~ wasze 2 spotkanie~( od 7)

496 14 10
                                    

7. Laughting Jack- nie mogłaś się pozbierać, by ponownie się udać się tego miejsca jednak nie mogłaś nie pójść i go nie przeprosić.
Westchnęłaś cicho zbierając odwagę w sobie i ruszyłaś do lasu. Cały czas czułaś jakbyś była coraz bliżej śmierci. Nerwowo bawiłaś się palcami idąc do jego parku rozrywki, a te żołądek się ściskał co chwila że stresu. Jeszcze parę kroków i podniosłaś głowę do góry czując jak pot skrapla ci się na czole. Zagryzłaś nerwowo wargę przekraczając próg opuszczonego parku rozrywki biało czarnego klauna.
Pokręciłaś głową na boki, teraz już nie można się wycofać, nie ma mowy. Twoje kroki stawały się coraz pewniejsze póki nie wyrżnęłaś w czyjąś klatkę piersiową. Nje musiałaś się nawet długo zastanawiać w kogo uderzyłaś bo usłyszałaś chichot klauna jaki przyprawiał o wręcz przyjemne dreszcze. Ujrzałaś jak się odwraca. Zacisnęłaś powieki robiąc parę szybkich wdechów i wydechów. Podniosłaś głowę by widzieć jego twarz w końcu nie będziesz gadać mu do brzucha.
- a ty co znowu tutaj?- zapytał wręcz chrapliwym głosem zmieszanym z opętańczym chichotem. Przechylił głowę na bok szczerząc się do ciebie.
- um...tak - mruknęłaś odwracając szybko wzrok. Czułaś jakbyś miała zapaść się pod ziemię.
- a po co?- zaśmiał się. Mimo braku kontaktu wzrokowego czułaś na sobie jego przeszywający wzrok. Zmarszczyłaś delikatnie brwi i westchnęłaś. - przeprosić...za tamto wtargnięcie - wymamrotałaś i cisnęłaś go czekoladą w brzuch. Ujrzałaś kątem oka lekkie zdziwienie na jego twarzy, a po chwili wybuchnął śmiechem i zaczął bić się po udach uginając nogi w kolanach. Otarł łezkę z oka.
- ty tak na poważnie?- dał ci Pstryczka w nos a ty kichnęłaś rozcierając go.
- palant- mruknęłaś
- oh niunia wyjmij tego kija miotły i się rozluźnij - prychnął wyraźnie rozbawiony. 
- nie niunia...tylko (T/i) - westchnęłaś choć wyglądał na upartego co będzie cię nazywać jak tylko będzie chciał. Zmarszczyłaś brwi delikatnie, czując jak łapie cię za rękę swymi pazurami, lecz tak by nie zranić.
Koniec końców zaczęłaś z nim biec na oględziny jego imperium. 

8.Jason the toymaker

Miałaś już zrobione parę szmacianek i zmierzałaś właśnie ulicą do sklepu z materiałami do szycia gdy nagle przystanłęłaś i skierowałaś swój wzrok na witrynę sklepu z lalkami i zamarłaś, były śliczne. Takie delikatne i takie realne. Ostrożnie przyłożyłaś dłoń do szybki obserwując te dzieła.
Nie mogłaś się powstrzymać i weszłaś do sklepu, a towarzyszył temu wesoły dźwięk zawieszonego nad drzwiami dzwonka.
Ostrożnie wchodziłaś w głąb sklepu rozglądając się a twoje oczy otwierały się coraz szerzej z podziwu.
Były takie niesamowite.
Nagle zobaczyłaś lalkę która wyjątkowo wpadła ci w oko. Pech chciał że znajdowała się  na największej półce. Ehhh życie.
Stanęłaś na palcach i wyciągnąłaś dłoń w jej stronę. Nie udało się. Snifs
Zaczęłaś skakać starając się ją w końcu ściągnąć i wtedy usłyszałaś męski śmiech obok siebie. Huh? Ktoś tu wszedł? Nieee słyszałabyś wtedy dzwonek.
Zmarszczylaś brwi i spojrzałaś w tamtą stronę
- co tak jaśnie pana baw- urwałaś gdy spostrzegłaś kto tam stoi. Ahhh znajomy Wiśniowo włosy bohater.
- widzę że odnalazłaś mój mały sklepik - usłyszałaś jego przyjemny  aksamitny głos który mógłby wprowadzać w trans.
Wzdrygnęłaś się gdy poczułaś jego dłoń na ramieniu, przeszyło cię dziwne uczucie.
Po chwili uśmiechnął się zawadiacko - znów nie dosięgasz? Może zacznij chodzić na obcasach lub szczudłach?- prychnął pod nosem bez problemu sięgając po lalkę.
Fuknéłaś nadymając policzki a Jason otrzymał piękną kosę w żebro. - małych ludzi pan Bóg stworzył a duże osły same porosły ( z  całym szacunkiem dla wysokich osób które są  bohaterami  pomagając np.  ściągnąć coś z wyższej półki^^)- rzuciłaś zawstydzona zakładając ręce na piersi.
- oj już nie złość się tak - szepnął kierując się w kierunki lady.
Dalej chciałaś udawać obrażoną jednak ciekawość wzięła górę.
Po chwili już zapiszczałaś żurawia przez ladę.
Widziałaś jak zawijał porcelanowe cudeńko w szary papier i przewiazał ozdobną wstążką by po chwili włożyć do wyłożonego stropianowymi piankami pudełka.
- oto moja prośba o wybaczenie za znieważenie twojego wzrostu- ukłonił się wystawiając pudełko w twoją stronę. - nie przyjmuje odmowy - dodał.
Ostrożnie wzięłaś pudełko szeroko otwierając oczy.
- dz-dziękuję - wydukałaś. Ostrożnie podeszłas i uściskałaś go. Niech się dziecko cieszy.
Po dłuższyn tuli tuli musiałaś niestety się zbierać. Pożegnałaś się i ruszyłaś do domku by piszczeć w poduszkę z radości wywołanej przez porcelanową laleczkę. Chociaż może to była radość wywołana przez tego kto ci ją dał?

creepypasta preferencje(Oraz Losowanie Itp)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz