-Nienawidze was!- krzyknęłam. Burzyły we mnie emocje, które momentalnie zamieniły się w strumień łez na moich policzkach. Wyszłam z pomieszczenia trzaskając za sobą drzwi z hukiem. Pobiegłam do mojego pokoju, wzięłam mój ukochany przedmiot na świecie- gitarę- i spod materaca na łóżku, wyciągnęłam białe słuchawki, które udało mi się schować przed sprzątaczkami. Wbiegłam po schodach na hol, prowadzący na szczyt budynku. Otworzyłam niebieskie drzwi tym samym wchodząc nadach. Gdy już dotarłam na zamierzony mi cel, przywitały mnie barwy zachodzącego słońca na niebie. Poczułam jak wiatr delikatnie muska moje policzki rozwiewając przy tym również włosy, które i tak wymagały ładu. Odetchnęłam. W końcu byłam w miejscu pozbawionym ludzi. Mogłam w pełni się odprężyć. To miejsce mimo tego iż nie należy do najczystszych i najschludniejszych,przyciągało mnie jednakże swoim klimatem. Uspokajało mnie przebywanie w takim miejscu, gdzie nikt nie sterczy ci nad głową i nie mówi nic w danej chwili niestosownego. O tym miejscu i zarazem przejściu wiedziały tylko 3 osoby wliczając w tym mnie. Po chwili namysłów postanowiłam usiąść w moim ulubionym miejscu pod murkiem, gdzie niegdyś markerem wypisałam moje inicjały od tyłu, aby w razie znalezienia tego przez niestosowne osoby, nie było podejrzeń. Wyciągnęłam telefon (Słuchajcie, otóż skąd telefon w tym miejscy się pewnie zapytacie- niczym Heroizm Akcentem Doświadczycie Odpowiedzi W dalszej części opowiadania <3) wpisując 6 literowe hasło. Po chwili miałam już włączoną aplikacje spotify z moją ulubioną składanką. Włączyłam pierwszą lepszą piosenkę. Wzięłam moją białą gitarę z rysunkiem dwóch róż, który sam wykonałam, oraz słuchawki. Grając zaczęłam jak to zwykle śpiewać- nie uważam, że śpiewam jak anioł albo jak kobieta, która wróciła dopiero co z imprezy. Śpiewam, bo to mi daje ulgę i mogę wyrzucić emocje na wierzch. Po nie spełnej minucie, na moich policzkach pojawiły się kolejne łzy, które zleciały na beton, tworząc małe ślady. Zanim się obejrzałam, był już wieczór. Ukazały się na niebie gwiazdy, tworzące przeróżne konstelacje, które tak bardzo lubiłam oglądać. Ah...noc. Moja ulubiona część dnia. Gdyby mogła trwać dłużej...Oh gdzie ja mam głowę, może zaprezentuję swoją osobę:
Jestem Reychel Sanjati. Mój tata jest z Chorwacji, stąd nazwisko, które idealnie mnie opisuje. Mam 16 lat oraz mam.., bynajmniej miałam brata 18-letniego, który zginął wwypadku. Jak? Już opowiadam. Był wtorek, gdy usłuszałam, że mój brat leży w szpitalu. Na te wiadomość wręcz wybiegłam ze szkoły, opuszczając tym samym matematykę, polski i hiszpański. Wsiadłam w autobus, który jechał w tamtym kierunku, wydając moje ostatnie w tym miesiącu kieszonkowe. Po około 10 minutach byłam na miejscy cała zalana łzami i z myślami niczym 7 letnie dziecko na największej kolejce górskiej. Weszłam na sale, w której leżał mój brat w narkozie. Jego stan był krytyczny. Z tego co się dowiedziałam od lekarza i mojej rodzicielki to to, że skrzyżowaniu, rozpędzone auto wjechało z szacowaną prędkością 150km/h w bok auta mojego brata, a tak dokładniej prosto w jego drzwi. Ale jak na złość to nie było wszystko. Auto mojego brata się podobno musiało obrócić kilka razy, gdyż wylądował w rowie tuż przyulicy, zgniatając wyjście d drugiej strony. W pewnym momencie moja mama powiedziała iż coś jest nie tak z komputerem odczytującym stan oraz funkcje życiowe mojego brata. Zanim się obejrzałam, stałam już za drzwiami od pokoju brata, wypchana siłą przez lekarza z pomieszczenia, który zaczął wykonywać resuscytację. Niestety bez skutku. Patrząc przez szybę od drzwi zauważyłam, jak lekarz wykonuje AED. Usiadłam na krzesełku w holu, miejąc przed oczami najgorsze sceny. Czekałam możliwe, że z 10 minut, aż ktoś wyjdzie z wieściami i da znać, jak się miewa sytuacja po drugiej stronie niczym betonowych drzwi. Usłyszałam upragniony głos-otwieranie tych nieszczęsnych wrot! Na ten sygnał momentalnie wstałam, powodując przy tym wzrost napięcia. Z za drzwi wyłoniłsię lekarz, a zaraz za nim moja mama cała zapłakana. Gwałtownie serce mi "stanęło" i przeszły ciarki. To był dość oczywisty sygnał , który mógł w tamtej chwili oznaczać tylko jedną rzecz, tak bardzo dla nas bolesną, a dla poszkodowanego niczym zbawienie i utopia- mój brat umarł. Stracił puls.
YOU ARE READING
~The vortex of broken reality~
Historia CortaNic nie jest takie, jakby się mogło na pierwszy rzut oka wydawać. Potrzeby i uczucia, mogą przyćmić nasze codzienne problemy lub ograniczyć ich dostrzeganie przez innych ludzi. "Życie jest niczym pudełko pełne czekoladek- nigdy nie wiesz, na jaką t...