Rozdział 1

393 24 1
                                    


Poniedziałek. Czyli następny dzień po niedzieli. A, wiecie co to oznacza? Oznacza to tyle, że mój budzik przez następne 5 dni będzie mnie doprowadzać do szału. Oczywiście, wydając z siebie ten piekielny dźwięk. Codziennie punktualnie o godzinie 6 rano. Cudownie! Wyczujcie ten sarkazm.
- Och , zamknij się już! Ty nie wdzięczne urządzenie. - Świetnie Cornelia! Teraz gadasz do zegarka. Co jeszcze? Właśnie to robi ze mną poniedziałek. Sprawia że szaleje. A to nie koniec, to dopiero początek tego cholernego dnia. Czy mogę się położyć jeszcze na 5 minut? Oczywiście, że nie! Chociaż to łóżko jest takie mięciutkie. Może mi zastąpić nawet chłopaka. Kocham cię, łóżeczko!
- Cornelia wstawaj! Zobacz, która godzina! - Oho! Zaczyna się . Kochana mama. O co jej chodzi? Przecież jest dopiero 6 rano , a do szkoły mam na 8. Można jeszcze pospać. Jak na złość, telefon daje o sobie znać.
- Halo? - Mam nadzieję że to nikt ważny bo mój głos nie brzmi zbyt ludzko.
- Cora! Chciałam ci tylko przypomnieć, że dzisiaj autobusy nie jeżdżą w naszej okolicy. Pamiętasz?
- Mia, co ty gadasz? To miało być za dwa dni!
- Ach tak? To może spójrz w kalendarz. - Jak tylko ją spotkam to ją uduszę. Zakłóca mój spokój. Przecież ja dobrze wiem, że dzisiaj...
- Kurwa! - A jednak to dzisiaj! Pędem wstaje z łóżka rozłączając się. Zdarzyłam tylko usłyszeć jak ta małpa zaczyna się ze mnie śmiać . Jak mogłam o tym zapomnieć! Dlaczego zawiodło mnie przeczucie?! Już w życiu mu nie uwierzę.
Teraz to raczej nie mam czasu na poranną rutynę. Wpadłam do łazienki, która na szczęście znajduję się w moim pokoju. Zawsze kilka sekund do przodu. Myje twarz i rozczesuje swoje długie, brązowe włosy. Dobra, toaleta jest! Teraz makijaż . Jakby się tu pomalować? Muszę wyrobić się w czasie, ale musi też być w miarę ładnie, żebym mogła pokazać się ludziom. Jezu, nad czym ja się zastanawiam? Laska, nie masz czasu! Szybko nakładam korektor i tusz do rzęs. Przebieram się w ciuchy i schodzę do kuchni. W takich chwilach, żałuję, że muszę schodzić z  piętra na parter, do kuchni. Dlaczego mój pokój musi być na górze? Schodzę na śniadanie. No co, przecież nie pójdę głodna do szkoły? Co to to nie. Na szczęście moja mamusia przygotowała mi pyszne śniadanie.
Od razu humor mi się poprawił. A może jednak zdążę do szkoły przed czasem? Przynajmniej mogła bym pogadać z Mią przed lekcjami. Jasna cholera! Oczywiście, nie była bym sobą gdybym nie zapomniała wczoraj się spakować . No cóż, wiec zrobię to teraz. Szybko chwytam torebkę i wrzuciłam do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Zakładam buty. Jedyne, co mi teraz zostało to biec do szkoły. No i tu zaczyna się kolejny problem. Nigdy nie będę poświęcać się dla szkoły. Żebym ja się męczyła i biegła do niej z utęsknieniem? Ha, dobre! Wyciągam słuchawki z torebki i puszczam swój ulubiony kawałek.
Może chociaż on doda mi skrzydeł i zapomnę o rzeczywistości. Idąc szybkim krokiem przez park który znajduje się niedaleko szkoły wreszcie docieram do mojego celu. Jeszcze 5 minut do dzwonka. Wow! Jestem z siebie dumna. Brawo ja! Już mam przechodzić przez bramę do tego piekła. Ale tak łatwo nie może być. Czuję, jak ktoś, ekhem, dosyć mocno na mnie wpada! Przez co nie dość, że o mało się nie wywaliłam to jeszcze mój telefon spadł prosto na beton! I jak tu się nie wkurwić?
- Ty pieprzony dupku! Matka nie nauczyła cię patrzeć przed siebie? Jeśli się zbił to obiecuję, że powyrywam ci wszystkie kończyny, a później zrzucę cię z klifu tak jak ty mój telefon. - Spokojnie Cornelia! Teraz podniosę telefon z nadzieją, że może jednak nie mam aż tak wielkiego pecha. Kamień z serca! Nic mu nie jest. Kurde, i po co ja tak panikuje? Może lepiej jak przeproszę grzecznie tego osobnika? W końcu przed chwilą darłam na niego ryja jak jakaś wariatka!
Nawet nie wiem czy to chłopak czy dziewczyna. Lepiej to sprawdzę.
-Wybacz, bardzo się spieszę. Ale jak widać ty jesteś sobie na spacerze, skoro zamierzasz tak wolno chodzić.- Odwróciłam się gdy tylko usłyszałam męski, twardy głos.
Oj więc, jednak to chłopak. Gorszego wstydu sobie nie mogłam zrobić. Spoglądam na niego . Muszę przyznać że jest bardzo przystojny. Czemu to nie mógł być jakiś kujon z okularami ? Miał z 190 wzrostu. Przez co, oczywiście, musiałam na niego spojrzeć z dołu. I czego się dziwię przy moim 170? Wciąż patrzy na mnie swoimi niebieskimi oczami, częściowo skrytymi pod brązowymi włosami. Już nie wspomnę o budowie. Kurde, koleś musi nieźle ćwiczyć. Dobra! Dosyć obczajania. Czas się odezwać. Tylko błagam, Cornelia nie poniżaj się bardziej!
- Wiesz, skoro tak bardzo się spieszysz, to nie widzę problemu. Wystarczy np. powiedzieć,, przepraszam,,? - Mówię. Patrzę na niego jak na idiotę.
- Wiesz, tak się składa, że przeprosiłem. Tylko pewna osoba była bardzo zajęta- Mówi patrząc na mnie.
- Słuchamy muzyki, jak widzę? - Mówiąc to zaczyna się do mnie zbliżać. Teraz to on patrzył na mnie jak na debilkę. Mam ochotę strzelić się otwartą ręka w twarz. Ale jestem głupia! Ale niech sobie nie myśli, że będę go przepraszać.
- Eem.. - I co ja mam mu powiedzieć? Jak widać ma ze mnie niezły ubaw. Kretyn! W końcu wracam do siebie i mówię :
- Nie obchodzi mnie to. Zejdź mi wreszcie z drogi, pacanie. Muszę iść.-
Nawet nie patrząc na niego szybko go wymijam. Słyszę jak jeszcze śmieje się i odwraca w moim kierunku. Dosłownie czuje jego wzrok na moich plecach. Może zrobię mu na złość i zakręcę dupą? O nie! Zamiast tego spoglądam na niego dyskretnie, tak żeby nie zauważył. A przynajmniej starałam się tak zrobić. No tak, nie myliłam się. Koleś się gapił, do tego posła mi uśmiech, który pewnie posyła wielu dziewczyną codziennie. A czemu tak twierdzę ? Przez jego wygląd. I przez to że jest taki.. Zaraz. Czy on mi puścił oczko?! Co za pajac! Już nawet nie mam na niego określeń. Pewnie zauważył że na niego patrzę . Czym prędzej wbiegam do szkoły. Gdzie są wszyscy? Patrzę na zegarek wiszący na ścianie po której stały szafki. Już po dzwonku! W ten sposób właśnie spóźniłam się 10 minut. Dziękuję nieznajomy! W sumie to...bardzo przystojny nieznajomy.
Szybko wbiegam po schodach, które znajdują się na końcu korytarza. Biegnę czym prędzej na 2 piętro, prosto pod sale od chemii. I co ja powiem Pani?,, Przepraszam ale przystojny bałwan na mnie wpadł?"
Zaśmiałam się pod nosem. Mimo wszystko pewnie zabawnie to wyglądało. Oczywiście z jego perspektywy. No nic. Powiem to co zawsze.
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie. Budzik mi się zepsuł. - Mówię wchodząc do sali.
Nawet nie patrzę na nauczycielkę. Szybko odnajduje wzrokiem Mię. Siedzi na końcu w przed ostatniej ławce. Siadam szybko obok niej.
- Tak, dzień dobry. Który to już raz spóźniasz się na moją lekcje? - No nie. Oczywiście. Nie mogła sobie odpuścić. Pani Smith uczy chemii. Nie zbyt za nią przepadam. Może to dlatego, że także za jej przedmiotem nie przepadam. Moje oceny z chemii i ogólnie są na poziomie trójek i czwórek. Zresztą nie tylko z tego przedmiotu. Ale takie oceny w zupełności mi wystarczają.
- Przepraszam, to już się nie powtórzy - Co ja się jej będę tłumaczyć? Patrzy na mnie i kiwa głową ze złością. Już więcej się nie odzywa. I dobrze! Nie mam ochoty z nią dyskutować.
- A ty co? Co zatrzymało cię tym razem ? Bo wątpię, że budzik ci się zepsuł. - Mówi do mnie szeptem Mia, śmiejąc się pod nosem. Jest moją najlepszą przyjaciółką, znamy się już 6 lat. Nawet nie wiem kiedy ten czas tak szybko zleciał. Spędzam z nią codziennie czas. Bez niej, moje życie pewnie nie miałoby sensu. Jest dla mnie jak siostra. No dobra, może czasami jak wredna siostra. Mia jest w moim wzroście i wieku , ma brązowe oczy oraz ciemne włosy. Ma figurę jak modelka. Strasznie jej tego zazdroszczę. Tak samo jak z charakteru jest inna ode mnie . Jest otwarta, miła, zabawna, po prostu dusza towarzystwa. Nie dziwię się że każdy z klasy ją lubi.
-E tam. Jakiś koleś na mnie wpadł przed szkołą. Wiesz, nic takiego.
- To dlaczego jesteś cała czerwona? - pyta totalnie rozbawiona. Serio? Czy dzisiaj każdy musi się ze mnie śmiać? Tak w ogóle co ona gada? Ja czerwona? Ciekawe od czego.
- Jestem czerwona ze złości, bo ten debil zrzucił mi telefon.
- Już ci wierzę! Nie okłamuj mnie. Przecież znam ciebie.
- A co ty myślisz ? Że niby od czego?- Mówię już porządnie wkurzona.
- No nie wiem. Może ci się spodobał.
- Co za bzdury. Wiesz przecież że mi się nikt nie podoba. - Niech ona da już sobie spokój.
- Cora ja i tak wiem swoje. A tak w ogóle, kto to był? - Tym pytaniem kompletnie zbiła mnie z tropu. Faktycznie, nie pomyślałam o tym. Kto to był? Z tego co pamiętam był ubrany w koszule. Czyżby uczeń? Ale przecież nie miał plecaka. Zresztą co mnie to interesuje. I tak typa już na oczy nie zobaczę, prawda?
- Wiesz, sama zadaję sobie to pytanie . Nie mam pojęcia kto to był. Poza tym i tak już jest u mnie na czarnej liście. - Odparłam.
- Dziwne. - Stwierdza Mia. Nie odpowiadam. Chcę żeby ten dzień już się skończył. Proszę! Przez całą lekcje nie mogłam się na niczym skupić. Chyba wiem dlaczego. W mojej głowie ciągle siedzi ta sytuacja z przed szkoły. Po lekcji razem z Mią udajemy się pod sale od historii. Zgadliście, tego przedmiotu również nie lubię.
- A słyszałaś już nowości? - pyta się, gdy schodzimy po schodach.
- Nie. - Odpowiadam prosto na jej pytanie.
- Jak nie? Przecież mówiłam Ci o tym wczoraj. - Serio mówiła mi? A nie wiem, nie pamiętam.
- Skąd mam to niby pamiętać? Dobrze wiesz że mnie to nie interesuje.
- Laska, będziemy mieć nowego nauczyciela! - patrzę na nią zdziwiona. Nowy nauczyciel? Po co?
- Od jakiego przedmiotu?- Pytam. Muszę wiedzieć.
- Angielskiego . Stary gdzieś wyjechał z uczniami. I to na calutki miesiąc!
Nie wiem czy mam się cieszyć czy płakać. Angielski to jeden z przedmiotów, których nienawidzę. No i jeszcze matma. Czasami Mia mi pomoże. Stara się mi wytłumaczyć. No ale po prostu to mi nie wchodzi. Albo po prostu jestem zbyt leniwa. A to bardzo możliwe. Prawda?
Lekcja historii szybko zleciała. Nie działo się nic wartego uwagi. Pan i tak puścił nam film. Zresztą jak na każdej lekcji. Razem z Mią stoimy właśnie pod salą od angielskiego. Tak, w końcu nadeszła ta chwila. Jestem strasznie ciekawa. Jak zresztą pewnie cała klasa.
- Błagam, żeby to był jakiś przystojny Włoch - Mówi. Cała Mia. O dziwo do sali wpuściła nas sama dyrektorka. Usiadłyśmy w drugiej ławce od lewej, pod oknem. A raczej Mia usiadła. Wepchnęła mnie pod ścianę. Nie miałam jak uciec. Co się dziwić? Pewnie myśli że to jakieś super ciacho, w młodym wieku i o budowie napakowanego boksera. Ale życie to nie bajka. Patrzę na nią widząc jaka jest podniecona. Połowa lasek w klasie tak samo się zachowywała. Co im odwala? Czy ja czegoś nie wiem? W pewnym momencie dyrektorka spojrzała na klasę.
- Dzień dobry! Jestem tutaj bo jak wiecie, Pan Wilson musiał wyjechać z uczniami na praktyki. Pani John nie mogła przejąć waszej klasy, ponieważ ma ręce pełne roboty . Dlatego razem z gronem pedagogicznym, postanowiliśmy zatrudnić nowego nauczyciela na ten okres. - kończąc swoją przemowę, ruszyła do drzwi.
- Proszę, niech Pan wejdzie... - No nareszcie! Pokażże się w końcu.
Dobra, cofam te słowa. Jednak nie chce wiedzieć kto to. Przecież to jest kurwa ten sam koleś co wpadł na mnie przed szkołą! Czy to są jakieś jaja?! Nie zwracając uwagi na nic szybko zarzucam włosy tak, żeby zasłaniały mi twarz. Jezu błagam żeby mnie nie rozpoznał! Przecież będę miała przesrane do końca życia. Kątem oka widzę jak żegna się z dyrektorką i podchodzi do biurka.
- Dzień dobry! Nazywam się Connor Evans. Od dzisiaj będę uczyć was języka angielskiego. - No co ty nie powiesz? Serio, nikt nie wiedział. Czuję jak Mia szturcha mnie swoim łokciem. Po prostu na to nie reaguj. Jak na złość zaczęła mocniej. Nie no kurwa , nie wytrzymam!
- Czego chcesz?! - krzyczę na nią.
Świetnie, Cornelia, zdecydowanie umiesz panować nad sobą! Teraz cała klasa na ciebie patrzy. Nawet ten pieprzony nauczyciel czy Connor. Nie wiem jak mam na niego mówić.
- Ja.. ee - zaczęłam się jąkać. Super, jeszcze tego brakowało!
- Przepraszam? - Mówię na całą kasę. Nawet nie patrze na niego. Spoglądam na Mię. Widzę w jej ochach złość. Będzie gadane na przerwie.
- Jak się nazywasz? - Pyta nauczyciel. Nawet nie mam zamiaru mu odpowiadać. A co dopiero spojrzeć mu w oczy. Ciekawe czy mnie rozpoznał.
- Nie ważne.- Mówi
- I tak zaraz sprawdzę w dzienniku. I ostrzegam żeby taka sytuacja się już nie powtórzyła . - W jego głosie słyszałam wkurzenie. Mówi, jakby miał nad nami władze. Debil.
- Co to miało być ? - Pyta Mia zaskoczona moim zachowaniem.
- Nic. - Odpowiadam. Ale wiem, że i tak mi nie uwierzy. Nauczyciel zaczął sprawdzać obecność. W klasie jest 18 uczniów.
- Cornelia Brown?
Gdy przeczytał moje imię, chciałam zapaść się pod ziemię. Nawet jakbym nic nie powiedziałam to i tak by wiedział, że to ja. Cała klasa zwróciła wzrok na mnie. I co ja mam zrobić?! Na pewno się do niego nie odezwę. Idiotka! Prędzej czy później i tak będziesz musiała. Podniosłam tylko do góry rękę ze spuszczaną głową.
- Nieobecna. - powiedział w końcu. Zaraz, co?! Jak to, kurwa, nieobecna! Co za dupek, zrobił to specjalnie, żebym tylko na niego spojrzała.
- Przecież jestem! - Krzyknęłam bardzo ale to bardzo zdenerwowana.
- Słyszeliście coś? - spytał się. Cała klasa wybuchła śmiechem. Nie no mam dość tego! Wstaje chwytając torebkę i zmierzam w kierunku drzwi.
- Siadaj natychmiast. - Woła. Słysząc jego głos zatrzymałam się przed drzwiami. Odwróciłam się i dopiero teraz po tak długim czasie, spojrzałam w jego oczy. Między nami panowała napięta sytuacja. Było to czuć. Muszę coś zrobić. Inaczej nie wiadomo co te debile sobie pomyślą. Kieruję się do ławki. Mam nadzieję że na dzisiaj koniec rozmów z nim. Nawet nie wiem, co działo się na lekcji. Słyszałam tylko jak dziewczyny - mam na myśli te które uważają się za królowe szkoły - pytają się go ile ma lat i czy jest żonaty. Idiotki. Ma 23 lata. Co on w tak młodym wieku tutaj robi? Nasza szkoła jest serio nieźle pierdolnięta. W końcu dzwoni upragniony dzwonek. Wybiegam z klasy jako pierwsza. Nawet nie czekam na Mię. Wychodzę ze szkoły. Wiecie co? Mam w dupie resztę lekcji. Mam ochotę rzucić się na łóżko i obejrzeć mój serial i zapomnieć o dzisiejszym dniu. Tak właśnie zrobię. Nie będę robić nic przez reszta dnia. No i oczywiście nie będę myśleć o tym dupku. Chociaż nie będzie to takie łatwe.

-----------------------------------------------
* Oto i jest pierwszy rozdział
* Muszę przyznać że dość długo nad nim siedziałam
* Mam nadzieję że się spodobał 🤗❤️

Mystery TeacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz