~ dzień 14

8.3K 350 154
                                    

Hermiona mocniej owinęła się szalikiem, chroniąc się przed kolejnym mroźnym powiewem zimnego wiatru, który atakował jej twarz. Przeklęła cicho, czując kolejne płatki śniegu wpadające w jej oczy i podziękowała w myślach Ginny, która tego popołudnia nauczyła ją wodoodpornego zaklęcia, które teraz chroniło jej lekki makijaż przed kompletną tragedią. Początek grudnia nie był najlepszą porą na romanse, jednak chyba nic nie mogła już na to poradzić. Musiała przyznać, że nie była w stanie przypomnieć sobie równie stresującego wydarzenia w jej życiu, co ta randka – i nawet test z transmutacji nie dorastał jej do pięt. Dziś w ciągu dnia ledwo udało jej się zjeść śniadanie, a szykować zaczęła się praktycznie od razu po nim. Prawie dwie godziny razem z Ginny przeglądały wszystkie ubrania, które tylko udało im się znaleźć w jej szafie, stawiając w końcu na wiśniową sukienkę za kolano zapinaną na guziki. Trochę bała się, że stara się odrobinę za bardzo, ale Zabini, który przesiadywał w ich pokoju od obiadu (przy okazji dziwnie się ciesząc, co strasznie ją irytowało) stwierdził, że w takim wydaniu wygląda „cudownie i apetycznie", dlatego postanowiła mu zaufać. Następnie przyszła kolej na malowanie i czesanie i w tym przypadku całkowicie oddała się w ręce rudowłosej, która nałożyła jej lekki makijaż i wygładziła włosy. Na początku nawet zastanawiały się nad ich wyprostowaniem, jednak Hermiona stwierdziła, że na pierwszej randce musi być naturalna. Zresztą, chłopak, z którym miała się spotkać wspomniał na początku ich relacji, że podobają mu się jej włosy, więc nie chciała nic z nimi kombinować.
Powoli zbliżała się umówionego miejsca i widząc sylwetkę stojącej tam osoby wzięła kilka głębokich oddechów.
- Spokojnie – mruknęła do siebie cicho. – Bądź sobą i niczym się nie stresuj.
Przez te dwa tygodnie do tego stopnia przyzwyczaiła się do obecności nieznajomego chłopaka w swoim życiu, że powoli przestawała sobie wyobrażać sytuację, w której mogłaby z nim nie pisać. Zależało jej na ich relacji i miała nadzieję, że jeśli między nimi nie zrodzi się żadne uczucie, pozostaną chociaż przyjaciółmi. Musiała jednak przyznać się do tego, że wieczorami wyobrażała sobie dużo więcej niż do tej pory ich łączyło. Gdzieś w głębi swojego zauroczonego nim serca nie miała ochoty żeby skończyło się tylko na przyjacielskich stosunkach, pragnąc zdecydowanie pogłębić to, co pomiędzy nimi było.
Gdy doszła na miejsce okazało się jednak, że będzie musiała jednak jeszcze chwilkę poczekać na obiekt swoich westchnień, gdyż osobą, która postanowiła zrobić sobie postój kilka kroków od niej okazał się być Draco Malfoy. Musiała niechętnie przyznać, że w długim ciemnym płaszczu i z lekko rozczochranymi przez wiatr włosami wyglądał bardzo dobrze. Na całe nieszczęście musiał umówić się z jakąś dziewczyną w tym samym miejscu co ona, o czym świadczyły trzy piękne róże, które trzymał w ręce. Miała nadzieję, że nieznajomy również podaruje jej kwiaty. Kochała róże.
- Chcesz coś, Granger? – W pewnym momencie blondwłosy odwrócił się w jej stronę, rzucając jej taksujące spojrzenie. – Czekam tu na kogoś.
- Tak się składa, że ja również tutaj czekam, więc nawet nie licz na to, że pójdę gdzieś indziej – odpowiedziała buntowniczo unosząc brodę. Chłopak jedynie prychnął widząc jej marną prowokację.
- Jak chcesz. Tylko mnie nie ośmiesz jak tu przyjdzie, bo przysięgam, że wyrwę ci kłaki w nocy. Zresztą – blondwłosy zrobił chwilę przerwy, uśmiechając się do niej w swój najbardziej ironiczny, a zarazem irytujący sposób – wolałbym zaczekać tu żeby na własne oczy przekonać się kto się z tobą umówił.
Brązowowłosa jedynie spojrzała na niego z politowaniem i zdjęła rękawiczkę, by móc wyciągnąć telefon z jednej z przestronnych kieszeni jej płaszczyka. Miała nadzieję, że nieznajomy za chwilę się pojawi, gdyż miała dość czekania w towarzystwie tego gbura.

Ja
Strasznie dziś zimno, nie mogłeś pomylić numerów latem?

Wrzuciła telefon do kieszeni zagłębiając się w swoich myślach, które szybko zostały jednak przerwane przez dźwięk przychodzącej wiadomości. Zmarszczyła brwi patrząc jak Malfoy sięga po komórkę i z lekkim uśmiechem, całkiem do niego niepodobnym, zaczyna coś odpisywać. Dziwnym zbiegiem okoliczności kilka chwil później wibracje w kieszeni zmusiły ją do ponownego zdjęcia z rękawiczki.

message ~ dramione ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz