1

498 19 2
                                    

Steve

Stałem obok Bucky'ego, przyglądając się śpiącej dziewczynie. Kródkie czarne włosy opadały na jej twarz, na której miała ogromnego siniaka, a z nad łuka brwiowego sączyła się krew. Miała na sobie czarne ubrania, lewy nadgarstek w czarnej ortezie, a na nogach czarne glany. Cała była mocno poobijana, a na jej ubraniach było dużo krwi. Z tego co udała się ustalić Bruce'owi odrazu po zeskanowaniu to to, że była odwodniona i nie jadła przez długi czas. Jakieś 15 minut temu Banner wszedł do klatki, żeby opatrzyć rany, które były widoczne i podpiąć kroplówkę.

Kiedy wyszedł wziął swojego tableta że stołu i uzupełnił informacje. Stał obok Tony'ego, który co jakiś czas zaglądał mu przez ramię.  Panowała cisza, aż do momentu.

-Według mnie to nie był dobry pomysł ją tu przynosić - wyrzucił z nienawiścią w głosie Bucky -Jest z Hydry. A co jeśli ma nadajniki?

- Nie ma nadajników- odrzekł Tony. Odepchnął się od stołu i zaczoł chojdzić tam i spowrotem. - Sprawdziłem ją.  A poza tym zkąd mamy pewność, że jest z Hydry? - Powiedział, spoglądając na śpiącą dziewczynę.

- Ja to wiem. Nikt oprucz kilku osób z  T.A.R.C.Z.Y, Avengers i Hydry nie wie o zimowym, a pozatym tylko Hydra witała się za mną słowa mi "witaj żołnierzu" - w głosie Barnesa było słychać poirytowanie - Nie powinna tu być. Próbowała uaktywnić zimowego żołnierza.

- Najpierw się dowiedzmy co tutaj robi. Nie jest w najlepszym stanie, więc się nią zajme. - odparł spokojnie Bruce, który właśnie oderwał wzrok od danych dziewczyny. - Ma przyspieszone tętno i jets bardzo odwodniona. Musi zostać.

-Jest nie szkodliwa dla nas, przecież jest w klatce dla Hulka. - powiedziałem kładąc rękę na ramieniu Bucky'ego, który drżał. - Nie masz się czym martwić.

-Wiem. - Powiedział, przytulając się do mnie.

- Ej gołąbki. Zostawcie te czułości na później, bo nasza "agentka" się obudziła. - powiedziała bez czułości Natasha i wskazała ręką na klatkę. Dziewczyna ledwo stała na nogach, patrzyła na nas i poruszała ustami, tak jakby coś mówiła. Tony szybko odblokowywał coś na tablecie, a po chwili usłyszeliśmy komunikat : "Porzywrócona komunikacja".

- Dzwońcie do Nick'a. - Wydałem rozkaz.

- To będzie zbędne-Usłyszałem głos Fury'ego. Podszedł trochę bliżej klatki. - Jak się nazywasz?

-SM. Urodzona w 2003 roku we Francji - Odpowiedziała stojąc w komendzie spocznij, wpatrując się w jeden punkt, tak jakby mówiła to automatycznie

- Czy SM to twoje imię z Hydry? - zapytał bardziej dociekając.

-Tak.

- Więc jakie jest twoje prawdziwe imię? - Warknął Bucky, nie mogąc się opanować.

-Elodie.

- Nazwisko? - zadał pytanie nie podnosząc nosa zza kartek, na których notował.

- Nie pamiętam. - Odparła i stanęła w luźniejszej pozycji.

Elodie

Stałam już w luźnej pozycji, kiedy odpowiedziałam na podstawowe pytania.

- Dlaczego tu jesteś? - Zapytał podejrzliwie Fury.

- Chce wam tylko pomuc - powiedziałam wygrywając wenflon z mojej ręki. Syknęłam lekko, a na zewnątrz jeden z ludzi niespokojnie się poruszył.

- Czemu chcesz nam pomuc? - zadał kolejne pytanie.

- I po co? - wypalił poirytiwany Bucky.

- Uciekłam tak jak ty. Chcę, żebyście mieli znaczącą przewagę nad hydrą. - odprałam spokojnie.

- Nie możemy jej ufać. Jest z Hydry to napewno podstęp.

- Jakby to był podstęp, to bym sama do was nie przyszła, tylko wpadła do mieszkania w nocy i wam gardła poderżneła. - Powiedziałam zdobywając się na kpiący ton. Jego podejrzenia mnie zaczynały wkurzać.

- Przyznam młodej rację. Hyrda by się z wami nie patyczkowała. A poza tym, przeszukaliśmy jej plecak i nie było tam  dziennika.

-Do dziennika ma dostęp tylko i wyłącznie Rumlow i to jeszcze za zgodą Zoli. - powiedziałam. Podeszłam do ściany klatki i się o nią oparłam. Nie miałam zamiaru nic robić, żeby mi uwierzyli.

- Zkąd o tym wiesz? - Zapytał czarnoskóry.

- Myślałam, że wiecie już o mnie wszytko - ironię można było wyczuć w moim głosie na kilometr. Spojrzałam na rękę, z której zaczęła się sączyć krew. Chwyciałam rąbek mojej koszulki i rozerwałam materiał, poczym zwinęłam rękę. - Obecnie moim zadaniem jest uwolnienie mojego brata i przyjaciół, a wy się napewno przydacie. Nasze plany mogą że sobą współpracować.

- Nie mamy pewności czy mówisz prawdę. - odrzekł blondyn zaplatając ręce na piersi.

- W moim plecaku była teczka. Przeglądaliście? - zapytałam mając nadzieję, że tak.

- Tak. Nic poza rysunkami - powiedziała rudowłisa rzucając teczkę na metalowy blat.

- Pozory. Wypuście mnie, a wam pokażę dokumenty. - Oznajmiłam, a na moją twarz wyszedł chytry uśmiech. Musieli mnie wypuścić. Wcześniej czy później, a ja wole to załatwić i mieć z głowy.

- Wypuśćmy ją. - oznajmił facet z lokami, wyglądający na lekarza. - Ja jej opatrze rękę, a ona wam powie o tych dokumentach.

-Niech będzie, ale założymy jej kajdanki. - męższczyzna podszedł do klatki, a ja dostrzegłam reaktor łukowy na jego piersi.

- Jesteście nie normalni- powiedział z pretensjami brunet, który cały czas patrzył na mnie z wściekłością w oczach, po chwili wyszedł, zamykając za sobą drzwi z trzaskiem.

- Pójdę za nim- żucił blondyn I równie szybko zniknął z mojego pola widzenia.

Coś więcej-AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz