- birthday ♫

1.7K 89 106
                                    

Bakugo naprawdę nie wiedział, czemu Kirishima zawracał mu głowę od tygodnia, uporczywie namawiając go na korepetycje z matematyki. Rok szkolny powoli się kończył, a oceny były prawie w większości wystawiane, przez co w kalendarzu blondyna było niewiele miejsc zapisanych krzywymi, czarnymi literkami, świadczących o zapowiedzianych sprawdzianach. Bakugo także nigdy nie zauważył u swojego przyjaciela tak wielkich pokładów motywacji do nauki tegoż przedmiotu, dlatego też korzystając z takowej okazji, (choć nie od razu) zgodził się przecierpieć całą sobotę nad książkami, by czerwonowłosy z łatwością zaliczył egzaminy. Z doświadczeń z poprzednich lat wiedział, że chłopak nie jest łatwym uczniem, więc uzbroił się w ostatnie resztki cierpliwości, jakie pozostały w nim po denerwującym poranku i ruszył w stronę domu czerwonookiego ubrany w ciemne joggery, bluzę z wielkim pomarańczowym X w tym samym kolorze co spodnie oraz czarne glany.

Pierwszą zaskakującą go rzeczą tego dnia był całkowicie pusty dom; w pierwszej chwili poczuł się odrobinie nieswojo, gdy w mieszkaniu panowała bezwzględna cisza ani na moment nieprzerwana krzykami jego matki, a schodząc po schodach, te wydały z siebie przerażająco skrzypiący dźwięk. Uspokoił swoje nerwy dopiero w momencie zauważenia kątem oka wiszącej na lodówce zapisanej karteczki z - o zgrozo - tak cholernie podobnym charakterem pisma do niego.

Drugą rzeczą, jakiej totalnie się dzisiaj nie spodziewał, było zastanie Kirishimy w parku niedaleko jego domu, przez który blondwłosy zawsze musiał przejść, by się do niego dostać. Chłopak wyglądał dzisiaj całkowicie inaczej; zawsze postawione na żel czerwone kosmyki, tym razem opadały lekko na czoło oraz wzdłuż jego szczęki, a jego ulubione workowate bluzy, dziś zastąpione były białą koszulką z małym, prawie niewidocznym z większej odległości nadrukiem na piersi, skrywaną pod kurtką jeansową. Dopasowane czarne spodnie z przywieszonym po boku srebrnym łańcuszkiem odbijającym promienie słońca i brzęczącym przy każdym najmniejszym ruchu, podkreślały jego cholernie ładne mięśnie nóg.

Katsuki spojrzał na niego jak na idiotę.

- Co ty tu do cholery robisz?

Wcześniej Kirishima zajęty wgapianiem się w ekran swojego białego telefonu, ukrytego pod szarym etui z nadrukiem rekina i wystukiwaniem w zastraszającym tempie jakiejś wiadomość, teraz spojrzał się z uśmiechem w stronę blondyna. Podrapał się w kark, co Bakugo odczytał jako odruch nerwowy, poza tym, krwiste oczy Eijiro zdradzały wszystkie jego uczucia.

Westchnął.

- Niech zgadnę... znowu wygonili cię z domu, bo zapomniałeś zrobić wczoraj zakupów i kolejny raz będziemy marnować czas przez twoją głupotę? - Przymknął oczy i złapał się za nasadę nosa, biorąc głęboki wdech.

Chłopak przytaknął, a czerwone włosy poruszyły się wraz z ich właścicielem, który niezauważalnie odetchnął i żeby nie marnować czasu, zaczął kierować się chodnikiem w stronę miasta.

Całą drogę do najbliższego marketu, Kirishima zagadywał Bakugo na różnego typu tematy; począwszy od ostatnio oglądanych seriali, które polecał blondynowi (ten tylko przytakiwał, chociaż nigdy nie obejrzał żadnego z nich i najprawdopodobniej się to nie zmieni), przez nowe zdjęcie z Instagrama jakieś popularnej licealistki o płowych włosach, która totalnie nie interesowała blondyna, skończywszy na zdecydowaniu, że trzeba przedłużyć karnet na siłowni o następne trzy miesiące.

Wraz z ciszą, jaka pomiędzy nimi nastała, wkroczyli przez rozsuwane drzwi do wnętrza małego piekła. Zakupy nigdy nie były dla Katsukiego odstresowujące, tak jak wiele razy autorzy blogów sugerowali w swoich wpisach. To był istny koszmar, jeden wielki chaos. Biegające i drące się głośno dzieci, pary trzymające się za ręce, a potem wymieniające się obrzydliwie słodkimi do porzygu całusami gdzieś po kątach galerii i te starsze panie, wykłócające się o jakieś nieistotne pierdoły.

falling • dekubakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz