2

257 16 5
                                    

Można odejść od swoich miłości, lecz nie podobna zapomnieć, że się kochało.






Witajcie ponownie. Ostatnio zostawiłam was z mętlikiem w głowie, co? Taki urok tej historii. Kontynuując, dziewczynka rosła a razem z wiekiem przybywało jej inteligencji. Ale czego się spodziewać? Geny, które posiada pochodzą od dwójki geniuszy w swej sztuce. Nie była to zwykła mądrość, kolejny geniusz Wioski Liścia zaczął już naukę a Akademii. Sześć lat, tyle wystarczyło dziecku na odkrycie swego Kekeigenkai. Niestety, nikt nie potrafił jej wyszkolić. Wtedy pierwszy raz z ust Sakury usłyszeliśmy o Sasuke. Ale nie wiem czy chciałabym to wiedzieć. Ten człowiek zawsze wpadnie w jakieś bagno, Piasek skazał mściciela na dziesięć lat pozbawienia wolności. Czyli ten gbur żyje? Ale jak? Katana poharatała jego wnętrzności. Z oczu uciekło życie, krwi wypłynęło zbyt dużo. Żyje...
Co ta wariatka zrobiła? Nie wiedziałam, bałam się odpowiedzi. Zakazane jutsu, jedynie to przyszło mi do głowy. Jedno z listy samego Orochimaru. On zawsze miał bzika na punkcie życia. Fascynujący przypadek. Pewnie myślicie kiedy został zamknięty, już mówię. Sakura wydała go trzy dni po ich ucieczce. Zostało mu jeszcze cztery lata, ale pewnie już się domyślacie, że Naruto wpłynie na Gaarę. Cóż, macie racje. Sasuke wyszedł z więzienia po sześciu latach i dwóch miesiącach. Kiedy jego kajdany upadły na ziemię, dało się słyszeć łupnięcie upadającego głazu, który spoczywał na sercu Haruno. Wyjątkowa chwila, wiatr popieścił twarze kochanków, wprawiając włosy w namiętny taniec, oczy zabłysnęły, a usta lekko się rozchyliły. Byli w swoim świecie. Aż do chwili odchrząknięcia naszego Hokage, stał dumny, poważny i pewny siebie jak zawsze. Jedyne co było inne w jego obrazie, to dziewczynka sięgająca mu do pasa. Trzymająca się dłoni przywódcy. Włosy miała już do pasa, oczy duże emanujące szczęściem, spojrzała na mężczyznę o identycznej karnacji. I ten szept rozrywający serce na milion kawałków, przepełniony bólem i nadzieją.
-Ojcze czy tym razem to naprawdę ty? - jeden krok, drugi, trzeci, stop, chwila zastanowienia, kroczy dalej, czwarty i piąty. Chwyta rękę matki i mocno ją przyciska do policzka. Leją się łzy, ludzie zgromadzeni do o koła łkają nad losem dziecka, pokrzywdzonego przez los.
Uchiha ani drgnął, tempo spogląda w niebo ale patrze i nie wierzę w to co widzę; łzy. Jedna, druga i trzecia otarta malutką, bladą rączką. Obraz idealny, matka trzymająca dziecko w ramionach, ocierające łzy ojca. Sasuke upada na kolana, łapie się za głowę, krzyczy. Płakałam tego dnia, długo i wytrwale. Uśmiech wkrada się na moje usta na samą myśl o ich połączeniu. Mściciel powrócił na łono Wioski, ludność mu wybaczyła i to był nasz błąd. Sakura nie wiedząc czemu chodziła przybita, szczęśliwa za dnia lecz wylewająca łzy w nocy. Skąd to wiem? To proste. Pracowałyśmy do późna nad chorobą psychiczną jakiegoś tajemniczego pacjenta. Zasnęłam na kanapie, poczułam jak mnie otula kocem a wkrótce do uszu doszedł cichy szloch. Otworzyłam oczy i ujrzałam jej oblicze, czerwone spojówki i nos.
-Czemu?-wyszeptałam.
-On musi odejść, gdzieś gdzie nie będzie krzywdził.
-Krzywdził? Gdzie jest teraz?
-Zamknięty. Nie stwarza zagrożenia dla siebie i innych.
-To jego papiery, prawda?
-Załamał się po śmierci brata ale wieść o dziecku spowodowała jeszcze większy ból, który zniszczył jego psychikę. Wszędzie widzi martwą Heiwe, brata i rodziców. Kiedy zobaczył ją tam, na placu zrozumiał jak bardzo jest obłąkany i jak bardzo może nas skrzywdzić. Sam zgodził się na izolację od świata, wręcz jej zażądał.
Płakała i ostro przeklinała. Rozumiałam jej ból, chciałam jej pomóc ale jak? Nie wiedziałam. Dotarło do mnie jak bardzo jestem bezużyteczna i słaba. Znów się w tym utwierdziłam. Kochać szaleńca? Czy to nie brzmi jak chora bajka? Czy wiecie co mogła czuć ta kobieta? Kiedy zasnęła ja dalej drążyłam raporty i wyniki badań. Znalazłam coś na co nie zwróciłyśmy uwagi. Po miesiącu badań, lek został wyprodukowany. Uchiha był trudnym pacjentem, większość rzucała tabletkami ale on wolał być oryginalnym, rzucał pielęgniarzami. Efekty były widoczne w ciągu pierwszych dwóch miesięcy kuracji. Wdzięczność Sakury była przeogromna ale ja nie czułam się na siłach. Upadłam kilka razy w szpitalu ale nie myślałam zbytnio o tym.
Kolejny błąd. Czy wiecie jak to jest zobaczyć zbliżającą się śmierć. Kochani, ja już wiem. Poznałam tą żmiję dość blisko i dokładnie kiedy wybierałam pierwszą chemię, tracąc włosy, kilogramy i nadzieję. Nowotwór zrodził się na moim prawym jajniku, pozbawiono mnie kobiecości. Ale nie to było najgorsze, świadomość nadchodzącego końca i powolna egzystencja a raczej wegetacja. Przybita do szpitalnego już łóżka. Heiwa odwiedziła mnie w kolejne urodziny, siódme urodziny. Przyniosła ulubione kwiaty, złożyła pocałunek na wychudzonej twarzy. Tej nocy pierwszy raz stanęło moje serce. Lekarze dali z siebie wszystko i uratowali mnie. Czy to szczęście? Nie wiem. Czy może ktoś tam u góry nade mną czuwa? Możliwe. Zdrowiałam, wracałam do normy. Właściwie, czy normą jest spotkanie ze śmiercią po raz drugi? Nie.
Po powrocie do zdrowia Sakura poprosiła mnie o opiekę nad małą, zgodziłam się. Dzień jak co dzień, każda chwila z Heiwą zbliżyła mnie do niej jak do własnej córki. Pokochałam ją, niestety.
Wieczór, mała leżała w łóżku. Ja zasnęłam na kanapie, obudził mnie cichy jęk dochodzący z łazienki. To co tam zobaczyłam, zmieniło mnie. Drgnęłam i rzuciłam się na oprawcę duszącego Heiwę. Zostałam odrzucona na drzwi, ból i bezwładność w nogach. Czemu nie oślepłam? Czemu?! Przepraszam, poniosło mnie. Dziewczynka jęknęła cicho "kocham Cię tato". Ja zalałam się łzami,krzycząc o pomoc i zaprzestanie czynów przez Sasuke. Wrzucił córkę do wanny i przycisnął ją do dna. "Itachi" warknął rozsierdzony mściciel. Szarpała się, wbijała paznokcie w jego skórę, jeden z nich złamał się i zabarwił białą powierzchnię. Powoli przestawała się bronić, aż ucichła. Spojrzał na mnie z obłędem wymalowanym na twarzy, ale i on wkrótce opadł. Skierował swe oblicze na dziecko,jęknął. Chwycił jej bezwładne ciało i rozpoczął resuscytację. Dławił się swymi łzami, krzyczał, prosił i bił w podłogę.
Spojrzał na mnie z bólem w oczach. Pragnienie śmierci było wymalowane w jego rysach.Drżał i jęczał, wyszeptałam krótkie "Czemu?". W odpowiedzi dostałam trzaśnięcie drzwiami i krzyk Sakury.
-Polly! Gdzie Heiwa?! Sasuke uciekł! Polly gdzie jesteś?!
Stanęła w drzwiach, szybko kucnęła przy mnie. Zamknęłam oczy i płakałam. Nie chciałam widzieć jej reakcji, usłyszałam krzyk matki zamordowanej. Jęknęłam, podniosłam ciężkie powieki. Heiwa wyglądała tak spokojnie, oczy zamknięte, usta lekko rozchylone. Mokre kosmyki zdobiły rumiane jeszcze policzki. Mały niewinny aniołek. Obok leżał nieprzytomny ojciec jeden z upadłych już aniołów. Trzymał jej małą dłoń w mocnym uścisku. Czy jeszcze kiedyś się spotkają? Oby, oby wyjaśnili sobie każdą sprawę, oby czekała na rodziców po drugiej stronie. Kolejny raz, śmierć złożyła mi wizytę.Nie pokazała po sobie litości ni ludzkich odczuć. To moja wierna kompanka. Najlepsza przyjaciółka i wróg w jednym. Myślicie pewnie, że mam coś z głową, ale nie. Jestem podobno normalna, bynajmniej tak sądzą psychiatrzy. Sakura, podniosła mnie lecz ja nie czułam nóg. Okazało się, że uderzenie było na tyle mocne aby sparaliżowało mnie na tydzień.
Pogrzeb odbył się po dziewięciu dniach. Sakura? Wyglądała jak cień własnej osoby. Rzuciła pracę, nie chce widzieć już martwych ludzi. Przeszła załamanie, popadła w depresję. Kiedy objęła trumnę podczas spuszczania jej do grobu i zaczęła krzyczeć, chciałam ją objąć lecz byłam przyklejona do wózka. Płakała, głośno i donośnie za nią poszedł tłum przyjaciół i dzieci z klasy Heiwy. Cała Akademia żegnała wyjątkową istotkę. Hokage także przemówił na jej ostatnim pożegnaniu. Mówił o niewinności, czystości ducha, niesieniu szczęścia i miłości noszonej w sercu do każdego człowieka. Wspominał wyjątkowe zdolności i inteligencję młodej uczennicy. Kiedy jego głos się złamał i a nos poczerwieniał wszyscy już wiedzieli co chciał powiedzieć."Kochaliśmy Cię Heiwo Uchiha. Spoczywaj w pokoju, kiedyś wszyscy się znów spotkamy."
Sasuke został zamknięty, lecz to nie powstrzymało go przed kolejnym zamachem na własne życie. Wpadł w kompletny obłęd. Umysł płatał mu figle na każdym kroku. Przestał walczyć poddał się swemu szaleństwu. Lekarze rozłożyli bezradnie ręce a jedyną osobą, która była wstanie mu pomóc to Sakura. Jedynie o niej potrafił trzeźwo myśleć. Na wspomnienie o córce wpadał w coraz to dziwniejsze przywidzenia. Opowiadał o jednym niezmiennym; jak Heiwa przychodzi do niego każdej nocy i pyta bez końca.

"Tatusiu, dlaczego mi to zrobiłeś? Bałam się. Kocham cię tatusiu. Czemu ty nie kochasz mnie?"

Omoide || sasusaku ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz