8

90 7 14
                                    

- Emily?  - podniosłam na nią wzrok

- Hej siostra. Jak tam?

Podeszła bliżej i usiadła na moim łóżku.

- Jest okej.

Emily delikatnie wsunęła swoje ręce pod moją koszulkę. Przeszedł mnie dreszcz przez ten nagły dotyk. Zaczeła dotykać moich żeber po czym delikatnie je przycisnęła. Syknęłam z bólu.

- Znowu? - szepnęła.

- Przecież to tylko siniaki, nie rób mi wyrzutów. - odparłam chłodno.

Emily spojrzała na mnie ze smutkiem. Nadal trzymała swoje ręce na moich żebrach. Zaczęła nimi przesuwać po moim ciele.

- Przestań. Nie jestem w nastroju na takie głupoty. - powiedziałam.

Emily pocałowała mnie w policzek.

- Kurwa, daj mi spokój. Mam swoje problemy i ty zresztą też, nie udawaj, że nie. Zjebana narkomanko.

Oczy Emily napełniły się łzami, a następnie wbiła mi palec w żebra. Jęknęłam z bólu. To byl jej słaby punkt. Nie powinnam nazywać jej narkomanką. Dobrze wiedziałam jak ją to boli. Emily wstała z łóżka i stanęła przed oknem.

- Ojciec zdardza matkę. - powiedziała przygryzając nerwowo wargę.

Wytrzeszczyłam oczy. Co? Jak to? Czy mama wie? A zresztą. Pewnie dowiedział się, że jest dziwką.

- Nie dziwie mu się. - odparłam.

- Huh?

- Pewnie dowiedział się o "biznesie" mamy. Sama bym ją zdradziła, gdybym się dowiedziała.

Emily zamilkła. Uznałam to za przyznanie mi racji.

- Zresztą, no wiesz. Mama też była jego kochanką. Zdradzał jakąś kobietę z naszą mamą. Nie powinno nas to dziwić.

- Masz rację. Zapalisz młoda? - wyciągnęła papierosa w moją stronę.

Wzięłam go i podniosłam zapalniczke z biurka. Otworzyłam okno i oparłam się na parapecie. Wypuściłam dym z ust. Ukojenie. Chwilowe, ale jednak.
Przypomniałam sobie o Rose. Muszę odzyskać moje pieniądze. To nie tak, że potrzebuję ich jakoś bardzo. Po prostu nienawidzę Rose, a ona mnie. Chcę zrobić jej na złość? Tak. Ona pocałowała Lucy. Jestem idiotką. Jak mogłam jej zaufać w takiej sprawie.
Wyciągnęłam telefon i zaczęłam do niej pisać.

Ja: Nadal musisz oddać moją kasę. Tak tylko ci przypominam ;)

Nie odpisała nic. Zaśmiałam się pod nosem. Emily posłała mi pytające spojrzenie.

- Nie ważne. - odparłam powstrzymując śmiech.

Mam na nią tyle haków. Pora się zabawić czyimś kosztem.

P.W Lucy

Musiałam w końcu zasnąć. Muszę się ogarnąć. Jutro jest szkoła. Jest 3 w nocy. Jak tak dalej pójdzie nie zasnę w ogóle. Boże, czemu o niej myślę? Przypomniałam sobie o tym pocałunku. Schowałam twarz w dłoniach. Jak mogłam na to pozwolić, żeby mnie pocałowała. Jestem idiotką.
Próbowałam zacząć myśleć o Drake'u. Co się stało z moim uczuciem? Nic nie rozumiem. Nie, nie. Kocham go, wiem to. Rose tak naprawdę nie znam. Drake chodzi ze mną do klasy od początku. Znam go, jest czarujący i chyba mu się podobam. A Rose? Rose mnie oszukuje, a nawet jej nie znam.

***

Usłyszałam mój budzik. Niechętnie wstałam i go wyłączyłam. Wczorajsza noc wydała się tak nierealna, ale po chwili zauwazyłam moją dziurę w oknie. Przypomniałam sobie tą noc.
Nie! Uspokój się Lucy. Wyjęłam telefon i weszłam na grupę klasową.

Amy: Hej hej! Moi starzy dzisiaj wyjeżdzją. Wiecie co to oznacza!
D o m ó w k a. Zapraszajcie znaj z innych klas! 21 u mnie.

Ta z pewnością na to pójdę. Normalnid poszłabym z Grace... Ah, nie wierzę, że zrobiła coś takiego. Czemu ona? Osoba, której tak ufałam, nagle stała się kompletnie obca.
Zeszłam po schodach na śniadanie.

- Hej mamo jak ta...- urwałam.

Przy stole w kuchnj siedziała Grace. Posłała mi uśmiech. Co ona tu kurwa robi?

- Zobacz kto przyszedł! Ja was dziewczynki zostawię już same. Lecę do pracy Lucy. - rzekła mama i pocałowała mnie w czoło.

- Wynoś się stąd szmato.- syknęłam.

Grace uśmiechnęła się pod nosem.

- Nie zamierzam. Musimy pogadać.

- Nie musimy. Nie chcę mieć z tobą żadnego kontaktu. Jesteś toksyczna, wal się.

Złapałam ją za nadgarstek i zaczęłam ciągnąć w stronę drzwi. Zaczęła się wyrywać i próbować mnie zatrzymać.

- Boże, Grace. Przestań się zachowywac jak wariatka.

- A co ja poradzę, że właśnie nią jestem.

Mijałyśmy kanapę, gdy nagle Grace zlapała mnie za ręke i przewaliła na kanapę. Złapała mnie za nadgarstki.

- Lucy. Chcę z tobą porozmawiać. Nie mam zamiaru prosić cię o przebaczenie, ale chyba powinnać wiedziec cos o Rose i cos o mnie zresztą też. Chcę ci powiedzieć prawdę.

- Złaź ze mnie.

- Chcę ci wyznać prawdę, więc przestań.

- Nie obchodzi mnie twoja prawda, wynoś się stąd.

- Jeśli będziesz niegrzeczna, to...

- To co, huh?

Grace zaczęła się do mnie zbliżać.

- To stanie się to. - szepnęła mi do ucha.

Pocałowała mnie w policzek, po czym przygryzła płatek mojego ucha. Jęknęłam. Grace uśmiechnęła się zadziornie.

- Więc? - spytała Grace

You will loseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz