Rodział 2

106 7 1
                                    

*Luke*

Siedziałem oparty o murek czekając na swoją dziewczynę. Pogoda robiła się trochę beznadziejna, coraz więcej chmur pojawiało się na niebie.

Calum siedział obok mnie z telefonem w ręku, co jakiś czas spoglądając na wyświetlacz. Nagle ciszę panującą na dziedzińcu zaburzyla piosenka "Stray Heart - Green Day" która brunet miał na dzwonek. Zerwał się szybko odchodzą kilka kroków.

- Wreszcie...dalczego cię nie było...ty na serio?...zaspalas?...obiecalas...nie możesz tak...musisz...mogę być nawet twoim ojcem- zasmial się do telefonu-...zaraz u ciebie będę...co mnie to i tak przyjdę...pa córko.

Przygladalem mu się lekko się uśmiechając. On się rozłączył, schował telefon i odwrócił się do mnie.

- Wybacz muszę zrobić interwencję rodzinną

- Hah dobra leć do Smith, zostanę już sam

- Przepraszam

- No już leć, autobus ci przyjechał- zauważyłem kontem oka na co Calum szybko złapał plecak i zaczol biec.

No i zostałem sam. Wsadzilem ręce do kieszeni bluzy.

W końcu rozległ się dzwonek, całą szkołą zadrzala a z niej zaczęli wybiegac uczniowie.

Ciężko jest gdy każde z nas chodzi na inny profil. Wszyscy poznaliśmy się w pierwszej klasie o profilu Ogólnym potem każde z nas wybrało inne rozszerzenia. Ale najlepsi trzymają się razem.

Obserwując drzwi zauważyłem jak ze schodów schodzi moja Ali w towarzystwie Mika i Elizabeth która się do niego przytulała, Beth to nasz taki misiak. Motto Beth: dzień bez muzyki,rysunku i przytulania dniem straconym.

- Muszę zrobić nowe zapasy Nutelli - Elizabeth stanęła z założonymi rękami na klatce piersiowej.

- Ale pizza jest lepsza od czekolady -odezwał się Mike

- nieprawda bo czekolada ma więcej magnezu

- a pizza jest zajebista i co masz kontrargument?

- Ej ty Alice wiem że jesteś za pizza a ty Lukuś- Beth sanela centralnie przede mną opierając się rękami o moje barki i cicho szeptala mi w twarz 'powiedz ze czekolada, powiedz ze czekolada'

- Sorki ale powiem Pizza

- Yh nie znacie się- machnela ręką i ruszyła w stronę przystanku

- Też już lecę - odezwał się pospiesznie Clifford wysyłając uśmiech skierowany do mojej dziewczyny. Nie wiedziałem o co chodzi ale to mi się nie podobało. Gdy Mike był już blisko przystanku wysłałem Alice pytajace spojrzenie.

- Co ?

- No dlaczego on się do ciebie uśmiechnął?

- No co to tylko uśmiech- wzruszyła ramionami

- może nie

- zazdrosny?

- jak cholera- powiedzielm lekko wkurzony, a ona zaczęła się śmiać co mnie rozbjoilo a cała złość minęła.

- więc jaki plan na dzisiaj

- kierunek Hydepark

Staliśmy na przystanku trzymając się za ręce. Podszedłem do niej bliżej dając jej buziaka w czoło.

- Kocham cię

- Ja ciebie też

Alice przez prawie cały czas była strasznie zamyślona. Spogladala w dół wtulona.

Friends -5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz