❤POCZĄTEK💚

305 19 7
                                    


TODOROKI

Każdy dzień mija mi tak samo. Czyli szkoła i męczenie się w domu z ojcem. W szkole niby udaje takiego świetnego ale sam nie jestem już niczego pewien. Nie potrafię się kontrolować i to jest w tym najgorsze. Używanie ich obu na raz jest dla mnie nie wykonalne. Przez co często sam siebie jakąś zranie. Nie rozumiem co we mnie jest niezwykłego jak ja uważam siebie za coś co nie powinno istnieć. Może dlatego że mama przez ojca mnie nie chciała? I też że on sam traktuje mnie jak narzędzie które ma stać się lepsze niż on. Bo innego wytłumaczenia nie widzę. Może i myślę trochę samolubnie i tak się też zachowuję ale co zrobię jak czuje się inny niż wszyscy. Dar w tych czasach to już rzecz normalna jest wiele ich dziwnych cech i wyglądów. To ja jakoś że wyglądam dość normalnie... Nie jednak dwu kolorowe włosy i ślad po oparzeniu na lewej stronie twarzy to nie jest normalny wygląd. Przynajmniej jak dla mnie bo jednak się wyróżniam.

- Shoto!

I znowu to samo nie umie zawołać mnie normalnie jak ojciec. Poszedłem do jego sali gdzie zawsze trenuje i tam jak zawsze wszystko rozwalane. Nic nie mówiąc podszedłem do niego i patrzyłem na to jak płonie pełen nienawiści do swojego rywala czyli obecnego bohatera nr.1 All Might'a. Nie dziwni mnie to zawsze chciał go pokonać i to się nie zmieni puki to się nie stanie. Tylko co ja w tym wszystkim robię. Tego nie umiem zrozumiem. Przecież nie stanę się tak silny jak on a na pewno nie w takim czasie w jakim by tego chciał.

- Czemu nie było cię na wczorajszym treningu.

- Miałem lekcje do zrobienia i zostałem dłużej w szkle by pomóc.

Mówiłem to jak zawsze z spokojnym wyrazem twarzy.

- Czyli to jest ważniejsze niż treningi!?

- Jak byś nie wiedział to szkoła jest niezbędna by stać się bohaterem. Więc tak to było ważniejsze niż swój trening.

Cały czas mówiłem spokinie bo przy nim nie da się inaczej mówić.

- Shoto... Czy ja kiedyś zrobiłem coś byś tak się odnosił do mnie.

Oby tylko jedno.

- Nie. Przynajmniej nie to w co ty byś nie uwierzył że to twoja wina.

Wtedy uderzył pięścią w ścianę i zrobił kolejną dziurę. Nie ruszyło mnie to tylko cały czas patrzyłem na niego.

- Pamiętaj że to dzięki mnie jesteś tym kim jesteś i nie zapomnij o tym. Jutro masz być na treningu jasne.

Wyszłem i wróciłem do swojego pokoju. Nie będzie mi mówił co mam robić. Po części to jego wina że mam tą bliznę na twarzy. W końcu przez niego mama się taka stała i teraz tam gdzie jest. Przynajmniej w szkole mam spokój. Nie już nie aż taki bo chłopak z klasy nie odpuszcza i chce ze mną rozmawiać tylko że ja nie chce. Wystarczy że zbliże kogoś do siebie a od razu dowie się jaką mam rodzinę. Muszę w końcu coś zrobić by odpuścił i mnie zostawił...

MIDORIYA

Wychodząc do szkoły jak zawsze porzegnałem się z mamą i ruszyłem zadowolony i pełen energii. Tam było jak zawsze i jak zawsze Kacchan miał coś do mnie. Już nie reaguje no nie zawsze jak w gimnazjum ale i tak jest oprawa.

Zawsze na przerwach widzę Todoroki'ego jak siedzi sam w ławce. Wydaje się na zamyślonego i nieobecnego... Od jakiegoś czasu go obserwuje i widzę to że coś jest nie tak. Od razu umiem to zauważyć u każdego nawet u tej osoby co właściwie nie znam. Oczy nie mogą skłamać. Choć każda moja próba pogadania z nim kończy się przegraną to i tak czuje że muszę jakoś zadziałać nie wiem jeszcze jak ale coś zrobię.

Po szkole czekałem aż wyjdzie bo zawsze coś jeszcze robi. Kiedy go zobaczyłem od razu podszedłem do niego.

- Todoroki-kun

Popatrzył na mnie a ja się Uśmiechnąłem delikatnie. Swoją drogą jeszcze nigdy nie wiedziałem by się uśmiechał by w ogóle jego twarz wyrażała inne emocje niż te co ma teraz czyli żadne.

- Wiesz jesteśmy razem w klasie od prawie roku a my jeszcze się nie znamy jako koledzy z klasy. Tak chyba nie powinno być.

- Dla mnie to bez znaczenia nie mam czasu ma rozmowy.

- Ej ale wiesz zawsze można wtedy polegać na drugiej osobie. Przecież każdy musi mieć osobę której mógł by powiedzieć o swoich problemach.

Kiedyś już odchodził staną nagle ale się nie odwracał do mnie. Chyba nie powiedziałem nic złego co. Po prostu uważam że taka jest prawda.

- Nie oczekuj że od tak opowiem ci o sobie wszystko. Może nie potrzebuje pomocy tylko spokoju.

Odwrócił się do mnie ale jego wyraz twarzy jest cały czas taki sam.

- Rozumiem że za bardzo się narzucam ale ...pomoc drugiej osobie to nie jest nic złego. Przecież tak robi prawdziwy bohater. Prawda.

Widziałem to zdziwienie na jego twarzy. Chyba pierwszy raz widzę go takiego. Jestem osobą co otwarcie mówi co myśli i wiem że te słowa w jakimś stopniu podziałały.

- Bohater..?

Poszedłem do niego bliżej i chciałem popatrzeć mu w oczy ale zatrzymał mnie ręką. Poczułem jaka jest ciepła. Za ciepła ...pewnie przez to że ta strona jego ciała ma moc jego ojca czyli ognia. Nie wiem czy to jest normalne ale wydaje się że nawet jak dla niego jest to zbyt ciepłe...

- Todoroki-kun... Ja-

- Dla mnie bohater już nie istnieje.

Od razu się wycofałem i patrzyłem jak odchodzi.

- Jeśli wierzyłeś w niego jako dziecko nie odrzucaj tego teraz. Jedna zła osoba co ci to pokazała nie znaczy że każdy taki jest.

Nie zatrzymał się nawet ale widziałem że zareagował na moje słowa. Nie wyszła ta rozmowa jak by tego chciał ale to już przynajmniej coś. Choć jest w sobie bardziej zamknięty niż myślałem to jednak wiem że jest jak mu pomóc. Nie poddam się i sprawie że nabierze wiary w siebie i w słowo "Bohater".

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam!!

I jest pierwszy rozdział. Taki spokojny i nie wiele wnosi ale to taki początek potem będzie lepiej. Mam nadzieję że ktoś tu zajrzy bo ostatnio to co pisze jest słaba. Więc liczę że się przyjmie i dajcie znać co o tym myślicie. Więc trzymajcie się w tym trudnym okresie dla nas i widzimy się za tydzień Misie!!!

Ten jeden raz || TodoDeku {ZAWIESZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz