7. Laughting Jack - byłaś w lesie na spacerze. Miałaś dosyć zgiełku miasta i przyjaciół. Ta "przyjaciół" wiecznie ci głowę zawracali , a kiedy ty coś chciałaś to oni zapominali o twoim istnieniu.
Westchnęłaś. Rozejrzałaś się i twoją uwagę przykuło opuszczone wesołe miasteczko, na końcu drogi. Zaczęłaś tam biec . W jakimś stopniu cię to miejsce zafascynowało. Kiedy dobiegłaś widziałaś park w całej okazałości. Usiadłaś na jednej z przewróconych figur, które miały być kiedyś ozdobą. Przyglądałam się tym atrakcjom. Może nie działały ale pięknie to wszystko wyglądało. Byłaś pogrążona w swoich myślach.
- Ładnie to tak?! Hm?- usłyszałaś dosyć specyficzny głos.
Odwróciłaś głowę w jego kierunku po czym otworzyła świat buzię że zdumienia. Stał tam 2 metrowy czarno biały klaun. Miał spiczasty nos i pazury. Uśmiechał się do ciebie psychopatyczne.
- a-ale co?- zapytałaś
- wchodzić do mojego wesołego miasteczka?- zaśmiał się psychopatyczne
- przepraszam...nie wiedziałam... Wiem to nie jest usprawiedliwienie ...- Szepnęłaś przestraszona
- hmmm i co tu z tobą zrobić?- zadumał się klaun.- powiedz czemu nie gadasz z przyjaciółmi czy coś tylko zapuszczasz się w takie miejsca? - zapytał
- bo nie mam przyjaciół i....lubię takie miejsca... Bo mają duszę...- odparłaś
- już wiem! Ponieważ mam dobry dzień to puszczę cię wolno! Ale dziób na kłódkę i żebym cię tu więcej nie widział! Jasne?!- krzyknął
Ty tylko pokiwałaś głową i uciekłaś do domu.8. Jason the toymaker- zaczęły się ferie a ty planowałaś że zaczniesz szyć różne maskotki i lalki dla kuzynostwa i rodzeństwa. Zrobiłaś listę potrzebnych rzeczy i ruszyłaś do dobrze zaopatrzonej pasmanterii. Po tym jak doszłaś do owego budynku. Zaczęłaś się rozglądać za potrzebnymi rzeczami. Kupiłaś igły, nici, guziki oraz ozdoby. Został tylko materiał. Kiedy kupiłaś już większość został ci tylko (dowolny kolor). Nie mogłaś go znaleźć. Nagle spostrzegłaś że jest w kartonie na najwyższej półce. Podskoczyłaś żeby je ściągnąć ale tylko je strąciłaś i to w taki sposób że rolki z materiałem miały ma ciebie spadać. Kiedy zakrywając głowę przed bombardowaniem materiałowym spostrzeglaś że nic nie leci. Spojrzałaś do góry i zobaczyłaś stojącego mężczyznę który trzymał pudło kilka centymetrów nad twoją głową. Spojrzałaś na twarz faceta. Miał długie do łopatek mahoniowe włosy. Był bardzo wysoki. A do tego miał piękne miodowe oczy. Ubrany był w dziwny cyrkowo/staroświecki strój. Patrzył na ciebie z ciepłym uśmiechem.
- um... Dziękuję Panu....- powiedziałaś z lekkim rumieńcem, zawstydzona.
- jakiemu Panu...mam dopiero 20 lat- po czym wyciągnął z pudełka materiał podał go tobie( ciekawe skąd wiedział że chcesz (D.K)...) . Odłożył pudełko z resztą materiałów. Ty wgapiałaś się w niego jak w obrazek. On natomiast ujął twoją dłoń i pocałował. Mówiąc.
- jestem Jason - przedstawił się.
- J-ja j-jestem (T/I)- odpowiedziałaś z buraczkiem na twarzy.
- miło mi cb poznać - powiedział i tak oto rozmawiając ruszyliśmy do kasy. Kiedy już wszystko było zakupione. Skierowała świat się w kierunku swojego domu. Siatki były strasznie ciężkie. Nagle poczułaś jak ktoś ci zabiera te siatki. Zobaczyłaś Jasona.
- ale ja dam radę...- stwierdziłaś. On tylko się uśmiechnął i zaczął konwersację. Dowiedziałaś się że nazywa się toymaker, że ma sklep oraz dziwnych znajomych.9. Candy Pop - wreszcie udało ci się kupić bilet na Pyrkon. Byłaś mega podjarana tym że tam pojedziesz. Postanowiłaś wykonać cosplay "April Fools" wyszedł ci nawet spoko. Pół godziny przed rozpoczęciem ruszyłaś na stadion gdzie miał się odbyć zjazd. Po pokazaniu biletu odrazu chciałaś zobaczyć innych cospleyerów z twojego fandomu creepypasty. Kiedy tak szłaś podekscytowana nie zauważyłaś jak na kogoś wpadasz. Zobaczyłaś przed sobą jednego z cosplayerów candy popa
- wow niezły kostium!- powiedziałaś
- em...a tak kostium...dzięki twój też- powiedział zmieszany chłopak.
-( T/I)- powiedziałaś z uśmiechem.
- Can...znaczy się Cameron tak Cameron- powiedział śmiejąc się nerwowo
Zacząl potem z tobą rozmawiać i wymieniliście się numerami. Po czym po zakończeniu Pyrkonu odprowadził cię do domu.10. Ticci Toby- byłaś w parku i czekałaś na swojego chłopaka. Idąc poczułaś że wpadasz na kogoś. Już miałaś zaliczać przysłowiową glebę , gdy poczułaś jak ktoś cię trzyma. Spojrzalaś na tą osobę był to wyższy od ciebie chłopak. Miał czekoladowe włosy i oczy.
- kurde , niezłe ciacho- pomyślałaś po czym powiedziałaś- przepraszam nie chciałam na ciebie wpaść
- nic się nie stało - powiedział z uśmiechem- Toby
-(T/I)- powiedziałaś też się uśmiechając
Po czym zaczęliście sobie rozmawiać.
Nagle usłyszałaś za sobą krzyk
- zdradzasz mnie! Ty żmijo! - usłyszałaś za sobą (imię twojego chłopaka).
- N-nie ja tylko z nim r-rozmawiałam - wydukałaś.
Twój chłopak podszedł do ciebie bliżej zamachnął się na ciebie, ale twój nowo poznany znajomy zablokował mu cios.
- zostaw ją- powiedział wolno ale stanowczo.
- z nami koniec!- krzyknął na odchodnym(I/T/CH).
Łzy spływały po twoich policzkach. Toby wyciągnął do ciebie ramię. Ty odruchowo go przytuliłaś.
- przepraszam...to moja wina...wybacz że przeze mnie chłopak z tobą zerwał - szepnął zmieszany czeloladowłosy.
- nie to nie twoja wina...on zawsze był taki zazdrosny i wybuchowy...dziękuję że zablokowałeś jego cios...i, że mogę się tobie wypłakać..- powiedziałaś przez łzy. On tylko się uśmiechnął. Potem musiałaś wracać do domu. Kiedy już się żegnałaś z Tobym on krzyknął.
- mogę twój numer?- zapytał z nadzieją
- no dobrze- powiedziałaś po czym wymieniliście się numerami i wróciliście do domu.11. Kasper the satanist - szedłaś sobie spokojnie wieczorem. Nagle poczułaś uderzenie w głowę i straciłaś przytomność. Obudziłaś się w czymś w rodzaju piwnicy. Wokół było pełno dziwnych symboli i krwi. Nagle do pokoju wszedł ubrany na czarno blady chłopak. Przypomniałaś sobie jak mówili o satanistach którzy porywają ludzi by ich złożyć w ofierze.
Chłopak miał przy sobie coś w rodzaju noża.
- proszę...nic mi nie rób - wyszeptałaś
- a jakbym cię wypuścił...to co bym z tego miał?- zapytał a od jego głosu przeszedł cię dziwny dreszcz.
- n-nie wiem... A c-co byś chciał?- zapytałaś przestraszona
- w sumie...to czasem się nudzę i brakuje mi towarzystwa- powiedział ze śmiechem- mogłabyś mnie jutro odwiedzić.
- d-dobrze ....dz-dziękuje że mi nic nie zrobisz.- powiedziałaś. Po czym chłopak coś ci wstrzyknął do szyi i znowu straciłaś przytomność. Kiedy obudziłaś się w swoim pokoju zobaczyłaś list koło twojej poduszki
"Pamiętaj że masz jutro przyjść, bądź tam gdzie cię wczoraj porwałem
~Kasper~. "12. Bloody Painter aka Helen(ka)- brałaś udział w konkursie plastycznym wygrana para miała się znaleźć w miejskim muzeum. Długo czekałaś na wyniki. Nie kryłaś radości że ci się udało zająć pierwsze miejsce. Zostałaś "wezwana" na odsłonięcie twojej pracy w muzeum. Ubrałas się w ulubioną sukienkę. Po czym ruszyłaś do muzeum. Po odsłonięciu obrazu podszedł do ciebie ciemno włosy chłopak z niebieskimi oczami.
- ładny obraz - powiedział
- dziękuję- odpowiedziałaś.
- skąd pomysł na ten obraz?- zapytał nieśmiało.
- jakoś tak serce mi mówiło - odparłaś delikatnie się rumieniąc.
- ciekawe- szepnął do siebie
- a ty malujesz?- zapytałaś
- tak - powiedział trochę bardziej śmiało
Po czym wyjął ze swojej torby coś w rodzaju szkicownika - może przejdziemy do jakieś kawiarni czy coś?
- okej - powiedziałaś i ruszyliście do pobliskiej kawiarni, rozmawiając o sztuce.Dziękuję wam wszystkim za czytanie moich książek i cierpliwość ale szkoła robi swoje z czasem wolnym więc dziękuję za doczytanie do końca i przepraszam za wszystkie błędy.
~creepyjusti~
CZYTASZ
creepypasta preferencje(Oraz Losowanie Itp)
Fanfictioncóż....dużo osób to robi więc zaryzykuję. Pojawią się tu nie tylko preferencje...