Rozdział 7

138 16 4
                                    

   Wychodząc z domu zauważam, że na dworze robi się już powoli ciemno. Ludzie zaczynają weekend, szykują się na imprezy, wychodzą do kina, do znajomych. A ja? Pewnie gdyby nie Mia siedziałabym teraz w domu objadając się chipsami przy filmie. Szczerze, pasowało by mi to, nie lubię bycia w centrum uwagi. Dobra, muszę być trochę bardziej pozytywnie nastawiona! Przecież nie będę tam sama.
   Dochodzę do umówionego miejsca pośród bloków i skręcam w uliczkę gdzie powinna na mnie czekać  Kate. Kurde, jeszcze jej nie ma? Dobra, pisze do niej.
,, Już czekam, gdzie jesteś?,,
Od razu mi odpisuje
,, Za 5 minut będę,, 
No i po co ja się tak spieszyłam? Nie zostaje mi nic innego jak tylko poobserwować ludzi przechodzących obok mnie.
   Jako pierwsza rzuca mi się w oczy jakaś grupka znajomych. Pewnie się świetnie bawią w swoim towarzystwie.  Zaraz obok nich przechodzi jakaś starsza babcia, taszczy przynajmniej tuzin siatek i kieruje się w stronę jednego z bloków. Zastanawia mnie jaka jest ich historia. Zawsze mnie to ciekawiło. Może w przyszłości zostanę psychologiem? W końcu niedługo czeka mnie matura, a po niej wybór dalszej drogi. Trochę mnie to  przeraża, ale niestety, takie życie.
   Moje rozmyślenia przerywa dziewczyna. Kate. Jest ubrana w luźne dresy i top, a włosy ma związane w koka. Kurde, podziwiam ją, ja bym tak do ludzi nie wyszła. Nie to, że wygląda brzydko, właśnie o to chodzi, że wygląda ładnie – jak człowiek.
   - Hej przepraszam, że musiałaś czekać, wiesz korki o tej godzinie to masakra – zaczyna się tłumaczyć.
   - Nie no, spoko, rozumiem. Tylko myślałam, że przyjdziesz pieszo. – Z tego co wiem Kate mieszka dosyć blisko mnie.
   - No tak, ale byłam... – widzę, że próbuje dobrać odpowiednie słowo.
   - Hej, możesz mi powiedzieć – mówię, śmiejąc się i dodając jej otuchy. Mimo, że jest przyjaciółką Sary to i tak chce mieć z nią dobry kontakt. Naprawdę ją polubiłam. Chcę żeby mi ufała, na tyle żeby nie mieć przede mną tajemnic i móc się wygadać. 
   - No bo wiesz, poznałam kogoś. – Dobra tego się po niej nie spodziewałam. Poważnie ma lepsze relacje z chłopakami niż ja?! Zazdroszczę.
   - Oo, a kogo? To ktoś ze szkoły? Może znam go? – zaczynam ją wypytywać.
   - Nie, nie ze szkoły. Może to głupio zabrzmi, ale poznałam go przez internet. – Aha. Dosłownie aha. Moim zdaniem poznawanie ludzi przez takie coś co nazywamy Wi-Fi jest trochę bez sensu. Bo powiedzmy sobie szczerze, nic nie zastąpi rozmowy twarzą w twarz. Ja rozumiem, że miłość może przyjść w różny sposób, ale takie jest moje zdanie. Już nie wspomnę o związkach na odległość. Pamiętam, jak mając 15 lat sama bawiłam się w takie rzeczy. Cóż, mój błąd, na szczęście to już przeszłość.
   - O, wiesz jestem osobą, która nie przepada za poznawaniem ludzi w taki sposób, ALE skoro tobie się spodobał to na pewno jest... – myśl, myśl! – interesujący – uśmiecham się czując się jak idiotka.
   - Rozumiem, ale wiesz on jest naprawdę spoko. Ma 24 lat i mieszka niedaleko naszego miasta – tłumaczy się.
   - Kate, poznałaś faceta, który ma 23 lat?! I w dodatku byłaś dzisiaj się z nim spotkać?! – Nie no, myślałam, że jest mądrzejsza i bardziej odpowiedzialna. Widzicie co miłość może zrobić z człowiekiem? A raczej zauroczenie! 
   - Tak, ale spokojnie, zanim się z nim spotkałam najpierw z nim rozmawiałam, i w ogóle poznaliśmy się. Także nie jest nieznajomym. Wiem co robię.
   - Jak chcesz, tylko bądź ostrożna – mówię z troską w głosie. 
   - Może jak go poznasz to zmienisz zdanie. - Nie, dzięki, ale to miło z jej strony, że chce przedstawić go mnie, a nie np. SARZE.
   - Może, ale wydaje mi się, że Mia zna się na chłopakach o wiele lepiej. Więc prędzej ona by ci doradziła niż ja. – Zaczynamy się śmiać.
   - A ty masz kogoś na oku? Ktoś ci się podoba? - Oj, Kate, po co zadawałaś to pytanie? 
   - Nie i nie zamierzam tego zmieniać – odpowiadam jej szczerze.
   - No, a ten Josh? Widziałam że z nim gadałaś.
   - To, że z nim gadałam nie oznacza, że mi się podoba. To tylko kolega z klasy. – Niestety musiałam skłamać. Josh jest naprawdę przystojnym chłopakiem i nie wiem czy nie jedynym, z którym rozmawiam z całej szkoły.
   - No, jak chcesz. Ale wierz mi, kiedyś przyjdzie taki moment, że któryś w końcu wpadnie ci do głowy. – Nie wiedziałam, że z Kate taka romantyczka. Cóż najwyraźniej jeszcze wiele rzeczy o niej nie wiem.
   W czasie trwania naszej pogawędki, zdążyłyśmy dojść na przystanek autobusowy. Okazało się że przyszłyśmy idealnie na czas. Mia mieszka dosyć daleko. Można powiedzieć, że samochodem to z 15 minut, ale autobusem to z 30. Nie ma co się dziwić, bo mieszka na jakimś zadupiu, gdzie dokoła domu znajduje się las z jeziorem. Widoki to ona ma niezłe, tak samo jak i chatę. Szczęściara. Mój dom znajduje się na małej uliczce, gdzie po obu stronach ulicy znajdują się inne domy. Można powiedzieć, że każdy tam się zna. No cóż, mówi się trudno. Po niecałych 25 minutach wysiadamy z pojazdu. 
   - Byłaś kiedyś u Mii?- pytam z ciekawości, kierując się małą ścieżka po środku lasu.
   - Tylko raz. Wiem, że Sara ostatnio u niej często bywała. 
   - A, więc to to jest ta jej „praca domowa”. - Co za jędza. Mi mówiła, że robi zadanie, a tak naprawdę sobie siedziała z Sarą?! Ciekawe, ciekawe. 
   - To chyba nie powinnam była ci tego mówić. 
   - Nie, nie, bardzo dobrze, że mi powiedziałaś. 
   - Nie chce, żebyście się kłóciły. 
   - Czasami taka kłótnia odświeża relacje. Ale nie martw się, dzisiaj nic nie będę na ten temat mówić. - w tej samej chwili słyszmy dźwięk przychodzącej wiadomości.
   - Ej, dostałam smsa od Mii, że mamy wskoczyć do sklepu. 
   - Bez jaj, serio?! Przecież sklep tutaj znajduje się 10 minut stąd. – Pewnie tej idiotce dupy się nie chce ruszyć. 
   - Dobra, prowadź, im szybciej tym lepiej. 
   No i w taki sposób przez następne 10 minut wędrowałyśmy po polu, aby dojść do sklepu, w którym, jak się okazało, była niezła kolejka. Hmm, ciekawe dlaczego? No tak, dzisiaj PIĄTEK!
   - Dobra, bierzmy to co trzeba i spadamy. - Idę za Kate, która najwyraźniej dobrze wie co ma kupić, gdyż kieruję się w stronę półki z alkoholem. Co ta Mia jej napisała to ja nie wiem. 
   - A kto to będzie kupować?
   - Spokojnie, ja – zaczyna się śmiać. Już myślałam, że będziemy musiały się cofać. Następnie kierujemy się po paczkę chipsów, a na sam koniec w kierunku kasy. Ten sklep to dopiero tragedia! Nie dość, że jest mały jak moja łazienka, to jeszcze jest tylko jedna kasa! Chyba mam deja vu. Od Kate usłyszałam tylko głośne westchnienie. Gdy nareszcie przesuwa się kolejka, następuje nasza kolej. Wykładamy na ladę 2 butelki wina - dobra, ja serio nie wnikam, ale kto to wypije!? – oraz 2 paczki chipsów plus cola. Kate płaci i wychodzimy ze sklepu. 
   - Jezu, nareszcie świeże powietrze! – krzyczę, a dziewczyna zaczyna się śmiać razem ze mną. 
   - Chodźmy do Mii, bo moje nogi mają już powoli dość. Poza tym nie wiem czy to bezpieczne wracać tak samemu po ciemku. – No, nie dziwię się jej, jest już po 19. No, oczywiście że nasze plany przybycia do Mii na 18 przepadły!
   Kierujemy się tą samą ścieżką co wcześniej, czyli polem, a następnie lasem. Ale niestety teraz wszystko wygląda inaczej - jest ciemno! Na szczęście dookoła znajdują się małe latarnie, które niby próbują coś tam oświetlić, ale słabo im to wychodzi.
   Nagle czuję jak Kate mnie szturcha i szepcze. 
   - Ej, zobacz do tyłu. – Tak jak mówi, tak robię. Dzięki tym durnym latarniom jestem w stanie zauważyć dwóch chłopaków, bodajże w naszym wieku, którzy idą za nami. Obydwoje trzymają w ręku butelkę piwa. Super, czyli pewnie nie są trzeźwi. W mojej głowie zaczyna krążyć masa pytań. Co tutaj robią? Kim są? Czy zrobią nam krzywdę? Zaczynam się stresować. 
   - Nie zwracaj na nich uwagi – mówię do Kate, próbując być spokojna. Dziewczyna ciągle na nich spogląda. 
   - Przestań się tak na nich patrzeć! - szepczę do niej, starając się jej przekazać, że to co robi może zwrócić z kolei ich uwagę.
   Nagle słyszymy jak zaczyna grać muzyka, bodajże z jakiegoś głośnika. Zdziwione spoglądamy na siebie. Czyli teraz zaczęli sobie urządzać imprezę w środku lasu!? Puścili sobie jakiś rap, nie no, świetnie! Nie ma to jak chłopacy, którzy chcą zaimponować dziewczynom. Po chwili jeden z chłopaków zaczyna gwizdać. Wiecie, w taki charakterystyczny sposób, żeby nas zaczepić.
   - Nie zwracaj uwagi! – szepczę głośniej do niej. Tak, moja taktyka to najlepszy sposób. 
   - Ej! – odzywa się jeden z chłopaków. Niestety nie wiem, który. Zauważyłam tylko to, że ten po lewej jest niższy niż ten po prawej. 
   - Dobra, trzeba coś zrobić – mówi Kate, odwracając się. Cholera, nie tak to miało wyglądać! Miałyśmy spokojnie dojść do Mii! Nie zostawię teraz Kate, również się odwracam.
   W tym czasie zdążyli do nas bliżej podejść i ściszyć muzykę. Ten mniejszy ubrany był w czarna kurtkę jak i spodnie, miał kręcone, czarno-granatowe włosy  i wyglądał na typowego psotnika, który psoci się dziewczynom ciągnąc je za warkoczyki. Ok, ten to zdecydowany dzieciak! Drugi zaś już wygląda bardziej dojrzale. Ubrany jest w szarą bluzę i dżinsowe spodnie, a jego brązowe włosy opadają w nieładzie na jego oczy, zauważam kolczyk w wardze. Ja nie wiem jak można funkcjonować z kolczykiem w ustach? Powodzenia. Z jego uśmiechu można wyczytać, że ma niezły ubaw z całej tej sytuacji. Chyba cofam to o dojrzałości. 
   - Co? – pyta ich Kate. Oj, nie wiem czy dobrze robi. 
   - Co tak wrednie? – śmieje się ten niższy.
   - Chcieliśmy tylko spytać czy masz fajki – dodaje drugi. 
   - Gwiżdżąc do nas? – pyta Kate, rozbawiona ale i zarazem zła. 
   - Sorry, ale jak widzę śliczną laskę to nie mogę się powstrzymać - odpowiada niższy, śmiejąc się. Czy to ma być podryw? Zaraz.. dlaczego on powiedział „śliczną”, a nie „śliczne”? Co za bezczelny człowiek. Ja wiem, że nie jestem śliczna ale bez przesady żeby mnie olewać! Zero kultury! 
   - Nie, nie mamy. – odpowiada kiwając głową i rumieniąc się przy tym.
   - Szkoda. Widzę, że niezła impreza się szykuje – mówi wyższy,  spoglądając na naszą siatkę z winem. Nadal zachowuje ten swój uśmieszek.
   - Nie powinno was to interesować – bardzo dobrze Kate, zachowuj obojętność, – ale tak, właśnie się na nią wybieramy. – Super, jeszcze im powiedz gdzie mieszkamy, ile mamy lat i nasz pin do banku! -patrzę na nią zdziwiona.
   - O, jesteście stąd? – pyta niższy, poważniejąc. O nie nie, teraz nie dam Kate dojść do głosu.
   - Wiesz co, jakby, nie interesuj się! Kate, idziemy! – mówiąc to piękne zdanie odwracam się, łapiąc Kate za rękę, i mam zamiar ich tak zostawić ze zdziwioną mordą.
   - Czekaj – protestuje, wyrywając rękę. Tak, pewnie, buntuj się i narób mi wstydu!
   - Właśnie, byś posłuchała koleżanki. – odpowiada ten z kolczykiem.
   - Nie będę się nikogo słuchać, szczególnie obcych! – Będę wredna, dokładnie!
   - Jakich obcych? Jestem Bryce, a to Chris – odpowiada niższy, czyli tak zwany Bryce, i pokazuje ręka na drugiego.
   - Kate, a to... - już chce powiedzieć moje imię, ale Bryce jej przerywa.
   - Nie, nie mów, bo przecież panna złośnica się wkurwi, i jeszcze żyłka jej pęknie. – zaczyna się śmiać.
   - Stary, weź – mówi Chris również cicho podśmiewając się. Ał? Dobra tego się nie spodziewałam trochę bolące przeżycie. Nie kłamiąc, zrobiło mi się trochę przykro.
   - To do kogo idziecie? – kontynuuje Chris. – Spoko, jesteśmy stąd więc znamy okolice. – Dobra wychodzę totalnie na idiotkę. Goście są stąd, pewnie wracają ze sklepu do domu, pograć w grę, a taka ja, Cornelia, musi na nich naskoczyć i robić aferę. Super!
   - Do Mii.
   - A do której, bo akurat w okolicy mieszkają dwie – śmieje się.
   - To chyba pytanie do Cory. – Co, czemu do mnie? Przecież już wystarczająco sobie wstydu narobiłam! Oczy chłopaków wpatrują się we mnie.
   - No, tak, Mia jest moja przyjaciółką, brązowe włosy, ten domek obok jeziora. - przewracam oczami.
   - A, to kojarzę. Spoko laska – mówi Bryce.
   - Ta, moja była – dodaje Chris, śmiejąc się.
   - Byłeś jej chłopakiem? Ten Chris, przez którego tyle płakała, bo ją zdradziłeś? – Bardzo dobrze pamiętam te chwile, kiedy Mia związała się z chłopakiem, który potem z nią zerwał, bo nie była taka jak teraz, czyli szaloną imprezowiczką, doświadczoną w tych sprawach. Było to bodajże jak miałyśmy 16 lat. No, muszę przyznać, że takiego spotkania się nie spodziewałam. 
   - Zaraz, skąd to wiesz? – pyta się Chris, poważniejąc. Oj, już mu nie jest do śmiechu?!
   - Nie słyszałeś co powiedziałam? Jestem jej przyjaciółką, najlepszą.
   - No to niezły zbieg okoliczności, ale, noo, widzisz, było minęło. -  Co za dupek.
   - Tak, masz rację. Tak samo jak ta rozmowa była, i właśnie minęła. – Już mam zamiar się odwracać.
   - Czekaj, przecież ona też nie była święta. Zresztą to co było między mną a nią nie powinno ciebie interesować. – No tak, po części ma rację. Nigdy mu pewnie nie mówiła o mnie. 
   - Dobra chłopcy, my musimy serio lecieć. – Dziękuję ci Kate za wyratowanie mnie z tej sytuacji.
   - Jasne, a podacie nam Facebooka?- pyta Bryce.
   - No dobra – uśmiecha się Kate wpisując swoje dane w jego telefonie.
   - Masz – patrzę na Chrisa, który podaje mi swój telefon. I czego on oczekuje? Mam mu zrobić zdjęcie!?
   - Co? Po co mi twój telefon?
   - Wpisz swój numer, złośnico – uśmiecha się. Czy on mnie poprosił o numer telefonu?! O, wow chyba jestem w siódmym niebie! Kurde, nie powinnam mu podawać, w końcu to były Mii, ale strasznie mnie korci.
   - Masz – oddaje mu telefon z wpisanym numerem.
   - Dzięki – odpowiada.
   - Dobra, to cześć, było miło. Chyba – mówi Kate, śmiejąc się. 
   - Do usłyszenia – odpowiada jej Bryce, mrugając do niej. Jezu, jak on mnie wkurza!
   - To pa – mówię zawstydzona i macham ręka.
   - Cześć – odpowiada Chris, nadal uśmiechając się. Czym prędzej razem z Kate ruszamy do Mii zostawiając naszych nowych znajomych za sobą. Zmarnowałyśmy na nich z 15 minut!
   - Nie wiedziałam, że z ciebie taka romantyczka.
   - A z ciebie taka złośnica.
   - No co, nie moja wina. Wkurzyłam się jak zaczęłaś podawać im informacje i w ogóle byłaś dla nich taka miła.
   - Daj spokój, przecież nic się nie stało, a zyskałyśmy tylko nowych znajomych, a to chyba dobrze. – mówi spokojnie. Może ma rację. Po prostu nie jestem przyzwyczajona do takich sytuacji. Nigdy w życiu bym nie pomyślała, że coś takiego może się wydarzyć, a jednak. Ale to nie koniec, to dopiero początek mojej nocnej przygody. 



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nowy rozdział, niestety z dużym opóźnieniem 💗😣

Mam nadzieję, że się podoba 🌹

Psst Zostaw znak po sobie! 🤫💓

Mystery TeacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz