Rozdział 2 „Powrót do codzienności"

51 2 3
                                    

      Z samego rana ubrałam szybko w to :

Druidzi stwierdzili, że pozwolą mi jeden dzień nacieszyć się Jorvikiem, ale potem mam wracać do codzienności

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Druidzi stwierdzili, że pozwolą mi jeden dzień nacieszyć się Jorvikiem, ale potem mam wracać do codzienności. Jednak ja lubie tą codzienności, lubie zwiedzać od nowa wyspę na patrolach, czaić się na złoczyńców, witać się ze starymi przejaciółki itp. Zaplanowałam dzisiaj wybrać się Hermana, który leży w szpitalu.
Kilka kroków i już byłam na padoku, bo w stajni nie zastałam swojego konia. Gdy tylko podeszłam do drucianego płotu, Wolfriver podbiegł do mnie

- Hej kochany - Podałam mu marchewkę, którą zabrałam wcześniej z domu. Zchrupał ją ze smakiem, trącając mnie nosem i prosząc o więcej.
- Nie mam więcej żarłoku. Za chwilę przemienisz się w Meteora. - Zażartowałam. Zarżał cicho śmiejąc się.
- Słyszałem ! - Usłyszałam rżenie konia Lindy.

Wyzwoliłam konia z padoku i jednym szybkim ruchem wskoczyłam na niego. Tak dawno nie jechałam na oklep. Wbiłam pięty w koński bok.

- Wstępujemy jeszcze do domu, bo zapomniałam coś zabrać. - Oznajmiłam na co on kiwnął głową.

Gdy stanęliśmy pobiegłam do chaty, zabrałam daną rzecz i wypadłam w takim samym pędzie. Wolf spojrzał na moją rękę. Trzymałam w niej sznurkowe ogłowie ( no wiecie chyba o co chodzi. Jeśli oglądaliście „Wichra" to wiecie ). Założyłam mu, nie powinien być niezadowolony, bo to nawet nie ma wędzidła. Ruszyliśmy stępem w stronę Jarlaheim. Za długo to nie pojeździliśmy. Po chwili stanęłam. Herman czekał na nas, przed szpitalem.

- Witajcie Wolfriver i Arnaude. - Przywitał nas starszy pan na wózku.
- Dzień Dobry Herman - Odpowiedziałam grzecznie. Zeskoczyłam z Wolfa.
- Przejdźmy się - Stwierdziłam i już pchałam Hermiego od tyłu. Koń stępał powoli za nami.
- Kiedy przyjechałaś - Zapytał
- Wczoraj
- Dziwnie było na Jorviku bez ciebie - Uśmiechął się szczerze. Odwzajemniłam mu tym samym.
- Też tęskniłam - Wyznałam.
- Nie o to mi chodziło. Konie, ludzie zawsze są szczęśliwsi w twoim towarzystwie.
- Miło słyszeć. A jak się czujesz ?
- Coraz lepiej. Za niedługo już i będę mógł skakać - Zaśmiał się.

Chciałam jeszcze zapytać co mu dolega, ale usłyszeliśmy nawoływania pielęgniarki, więc od razu wróciliśmy.

Siedziałam już na koniu.

-  Dawaj, lecimy galopem do Valedale. - Odezwałam się do konia i pogalopowaliśmy w stronę Głuchych lasów. Po co komu drogi, skoro można jechać przez środek lasu. Mieliśmy dzisiaj mieć wolne, ale nie usiedziałabym dłużej na tyłku, kiedy mogę bronić świata. Wbiegliśmy już do środka, czułam orzeźwiający wiatr we włosach. Zapomniałam wspomnieć, że rozpuściłam je sobie dzisiaj, choć to nie było za dobrym pomysłem przy takiej pogodzie. Jest lato, jesteśmy na Jorviku, a to oznacza, że jest tu normalnie jak na Safarii. Najgorzej, bo to Jorvickie lato jest chyba najgorętsze, w całej jego Historii. Chociaż mieliśmy cień drzew. Zimy na Jorviku prawie nie ma. Jest tylko wioska Świętego Mikołaja, tak Mikołaja. U nas Miko istnieje i rozdaje prezenty ze swoimi skrzato-elfami. Jestem u niego 1 na liście grzecznych ( Chyba niegrzecznych ~ dop autorki )

|~| A- Zazdrośnica
- Wcale, że nie ! A wgl jesteś mną, więc czego mam być zazdrosna.
A - Tego, że..
- Ha, nie powiesz. Koniec ~ lecimy kontynuacje |~|

Dotarliśmy do wioski i domu Avalona. Siedząc na koniu zapukałam w drzwi. Niech w końcu sobie dzwonek założy. Nikt się nie odzywał, pozaglądałam jeszcze w okna, ja po prawej a Wolf po lewej.
- Nie ma - Prychnął
- Może jest w kręgu - Stwierdziłam i już kłusowałam po krętej ścieżce. Portal się otworzył. Weszliśmy i usłyszałam głos Fripa, który towarzyszył nam przy każdyn wejściu i wyjściu.
„Wszystko jest spokojne. Stale w ruchu."
On się nagrał jako prywatna sekretarka, czy co ? Bo leżąc na swoim mini lóżku ( swoją drogą całkiem słodkim....ee..znaczy on i lóżko, no. Eh Ara jak ty kręcisz ) nie mógłby nic zrobić. Na miejscu zobaczyłam konia Rhimoon ( Powie mi ktoś jak to się pisało ??~ dop autorki).

- Zaczekaj - Powiedziałam do Wolfrivera i zeszłam z niego.
- Jakbym miał jakiś wybór - Odparł ironicznie. Weszłam do drugiego portalu , za któryn znajdowała się komnato-sypialnio-biuro- biblioteka.

|~|A - Nie zadużo tego ?
- Cichaj, moja książka. ~ ciąg dalszy |~|

Jak podejrzewałam spotkałam Avalona, Rhimoon, Evergreya i jeszcze jakiegoś gościa. Byli odwróceni do nnie plecami. Pod ścianą stał Mistrz Szpiegowania.
„To nam przerąbane." Schowałam się szybko za jednyn z filari unikając jego wzroku.

- Musimy zacząć ją szkolić - Stwierdza nieznajomy.
- Już to robimy. - Oznajmia Avalon.
- Wiem, ale to nie wystarcza. Musi nauczyć się sprawnie panować nad mocami.
- Potrafi już w miarę dobrze i samodzielnie posługiwać się mocą błyskawic. - Wyjaśnia Avalon.
- Zauważam też, że zdarza jej się posługiwać innymi mocami. - Dołącza się do rozkowy Evergray.
- Racja, ale tylko z pomocą przyjaciółek. - Zgadza się Avi.
- Postanowione. Będziemy jej robić prywatne lekcje. - Oznajmia nieznajomy
- Dziewczyna na talent. Jest mądra, sprytna, potrafi wyjść cało prawie z każdej sytuacji. Nie da się ukryć, że doskonale się nadaje na....- Urywa na końcu.

Spogląda w moją stronę. Byłam ukryta za filarem, dlatego nie mógł mnie zobaczyć. Za mną jest portal, moge udawać, że dopiero z niego wyszłam. Podreptałam 2 krok w miejscu i wyszłam za filaru jakby nigdy nic. Rozejżałam się po pomieszczeniu i zatrzymałam wzrok na nieznajomym.

- Um. Dzień dobry - Przywitałam się.
- Dobry wieczór. - Odpowiedział.
- Wieczór ? - Powtórzyłam pytająco. Dlaczego tu nie ma okna.
- Oh, podczas jazdy kompletnie trace poczucie czasu. - Mówie połowicznie prawdę, bo czasem mi sié zdarza.
- Czego chciałaś ? - Pyta ostro Avalon
- Nudziło mi się, więc pomyślałam, że na coś się przydam. - Odpowiedziała.
- Aha. - Odparł zamyślając się i po chwili dodając - Dziś nic dla ciebie nie mam, a wgl jest już późno, wracaj lepiej do domu.
- Em...dobrze. - Wychodze w pośpiechu.

Bez słowa wchodze na Wolfrivera i kieruję się do domu Hermana. O co im chodziło ? Mam talent, miło słyszeć, ale nadal nie wiem jaką role mam w tej układance. Nadaje się na kogo ? Wiem, że jesten jedną z Strażników Aideen, zaklinaczem dziczy, ale nie wiem, czy tym Jeźdźcem Duszy. Znan się na magii to chyba tak, nie ?

- Arnaude. Co się dzieje ? - Pyta mój koń, na którego przestałam zwracać uwagę.
- N-nieee nic. - Zająkałam się i odetchnąłam. - Powiem ci po drodze.

The end. Ale tak na serio to nwm co tu napisać. Jakby ktoś chciał się spotkać w SSO, to zapraszam w kom. Akcja powoli się rozkręca, a ja się boje, że mi wena opadnie. Jak mi padnie, to o i tak postaram się chociaż umieszczać raz w tyg przymusowo. 1006 słów ( wszystko )
                                     Pozdro Ara <3






Star Stable Online „Wybrana&quot; ZAWIESZONE DO ODWOŁANIAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz