Rozdział 2

361 24 0
                                    



Wracając do domu wskakuję jeszcze do sklepu, żeby kupić coś do żarcia na mój upragniony maraton filmowy. Co by tu wybrać?  Tyle tu słodyczy, najchętniej zabrałabym wszystko z tych półek. Trzeba się wreszcie zdecydować. W końcu po 10 minutach stania w jednym miejscu i rozmyślania, ruszam do kasy.  Mam tylko nadzieję, że cena nie zbije mnie z nóg, ponieważ mój portfel śmierdzi biedą, i woła o jedzenie. No cóż, mogę tylko czekać na wypłatę rodziców. Tylko ona może mnie ocalić od śmierci. Jestem trzecia w kolejce. Na szczęście! Nienawidzę stać w kolejkach, zresztą po tym świecie nie chodzi chyba człowiek, który by to lubił. PRL już dawno się skończył, kasy samoobsługowe powinny być normą. Brakuje mi teraz Mii. Jej gadanie zawsze sprawia, że czas szybciej leci, a zakupy to istne szaleństwo. Oj musimy się wybrać do jakiejś galerii.  Oczywiście jak tylko uda mi się wyłudzić jakąś kasę od starych.
- Dzień dobry - odzywa się sprzedawczyni, wyrywając mnie z rozmyślań.
- Dzień dobry – powtarzam, spoglądając na nią. Piorunuje wzrokiem wszystkich klientów, jakby chciała ich zamordować. Nie dziwię się jej. Nawet święty nie miałby cierpliwości do tych ludzi.
Sprzedawczyni kasuje moje zakupy i pyta: - To wszystko?
- Tak
- Razem wychodzi 15.65 złotych.
- Kartą – odpowiadam. Zawsze tak płacę. Uważam, że to najlepszy sposób.
- Przykro mi, ale na obecną chwilę nie można kartą.
- Jak to? Przecież zawsze można było u was. – Naprawdę? Nawet głupie zakupy muszą mi sprawiać problemy.
- Owszem, ale terminal się zepsuł i nie ma takiej możliwości. Tylko gotówka.
- Ale...Co ja mam teraz zrobić?
- Tylko gotówka – powtarza ze złością w głosie.
- Powinna pani pomóc sowim klientom. Co z pani za pracownik? Tak chce pani zarobić..
- Pomogę. Niedaleko jest bankomat – przerywa mi z tym swoim fałszywym uśmiechem. Pewnie używa go codziennie. Jędza.
- A teraz proszę nie zatrzymywać kolejki. Do widzenia, zapraszamy ponownie.
- Nie do widzenia i żadne zapraszamy ponownie – mówię ze wściekłością w głosie. - Nie wrócę tutaj, żegnam! – krzyczę jeszcze przed progiem tego wariatkowa. Nie rozumiem tych ludzi. Oni robią wszystko żeby mi uprzykrzyć życie. Mam ochotę pokazać środkowy palec  tej babie i  strzelić jej z liścia w pysk. Ale nie chce robić jeszcze większego przedstawienia. I tak już zrobiłam z siebie wariatkę. Przecież normalna osoba przytaknęłaby i opuściła sklep i udała się do innego. Tylko, że ja jestem w wyjątkowej sytuacji i mam prawo robić aferę. Proszę tylko żeby matka nie truła mi dupy że poszłam z ostatnich lekcji.  Z całej rodzinki moja mama najbardziej interesuje się moją szkołą. Zawsze narzeka, jak dostanę złą ocenę albo jak pójdę na wagary. A już nie wspomnę o tym, jak mnie codziennie rano budzi. Moja mama pracuje w domu, więc praktycznie go nie opuszcza. Tata za to pracuje w szpitalu i z nim już jest łatwiej. 

Do domu doszłam już bez żadnych problemów. Wchodzę i ściągam buty.  Od razu wita mnie mój piesek. Kochany. On to umie  poprawić mi humor. Zawsze jak patrzę na ten słodki pyszczek tego labradora, przypominają mi się chwilę z dzieciństwa. W końcu dostałam go na moje 5 urodziny od ukochanej babci. Niestety zmarła na raka gdy miałam 10 lat. Po jej śmierci był moim jedynym przyjacielem i tylko on pomagał mi przetrwać ten trudny dla mnie czas. Tak, piechol ma teraz 13 lat. Wracając do rzeczywistości widzę mamę siedzącą na kanapie i oglądającą telewizję. Mama jest śliczną kobietą mimo swojego wieku. Nie dziwie się, że tata się w niej zakochał. Ma długie brązowe włosy i śliczny uśmiech. Zdecydowanie urody po niej nie odziedziczyłam.
- A ty nie w szkole? – pyta. No tak, mogłam się tego spodziewać. Ale spokojnie, wszystko mam pod kontrolą. Wymówka gotowa.
- Źle się czułam. Ale poszłam tylko z dwóch lekcji więc nic mnie nie ominie.
- Trzeba było iść do pielęgniarki, a nie uciekać.
-  Nie uciekłam, nie przesadzaj. Usprawiedliwię to przecież.
- No mam nadzieję. Nie chcę mieć potem problemów.
- Poza tym mówiłam Mii, że ma powiedzieć że się zwolniłam.
- No dobrze, ale masz mnie informować o takich rzeczach. Nałóż sobie obiadu. Właśnie ugotowałam.
- Dzięki! Jestem strasznie głodna – mówię z uśmiechem. Idę do kuchni i nakładam sobie spaghetti. Siadam obok mamy na kanapie.
- Co  oglądasz? – pytam zajadając się pysznym posiłkiem. Uwielbiam, kiedy moja mama gotuje, ma to w małym palcu. O dziwo nie odpowiada mi. Patrzę na nią zdziwiona.
- No tak…znowu te wiadomości. Wiesz, że są lepsze programy w telewizji? - Ma świra na tym punkcie. Potrafi to oglądać przez cały dzień. Jak stara baba.
- Mamoo halo? – Jezu co jej odwala? Jakąś gwiazdę porno tam zobaczyła?
– Dobra, dawaj pilota.
- Cicho siedź! Słuchaj. – Tak, jak mówi tak też robię. Skupiam swój wzrok na blondynce w tv. Zobaczmy co takiego ciekawego ma do powiedzenia, że aż moją matkę zmroziło.
- Najnowsze informacje z Nowego Yorku. W dniu 23 w godzinach wieczornych zamordowany został 29 letni mężczyzna. Najwyraźniej handlował narkotykami i substancjami odurzającymi. Ofiara została znaleziona niedaleko fabryki przez młodą kobietę, która bez zwłoki poinformowała służby zdrowia i policję o zajściu. Mężczyzna został trafiony bronią palną w okolice serca. Zapewne zastanawiają się państwo, czy są świadkowie? Co z zabójcą? Policja twierdzi, że osoba, która dokonała zbrodni musi być mężczyzną, ponieważ strzał został wykonany bardzo dokładnie. Myślą tak również dlatego, że ofiara była znana z handlowania jedynie z mężczyznami z tej branży. Z dostępnych nam informacji wynika, że zbrodniarz nadal znajduje się w kraju.  Apelujemy o ostrożność. Więcej dowiedzą się państwo o godzinie 20:00.
- Co się dzieje na tym świecie – wzdycha mama.
- Weź nie panikuj tak. Przecież to nie pierwsza taka akcja. Nie wiem po co w ogóle to oglądasz. – Zdążyłam zjeść swój obiad, zanim baba w telewizji skończyła swój wywód. Czy się tym przejmuje? Można powiedzieć, że nie, chociaż myśl że jest nadal na wolności trochę przeraża. Ale mieszkamy w naprawdę dużym kraju więc prawdopodobieństwo, że akurat on może znajdować się w tym samym mieście, co ja jest nikłe.
- Musisz na siebie uważać – ostrzega mnie.
- Wyluzuj, pewnie go złapią. Poza tym są gorsze przypadki. – odpowiadam. Uśmiecham się, próbując rozluźnić atmosferę.
- Mówię poważnie, Cornelio.
- Jezu, dobra. Jak masz mi prawić kazania, to już wolę pójść do siebie. – No i mnie wkurzyła . Po co ja w ogóle siadałam obok niej.
- Może lepiej jak będę cię zawozić do szkoły?- pyta.
- Zapomnij! – Szybko wstaję z kanapy i biegnę po schodach do swojego pokoju.
Nareszcie. Moje upragnione, wygodne łóżko. Rzucam się na nie od razu. Jak dobrze położyć się po tak ciężkim dniu. Co ty gadasz, idiotko! Wcale nie był ciężki! Po prostu miałaś dzisiaj pecha, albo po prostu nie umiesz sobie radzić ze swoimi emocjami. To drugie jest bardziej prawdopodobne . No cóż nie będę tak leżeć tylko zrealizuję swój plan. W końcu taki miałam zamiar  i właśnie dlatego nie było mnie na ostatnich zajęciach. Tylko co to za oglądanie serialu bez przekąsek. Od razu przypomniała mi się ta głupia sytuacja w sklepie. Eh no trudno, dam sobie radę. Wstaję z łóżka i sięgam po laptopa. Niestety znajduje się on na drugim końcu pokoju gdzie jest moje biurko. Może jeszcze sprawdzę social media? Chociaż Mia pewnie dobijała się do mnie przez cały ten czas. A naprawdę nie mam ochoty teraz zdawać jej relacji z mojego jakże przyjemnego dnia. Tak, dokładnie, przez cały ten czas nie używałam telefonu właśnie z tego powodu. Zaraz! A co jakbym poszukała trochę informacji na temat naszego nowego nauczyciela? To jest doskonały pomysł!  No może trochę dziwny bo zachowuje się jak pieprzona stalkerka. Więc zacznijmy. Odpalam laptopa, wpisuję hasło – tak hasło to imię mojego psiaka, Simby. Uważam, że to urocze imię, pochodzące, w moim mniemaniu, z uroczej bajki. Następnie wchodzę na Facebooka. Powinnam go tam znaleźć. Przecież mamy 21 wiek, każdy ma profil na Facebooku. Nie no, co ty powiesz? Serio? Dobra, cicho, teraz muszę sobie przypomnieć jego nazwisko. Nie wiem dlaczego, ale jego imię zapamiętałam bez żadnych problemów. Connor. Nie znam żadnego chłopaka o tym imieniu. No, może na przykład dlatego, że miałaś ich bardzo mało! Jakoś chłopcy niezbyt zwracają na mnie uwagę, zresztą ja też na nich nie zwracam. Cóż, tak jakoś wyszło. Dobra, skup się! Wracam wspomnieniami do porannej lekcji angielskiego. Even? Evans! Ha, detektyw Cornelia wkracza do akcji! Muszę przyznać, że szybko sobie z tym poradziłam. Może dlatego, że jego nazwisko kojarzy mi się z ewangelią? Nie wiem, jestem dziwna. Chociaż to brzmi mega śmieszne! Dobrze, skoro mamy już najważniejsze, czas wpisać dane.
- Dziwne – mówię pod nosem. Wyskoczyły mi dwa profile. Klikam w pierwszy. Niestety profil nie ma zdjęcia więc nie jestem w stanie powiedzieć czy to na 100% on. Klikam w informacje. Super, jedyne co jest to to, że podjął pracę w szkole Sandy High School jako nauczyciel. No proszę! A więc to on! Nie no, przedziwny koleś. Nawet ma zero znajomych. I co ja się dziwię przecież to nauczyciel. Wiadomo, że nie będzie nic ciekawego. Ale jest w tak młodym wieku i nie ma chociażby paru znajomych? Może ma drugie konto, w sensie prywatne? No jasne! Szybo cofam i wchodzę w drugi profil.
- No nieźle! – na zdjęciu znajduje się postać siedzącą, ubrana w czarną bluzę oraz spodnie ( zdjęcie w załączniku). Nie jestem w stanie rozpoznać twarzy, mimo, że włosy są widoczne. Pewnie celowo ma zamazaną. Ale czemu? Nie chce, żeby ktoś go rozpoznał? Znaczy, no, tego kogoś. Szlag by to! Tak blisko, a jednak tak daleko. Pisze, że pochodzi z Nowego Yorku i ma 23 lata. Jedna rzecz się zgadza. Niestety, konto jest prywatne. Zostaje mi tylko dodanie tego kogoś do znajomych. Nie ma opcji, nie zrobię tego! To na pewno nie on. Przecież to może być pieprzony zbieg okoliczności. Prawda? Dobra, na dzisiaj koniec.
To znaczy, jak tylko odpiszę Mii.

,, Hej! Przepraszam, że tak uciekłam bez słowa. Obiecuję, że wszystko ci wyjaśnię. Ps. Umówimy się jutro na jakąś kawę?,,

- Czas by się zrelaksować – mówię do siebie. Odpalam swój ulubiony serial, „Dom z papieru”. Proszę cię, skup się na serialu, a nie na NIM!
Siedziałam tak do wieczora, a konkretnie do godziny 19. Dopóki nie usłyszałam głosu mamy.
- Cora, chodź na kolację! – woła.
- Już idę! -  Od oglądania zawsze jestem głodna. Szybko wyłączam laptopa i kieruję się do kuchni.

- Taty jeszcze nie ma? – pytam od niechcenia.
- Wróci w nocy. A tak poza tym, słyszałam, że macie nowego nauczyciela. – Skąd ona to wie!?
- Ej, ej, a ty niby skąd to wiesz? Chodzisz ze mną do szkoły czy co? – Ona  musi wszystko wiedzieć!
- Dowiedziałam się. Nie ważne jak – mówi i śmieje się.
- Bardzo śmieszne. Poza tym jest na zastępstwie. – mówię siadając z kanapkami do stołu który znajduje się naprzeciwko kuchni.
- Przystojny? – Pyta patrząc na mnie swoim zalotnym wzrokiem. Nie no serio nawet ona?! Prawie wyplułam moją kanapkę!
- Mamo, nie bądź jak Mia.
- Oj, no słyszałam, że młody.
- Brzydki. – Nie okłamuj samej siebie Cornelia. Ugh, nie wytrzymam! - Bardzo dobre – mówię, odkładając talerz do zmywarki.
- Idę do siebie, dobranoc! – całuję ją w policzek i kieruję się do swojego pokoju.
– Dobranoc! – odpowiada mi mama.
No cóż, czas się ogarniać. Biorę piżamę i idę w stronę łazienki, która znajduje się w moim pokoju. Kurde, a zadanie domowe? E tam, pieprzyć to. Po długiej kąpieli wyłączam światło i wchodzę do łóżka. Już 22, trochę długo mnie nie było. No dobra, bardzo długo, ale to nie moja wina. Uwielbiam długie kąpiele. Budzik jak zwykle ustawiony na 6:00. Może jutro zrobię wyjątek i się nie spóźnię? Mhm, ta jakbym jeszcze wiedziała, jaką mam jutro pierwszą lekcję. Czy ja w ogóle mam jutro angielski?! No nie, i cała się rozbudziłam. Jeju, nie pomyślałam o tym. Dobra, patrząc logiczne miałam go dzisiaj więc nie powinnam go mieć jutro. Ach, te moje myślenie! Leżąc tak przez jakiś czas spoglądam na swój pokój. Jest naprawdę duży. Pod ścianą, na środku pokoju znajduje się łóżko. Oczywiście przy oknie. Uwielbiam tam siadać, gdy mam np. zły humor i spoglądać w blask księżyca. W jakiś sposób mnie to uspokaja. Jak  muzyka przed szkołą. Na przeciwko łóżka jest biurko. Po prawej stronie mam swój mały kącik książkowy. Znajduje się tam regał z książkami oraz mały stoliczek i dwa fotele. Na lewo mam łazienkę oraz szafę i toaletkę. W całym pokoju panuje przeważnie biel. Nie mam pojęcia, czemu taki wybrałam. No dobra, koniec tego. Mam nadzieję, że jutrzejszy dzień będzie... jakby to powiedzieć? Ah tak spokojniejszy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Z dużym opóźnieniem, ale oto jest 2 rozdział! (2000 słów!) 🤗🤗

Jestem z siebie dumna 😂

Mam nadzieję, że się podoba, czekajcie na next. ❤️❤️

PS. zostawcie po sobie znak ❤️😎

Mystery TeacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz