𝕮𝖍𝖆𝖕𝖙𝖊𝖗 4

1.1K 105 39
                                    

Nie mam dziś za dużo do powiedzenia. Taki tam rozdział jak chłopak się w końcu uspokaja xd

Zamiast pisać to się gnije w tej kwarantannie przepraszam.

Tomura to baby, change my mind

---------------------------------------------------------

Spojrzałaś na zegar już setny raz tego wieczoru. Dlaczego on się jeszcze nie obudził?! Minął już cały dzień i noc, a nie zdążyłaś nawet wepchnąć w niego niczego do jedzenia albo chociaż szklanki wody. Nie wspominając, że leżał wciąż w tych samych brudnych i zakrwawionych ubraniach, w których go tutaj zaciągnęłaś, a miałaś jeszcze trochę nadzieji, że przynajmniej uratujesz swoją pościel przed wyglądaniem jakbyś miała na niej naprawdę ostre spotkanie ze swoim okresem...więcej niż jeden raz.
W tym momencie zaczynałaś się już martwić, że może wysłałaś Tenko prosto w objęcia jakiejś klinicznej śpiączki.

Kiedy wskazówki przekręciły się jescze o piętnaście minut postanowiłaś zajrzeć po raz kolejny do sypialni.

Tak jak się spodziewałaś, leżał tam dokładnie tak samo jak robił to godzinę temu, ale Twoja decyzja była już podjęta. Niezależnie czy się z Tobą zgadzał czy nie, spał już wystarczająco. I teraz właśnie była chwila żeby w końcu go obudzić. Westchnęłaś, mentalnie przygotowujac sie do czegokolwiek co ma nadejść. Delikatnie pochyliłaś się nad mężczyzną odwróconym do Ciebie plecami i poklepałaś go parę razy po ramieniu.

-Hej...-zaczęłaś, nie chcąc być za głośna i po raz kolejny go wystraszyć -Myślałam, że może byś już wstał? -jedyne co spotkało Cię w odpowiedzi to cisza.

Już miałaś się poddawać kiedy zauważyłaś, że jego głośne, głębokie oddechy ustały i leżał teraz przed Tobą w całkowitym bezruchu. Nie urodziłaś się wczoraj, wiedziałaś, że pewnie właśnie się obudził, ale ten dureń postanowił chyba udawać, że dalej śpi. Znowu zachowywał się jak dzieciak. Zaczynałaś myśleć, że naprawdę miał 7-lat.

Podrapałaś się po czubku nosa coraz bardziej i bardziej zirytowana całym tym zamieszaniem.

- Tenko -zaczęłaś, ale nie zdążyłaś wypowiedzieć nawet słowa więcej kiedy mężczyzna poderwał się do siadu jak rażony prądem. Duże oczy patrzyły na Ciebie z czymś w rodzaju złości i prawie fizycznie poczułaś jego wzrok przeszywający Cię na wylot.

-Skąd to wiesz?! -krzyknął, niespodziewanie, pełen energii i wręcz martwiąco przejęty tym, co powiedziałaś. Cofnęłaś się parę kroków od łóżka odwzajemniając jego zagubione spojrzenie. Miałaś się bać? Na pewno wyglądał teraz jakby miał ochotę coś zrobić. Nie widziałaś jednak do końca co konkretnie. Skrzywdzić Cię? Niby jak skoro ledwo co podnosi się z łóżka. Dlaczego więc wyglądał tak groźnie i kiedy w ciągu tych paru sekund zdążył kompletnie wyciągnąć się z katatonicznego wręcz stanu w jakim się jeszcze chwilę temu znajdował? Musiał mieć znacznie więcej siły woli niż przypuszczałaś. I to było bardzo przerażające...

-C-co? -zaczęłaś żałować, że nie zaciągnęłaś tu ze sobą swojej miotły.

- Skąd znasz moje imię?! Przysłali Cię tu prawda?! Co chcesz mi zrobić?! -krzyczał na Ciebie jakby nagle ze zwykłego osłabienia przeszedł w czystą białą gorączkę. Co było z tym człowiekiem nie tak?! Nigdy nie widziałaś, żeby wyglądał, aż tak przerażająco.
Zaczynałaś chyba tracić zmysły. A jedyne co chciałaś zrobić to raz być dobrym obywatelem i pomóc obcemu. No to masz swojego pacjenta [Twoje Imię], zachciało się grać bohatera, może to Cię nauczy żeby nie przygarniać ludzi z ulicy.

-Sam mi je powiedziałeś! -samą siłą umysłu powstrzymałaś się od dodaniem na końcu "popaprańcu".

Nastąpiła długa pauza podczas, której zdążyłaś trochę uspokoić swoje drastycznie rosnące ciśnienie i spojrzeć na mężczyznę. Marszczył brwi jakby bardzo intensywnie się nad czymś zastanawiał.

苦い Bitter | a BNHA StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz