O7

6 2 0
                                    

isaac green: haloooo

isaac green: możesz w końcu odpisać???

isaac green: nie będę czekał w nieskończoność

isaac green: ej

Denerwowało go zachowanie Vivian. Jej ojciec miał rację, odkąd wróciła, nie była już tą samą Vivian Sullivan, która wkurzała go do granic możliwości. Teraz miała na niego wyjebane. Ale on nie zamierzał się poddawać. Spotkanie w cztery oczy, to było coś! 

Wiedział, że innym sposobem do niej nie dotrze, dlatego zbiegł po schodach, wychodząc na dwór i wsiadając do swojego samochodu, którym pojechał do Sullivanów. Akurat na dworze spotkał ojca Vivi, skracającego sosny rosnące przed domem.

— Dzień dobry. Piękny mamy dziś dzień, prawda? — Przywitał się z Jamesem, który podał mu rękę, którą on z kolei przyjął.

— Dobry, dobry — odpowiedział. — A dzień jak co dzień. 

— Tak, jest Vivian?

Cisza ze strony Sullivana mówiła sama za siebie.

— Czyli nie... A kiedy mógłbym się jej spodziewać? — Zapytał.

— Nieprędko. Poleciała do Melbourne — mruknął, niezadowolonym tonem.

— Dawno?

— Wyjechała z miasta jakiś kwadrans temu.

Kurwa! Spóźniłem się!, wykrzyczał w myślach. Ale nie myśl, Sullivan, że odpuszczę, dodał po chwili.

***

Say hi · sequel 'Only Angel'Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz