O2

21 3 0
                                    

Otworzyła żelazną bramkę posesji rodziny Sullivanów — jej rodziny i weszła, ciągnąc walizkę. Zadzwoniła dzwonkiem do drzwi i niemal od razu została wpuszczona. Matka wyściskała ją, biorąc od niej bagaż. Vivian rozglądnęła się po pomieszczeniu, które zmieniło się, odkąd była cztery lata temu. Ściany zmieniły kolor, meble zamieniono na lepsze modele, a jej rodzicielka promieniała szczęściem. 

— Cześć mamo. Nareszcie w domu — pocałowała ją w policzek, kierując się do kuchni, która nie zmieniła swojego miejsca. Tak jak przypuszczała, odbył się tutaj duży remont. Kuchnia wyglądała bardziej perfekcyjnie z najnowszymi trendami, wyposażona we wszystko, czego było potrzeba. 

— Cieszę się, że w końcu jesteś z nami. Tęskniliśmy; ja, twój ojciec i brat — odparła, siadając naprzeciwko mnie. Położyła swoje zapracowane dłonie na moich i posłała jej szeroki uśmiech.

— A właśnie... Gdzie tata i Greg? — Zapytała, ponaglając wzrokiem matkę do udzielenia jej odpowiedzi na zadane przez nią pytanie.

— Tata jak zwykle u Williama, a Greg poszedł z Jasmine na spacer. Zaręczyli się, a w sierpniu planują ślub odpowiedziała.

Brunetka rozejrzała się po kuchni raz jeszcze. Chciała wreszcie napić się zielonej herbaty i paść na łóżko w swoim pokoju. Była ciekawa, czy się zmienił. Dawno go nie widziała, dlatego też nie zdziwiłaby się, gdyby tak było.

— Mamo? Zrobisz mi zielonej herbaty? Chciałabym się rozpakować i posiedzieć w swoim pokoju. Rozumiesz... Dawno tam nie przebywałam, a nauka doszczętnie mnie wykończyła — odparła, wstając z krzesła. 

Charlize przytaknęła twierdząco głową, po czym także się podniosła i zaczęła kręcić się przy blacie, szukając ulubionego kubka Vivian ze złotym misiem na białym tle. Tymczasem brunetka wzięła walizkę i czym prędzej udała się na górę. 

Otworzyła drzwi i pierwsze co ujrzała to kilka listów zaadresowanych do niej na pudrowym puchatym dywanie. Usiadła na miękkim dywanie i wzięła do rąk koperty, czytając informację, która przedstawiała kim był odbiorca. Isaac Green. Otworzyła pierwszą z nich i zaczęła czytać:

dwudziesty trzeci września, dwa tysiące czternasty

Cześć idiotko!

Dzisiaj dowiedziałem się, po co tak naprawdę wyjeżdżasz. Szybki jestem, prawda?? Szkoda, tylko że miesiąc po twoim wyjeździe. Zostawiłaś mnie tutaj samego. Wiesz, że z nikim tak naprawdę nie będę bawił się w tak zwanego 'idiotę'?? Z nikim, bo tak naprawdę, tylko z tobą uwielbiałem się w to 'bawić'. Pewnie pomyślisz jakie ze mnie jest dziecko. Być młodszym od ciebie o rok to dla mnie prawdziwa udręka.

Mam nadzieję, że kiedyś wrócisz, idiotko.

Isaac x

***


Say hi · sequel 'Only Angel'Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz