Ω8

7K 299 54
                                    

Nieprzytomna dziewczyna leżała na zimnej, kamiennej posadce brudząc ją własną krwią. Nad nią klęczał syn demonów, dumny z siebie. Pod jego nosem formował się uśmiech, a więźniom formowała się gęsia skórka na ciele. Młody Nikodem modlił się, aby brunetka przeżyła. Przez niego tu trafiła. Nie bronił jej tak jak powinien, zawalił.

Chłopak wstał, tym samym uwalniając przygniecione przez jego ciało, ciało Angel. Dziewczyna mocno krwawiła, a na jej policzkach były łzy, które wolno spływały na jej szyję i piersi. Jej oczy były zamknięte, tak jakby spała, a on miałby zaszczyt na nią patrzeć i podziwiać jej zimową urodę.

Zacisnął szczękę.

Był zły, ale na nikogo innego jak na siebie.

-Kurwa...- mruknął budząc się z chaosu, który rósł wraz z bólem Angel. Nie zważając na jej zraniony brzuch, gwałtownie podniósł ją z ziemi i wyniósł z pokoju, gdzie jeszcze przed chwilą wyła z bólu. Przeszedł obok celi, a anioł, który zobaczył krwawiącą dziewczynę zerwał się na równe nogi i niemal przytulił się do krat jego małego pomieszczenia, patrząc na Angel.

-Jak mogłeś to zrobić?! Zabiję cię, rozumiesz?! Zabiję! - Białowłosy uderzał dłońmi w kraty, tak mocno, że na jego knykciach powstały rany, a metal w celi wygiął się pod jego siłą.

Blake wraz z poczuciem winy zniknął z pola widzenia Nikodema, zostawiając za sobą krzyk chłopaka i jego groźby. Jego oczy zwrócone były tylko na twarz brunetki, która z każdą sekundą była coraz bledsza. Syn diabła biegł do swojego pokoju. Nie wiedział co zrobić. Każdy w królestwie był nieśmiertelny lub posiadał niezwykłą regenerację, która go uzdrawiała. Jedyną osobą która potrafiła uzdrawiać i posługiwać się wielką magią był jego ojciec.

Nie ma mowy, nie pójdę po niego...Sam sobie poradzę...

W tym samym czasie minął Adama, który zdezorientowany minął swojego brata, niosącego nieprzytomną, krwawiącą dziewczynę.

-Cholera jasna Blake, co ty zrobiłeś?!- dopiero krzyk blondyna wybudził go z transu. Zdezorientowany podniósł głowę na starszego brata.

-Zrobiłem jej krzywdę Adam, zjebałem. - powiedział kiedy oboje wbiegli do pokoju przyszłego króla pod ziemi. Położył dziewczynę na czarnej pościeli, która wsiąkała jej krew.

Blake zachwiał się na nogach. Teraz sam nie wierzył, że to zrobił. Zawiódł siebie i ją.

Adam wyciągnął wyprostowaną dłoń nad klatkę piersiową dziewczyny. Sprawdzał jej stan.
Jego oczy wywróciły się, tak że widać było białka, a jego rękę oplotła czerwona mgła, która wylatywała prosto z ciała nieprzytomnej.

-Blake biegnij po ojca. - zwrócił się do złamanego brata, który nawet teraz zaciskał usta i z niewyraźną miną wpatrywał się w jej ciało.

-Nie pójdę po niego...- pomachał przecząco głową.

-Jeżeli tego nie zrobisz ona umrze i ty dobrze o tym wiesz. - starszy spojrzał w jego oczy, tak jakby próbował przemówić mu do rozsądku.

-Sam sobie poradzę. - warknął.

Ciemnowłosy wstał z czarnego fotela, na którym do tej pory siedział i odepchnął brata od Angel.

-Nie poradzisz sobie tępy czerepie! To poważna magia, a nie zwykłe czary mary! Ona umiera Blake, a ty swoim dużym ego jeszcze bardziej narażasz jej życie! Otrząśnij się, bo zaraz ją stracisz!

-Załatw mi księgę ojca...-powiedział bez zastanowienia.

-Jesteś nienormalny! Zabijesz ją! - krzyczał wychodząc z pokoju brata.

The Devil's Son - The DarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz