, ale nie wiem, czy chcecie ją w dalszych częściach, dajcie znać w kom. ~ dop autorki )Droga szła nam powoli, jechałyśmy raz stępem, a raz kłusem. Halo, a gdzie galop ?! Ciągle gadałyśmy, nie było chwili westchnienia. Po pewnym czasie dotarłyśmy  do Wzgórza Nilmera.
- Ej, a wgl nie zapytałyśmy gdzie teraz mieszkasz ? - Zagadneła Linda
- W Jarlaheim, chciałam być blisko was. W Moorland muszę tylko wypełnić parę formalności.
- Aha. To super - Ucieszyła się Alex.
- Teraz wszystkie będziemy mieszkać w Jarlaheim. Nie mogło byc niczego lepszego.
Dodała Ana. Dotarłyśmy do moor. Zostawiłam Wolfrivera z dziewczynami, a ja sama udałam się do Thomasa Moorlanda.
- Hej Thomas ! - Zawołałam z oddali i pomachałam mu ręką. 
- Oh, hej Arnaude. - Odpowiedział gdy się do niego zbliżyłam.
- Przyszłam dopełnić formalności. Moja mama nie mogła się do ciebie dodzwonić.
Oznajmiłam.
- Formalności ?  - Zapytał jakby nie wiedział o co chodzi.
- Tak ? W sprawię odejścia z moorland.
- Odejścia ? Jakiego znowu odejścia.
- Thomas, będe od teraz mieszkała w jarlaheim. Kilka dni temu o tym rozmawialiśmy, a raczej moi rodzice.
- Ah, no tak. Już pamiętam. Chodź za mną. - Machnął ręką abym podążyła za nim. Weszliśmy do jego domu ( prosze mnie nie pytać gdzie ten dom jest, bo sama nie wiem xD Gdzieś na terenie moorland ~ dop autorki), potrzebne papiery leżały w jakiejś niechlujnej stercie na parapecie.
Wypełniłam wszystko co potrzeba, wraz z tym, że Wolfriver jedzie ze nną i nie będe już płaciła za pobyt w tej stajni.
Wróciłam do przyjaciółek. Rozmawiały z Mają.
- Już jestem - Odezwałam się gdy do nich podeszłam.
- Arna. Heej - Ucieszyła się na mój widok stajenna i mnie przytuliła. Trudno uwierzyć, że to moje imie jest przeklęte, nie ?
- Cześć. - Odpowiedziałam z równym entuzjazmem. - Wiesz gdzie jest Justin ?
- Gdzieś wyjechał, podobno sprawy biznesowe, a co ?
- A nic, chciałam się z nim przywitać.
- Po coś chciała się witać z moim chłopakiem. - Ktoś wysyczał mi do ucha. Odskoczyłam ze strachem łapiąc się za klatkę piersiową.
- Loretta ? - Stwierdziłam pytąjąco.
- Nie duchy. - Odparła wielce oburzona pani.
- O mój Boże, Justin jest twoim chłopakiem ?  - Muszę przyznać, był to dla mnie szok
- Współczuje facetowi - Dodałam ciszej, aby tylko dziewczyny usłyszały. Momentalnie padły w śmiech.
- Coś ty powiedziała ?! -Wpadła w gniew Lorcia Justinorcia.
- Spadamy - Szepnęła za mną Alex i już galopowałyśmy w stronę Jarlaheim chichocząc.
- Zielona Dolina, stajnio Jorvik, Jarlaheim, przybywamy !! - Krzyknełam na co one znów padły w śmiech.
- Na przygodę !! - Krzyknęła po mnie ruda
- Na przygodę !! - Zawołałyśmy hurem za nią i uniosłyśmy pięści do góry. Przez cała drogę śmiałyśmy się
i  wygłupiałyśmy.
Gdy już byłyśmy, przed bramą Jarlaheim zapytałam - Em, Ana, a w ogóle gdzie moja walizka !
- Spokojnie kochana, gdzie cię nie było zadzwoniłam do szofera i są już w twoim pokoju.
- Dzięki - Odpowiedziałam z uśmiechem.
- A wgl dziwne, że będziesz spała u Hermana, odkąd jest w szpitalu nikomu nie pozwala się wprowadzić do swojego domu. - Myślała na głos Linda. Ah, tak. Omal bym zapomniała. Herman, właściciel stajni jest w szpitalu, podobno przez karego konia, ale w SJ nie ma takich koni. Zastanawiam się , czy to nie czasem Kheen. ( Czy jak mu tam ~ Dop autorki ) , koń jednego z jeźdźców mroku ( pliska pomóżcie, którego jeźdźca ? ~ dop autorki ) . Rozsiodłałyśmy konie, a te od razu popędziły do boksów. Chciałam oporządzić Wolfrivera, ale Alex mi nie pozwoliła mówiąc, że ona to zrobi i muszę się wyspać po podróży. Na początku się z nią spierałam , ale z brunetką nie wygrasz.
A wgl to nie wiem, czy wspominałam jak wyglądam. Jestem wysoka, ponad 1,70 cm ( Jako 12 latka mam tyle, więc chyba za 3 lata jeszcze urosnę ~ dop autorki ) , blond włosy, niebieskie oczy ( jak Anne xD ~ dop autorki ), nie jestem bogata, ani jakoś biedna jak Alex ( Nie mówcie jej tego ! xD ~ dop autorki ). Formalności w sprawie pobytu w stajni załatwiali rodzice, przez telefon. Opadłam na łóżko. W końcu odpoczynek.
         
     
             
  Heja. Pierwszy rozdział mojej 2 książki, mam wenę na SSO, a zainspirowała mnie  #Nati_Gwiazda z książką pt „Powrót Aideen ". Mam nadzieje, że się podoba :3 1177 słów.
                                           Pozdro Ara
         

Star Stable Online „Wybrana" ZAWIESZONE DO ODWOŁANIAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz