Cz.6

511 31 9
                                    

Wróciłem do dormitorium bardzo wkurzony. Nie rozumiałem dlaczego tak do końca, ale w jednej sekundzie poczułem totalną bezsilność. Zdjąłem z siebie ubrania zostawiając na sobie tylko bokserki i ułożyłem się wygodnie na łóżku. Po chwili zmorzył mnie sen, chodź była dopiero 17 godzina.

~~
Tuż po całej akcji z Potterem, Weasley i jego banda wyszli wkurzeni i zdezorientowani z baru. Ja nie mogłem nawet z siebie słowa wydusić. W przeciągu 5 minut dowiedziałem się, że Potter ma w ogóle zmienne o mnie zdanie, ale nie tylko o mnie. Stanął w naszej obronie. W obronie zawsze tych złych. Pansy nadal będąc w szoku uśmiechnęła się do mnie z miną ,, A nie mówiłam?"
- Pansy.. przyznaję ci racje ja..- Nie dokończyłem bo nagle wtrącił się Blaise.
- Gdyby ktoś rok temu mi powiedział że Potter przypieprzy i to tak pożądnie dla Wiewióra w naszej obronie bym go wyśmiał i wysłał do Św.Munga.- założył ręce na piersi.
- A ja wiedziałam od początku, że to kwestia czasu jak Potter zostawi Weasleya, ale nigdy w życiu bym się nie spodziewała takich mocnych słów od niego. Przecież to tak jakby on zerwał ich przyjaźń i to TYLKO dlatego, że wyzwał nas. Chyba jeszcze nie wiemy nawet połowy o Chłopcu-Który-Przeżył -stwierdziła dziewczyna. Nagle przyszła do nas kelnerka z naszym zamówionym alkoholem.
- No to zdrowie- powiedziałem uśmiechnięty.
- Za nas- dodała Pansy.
~~

3 hours later

~~
Obudziły mnie wrzaski w dormitorium. No świetnie. Ekipa wróciła. Westchnąłem pod nosem otwierając oczy. Cała gromada stała przy łóżku Rona rozmawiając o incydencie w barze. Chyba nie wiedzieli, że jestem w pokoju, bo miałem zasłonięte łóżko. Założyłem po cichu spodnie i koszulkę odsłaniając się zza zasłony. Zszokowani i czerwoni ze wstydu w mgnieniu oka rozeszli się.
- No kontynuujcie nie przeszkadzajcie sobie. Chętnie posłucham jeszcze jak bardzo was zdradziłem, i że teraz zadaje się ze Ślizgonami. Epitetów, które usłyszałem wole nie powtarzać- uśmiechnąłem się kpiąco.- No, macie mi coś do powiedzenia? W twarz tym razem?- założyłem ręce na piersi ale oni zaczęli tylko się jąkać.- Tak myślałem- prychnąłem. Wziąłem ze swojego kufra Pelerynę Niewidkę, założyłem buty i bluzę po czym wyszedłem z dormitorium. W Pokoju Wspólnym zobaczyłem Ginny siedzącą na kanapie i rozmawiającą o czymś z Parvati Patil. Gdy zobaczyła mnie uśmiechnęła się szeroko,co odwzajemniłem.
- Hej Harry- powiedziały obie na raz.
- Cześć dziewczyny.- Rudowłosa poklepała miejsce obok siebie.
- Niee wiesz Gin ja muszę do biblioteki iść kilka książek wypożyczyć, alee za to jutro po lekcjach możemy się spotkać,  co ty na to?- oczywiście z tą biblioteką skłamałem, ale nie miałem ochoty siedzieć tam z Parvati tym bardziej po Balu Trójmagicznym. Dziewczyna chyba nadal się na mnie za to gniewa.
- Okej, 17 ci pasuje?- zapytała.
- Dobra to jesteśmy umówieni- uśmiechnąłem się lekko po czym wyszedłem z wieży. Nie miałem ochoty dziś spać u siebie, więc poszedłem na Wieżę Astronomiczną. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał dokładnie 20:00. Gdy byłem na miejscu, usiadłem na podłogę rzucając na siebie czar ogrzewający, jakby potem było mi zimno. Usiadłem na balkonie opierając się wygodnie o ścianę. Niebo było tej nocy całkowicie czyste. Nałożyłem na siebie Pelerynę Niewidkę w razie czego. Nagle po piętnastu minutach usłyszałem kroki na schodach. Wytrzymałem oddech okrywając się szczelniej materiałem.

~~
Po trzech kolejkach postanowiliśmy wrócić do zamku. W sumie jutro mamy lekcje a na dodatek pierwsze Eliksiry. Gdybym się spił to najprawdopodobniej jutro bym wysadził pół klasy. Pansy z Blaisem wrócili do Lochów a ja ruszyłem w stronę Pokoju Życzeń. Chciałem na spokojnie odpisać na list do matki a znając życie w dormitorium nie zaznałbym tego spokoju. Napisanie go zajęło mi godzinę więc postanowiłem jeszcze posiedzieć na Wieży Astronomicznej, w końcu dopiero dwudziesta. Uśmiechnąłem się do siebie gdy zobaczyłem, że nikogo nie ma. Często tutaj siedzą zakochane pary migdaląc się cały czas. Obrzydliwe. Podszedłem do barierki opierając się o nią łokciami. Patrzyłem się w stronę Zakazanego Lasu gdy nagle usłyszałem jakiś dźwięk. Natychmiast wyjąłem różdżkę.
- Kto tu jest?- pisnąłem trochę przypominając małą dziewczynkę. Ktoś nagle zaczął się śmiać. Cofnąłem się o krok. Nagle z nikąd dosłownie pokazała się głowa Pottera.
- Potter ty idioto. Co ty odpierdalasz, chcesz żebym na zawał zszedł?- złapałem się za serce a ten imbecyl nadal się śmiał. Zalożyłem ręce na piersi czekając aż się uspokoji. Nadal zastanawiało mnie czemu widzę tylko jego głowę. Może to jakaś sztuczka?
- Żebyś widział swoją mordę Malfoy też byś się zaczął śmiać. Czemu patrzysz się na mnie jak na ducha?- zdjął jakiś materiał z siebie dzięki któremu było widać już jego całego.
- Co to za magiczne coś?- spojrzałem na to z zachwytem.
- To? Peleryna Niewidka. Nie słyszałeś o niej?- zmarszczył lekko brwi.
- Słyszałem i to wiele razy, ale nie wiedziałem, że akurat ty ją masz.- odpowiedziałem.- Czy ja jak to założę będę niewidzialny jak ty? -zapytałem bardzo podekscytowany.
- Noo, tak. Tak to działa.- powiedział opierawszy się o murek. Musiałem jak najszybciej to sprawdzić. Podniosłem z podłogi materiał i okryłem się nim do szyji.
- Widzisz mnie Potter?- zapytałem się.On tylko westchnął.
- Nie, nie widzę cie Malfoy.- pisnąłem uradowany przykrywszy jeszcze głowę peleryną zacząłem biegać po całej wieży.
- Złap mnie Potty- krzyknąłem w jego stronę po czym schowałem się w kącie czekając aż mnie znajdzie. Po chwili zastanowienia co ja właściwie odwalam postanowiłem, że jutro zwalę to na alkohol.
- Ty się dobrze czujesz? Może powinieneś pójść do Pompfey?- spojrzał się na mnie Gryfon wcześniej zdejmując ze mnie Pelerynę.
- Ej no jak mnie tu znalazłeś. Miałem dobrą kryjówkę- nadąłem się jak dziecko zakładając ręce na piersi na co Potter tylko parsknął śmiechem.
- Czuje się jak najlepiej a czemu pytasz? -uniosłem brew.
- A nic- wzruszył ramionami. Podrapałem się po karku zastanawiając się czy to dobry pomysł.
- Słuuchaj Potty, co się dzisiaj tak właściwie wydarzyło w barze?- zapytałem lekko zmieszany.
- Nie mogłem słuchać tego, co wygadywał Ron. To było obrzydliwe. Już jakoś od dłuższego czasu mnie irytuje więc... po prostu stanąłem w waszej obronie to coś złego?- popatrzył się na mnie. W tym właśnie momencie przy blasku księżyca było bardzo dobrze widać jego zielone oczy. Nigdy jakoś nie zwróciłem uwagi na ich kolor, ale przypominał mi avadę lub.. skoszoną trawę.
- Nie,tak, znaczy nie. Po prostu bardzo się zdziwiliśmy twoim... wyczynem- uśmiechnąłem się do niego lekko.
- W końcu nie ma co rozdrapywać starych ran nie?- przeczesał nerwowo włosy.
- Skoro tak uważasz to- zawachałem się na moment- chyba masz rację.- powiedziałem ciszej.
- Świat oszalał- powiedział poważnie. - Draco Malfoy przyznający mi rację. Nie może być- obaj nagle wybuchliśmy niepochamowanym śmiechem. - Już dawno szczerze chciałem to zrobić- popatrzyłem na niego uspokajając się powoli. Uniosłem brew. Nagle chłopak wyciągnął do mnie rękę.
- Cześć jestem Harry. Harry Potter.- uśmiechnął się od ucha do ucha. Szczerze to byłem tak bardzo w szoku i się tego nie spodziewałem, stałem jak spetryfikowany.
- Malfoy. Draco Malfoy

~~
Dajcie znać w komentarzach jak wam się narazie podoba i co ewentualnie mogę poprawić

UczucieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz