- Baek.
Westchnąłem cicho, ignorując nawoływania mojego najlepszego, chociaż także niezwykle wkurwiającego przyjaciela. Zacisnąłem jedynie nieco mocniej zaspane oczy, próbując utrzymać fasadę głębokiego snu. Powinienem był się jednak domyślić, że na upierdliwego Chena taka sztuczka nie zadziała- nie, kiedy chłopak znał mnie na wylot już od wielu lat i doskonale znał wszelkie moje sekrety i zwyczaje.
Coś, a raczej ktoś szturchnął mnie w ramię. Wydałem z siebie zirytowane mruknięcie i przewróciłem się na drugą stronę, ciągnąc kocyk w kolorowe kwiatuszki za sobą. Zapewne wyglądałem jak jakaś ogromna, tęczowa i bardzo niezadowolona gąsienica, którą jakiś paskudny dzieciak starał się przedwcześnie wydusić z kokonu.
- No ej, Baek, nie odstawiaj cyrku. Baek. Ba-
- Czego? - jęknąłem w końcu, przeczuwając, że gdybym dalej udawał, Chen nie dałby mi spokoju i uparcie powtarzał moje imię. Aż do skutku, cholera jedna.
- No, wstawać trzeba przecież. Student jesteś, kolego. Zaraz się zaczynają zajęcia.
- Że co?! - podniosłem się gwałtownie, otrzepując z resztek snu, ostatnie ślady drzemki zniknęły bez śladu. Przetarłem oczy tyłem mojej dłoni, spanikowanymi ruchami usiłując wygramolić się spod wcześniej wspomnianego kocyka.
- A widzisz. Po co ci były wczoraj o drugiej te dramy na Netflixie? Mówiłem, żebyś już wyłączył laptop i nie oglądał.
- Tak, Chen, ale za każdym razem kiedy mówisz coś, co chociaż w połowie ma sens, to czuję, że coś jest nie tak i wolę posłuchać się własnego instynktu.
- Bo jesteś debilem! - Chen parsknął i opiekuńczo poklepał mnie po włosach. - Zmykaj.
- A co, ty nie masz zajęć? - zapytałem, nie do końca jeszcze pamiętając dokładny plan wykładów mojego przyjaciela. Miałem tylko nadzieję, że w większości bnakładały się one na siebie; tak, żebyśmy nadal mogli spędzać przerwy razem, obgadując przechodzących przechodniów (jego preferencja) lub dodając coraz to nowsze dramy do listy do obejrzenia (to z kolei jedna z moich ulubionych aktywności).
- W środy zaczynam o godzinę później niż ty, przegrywie. - Chen ogłosił dumnie, uśmiechając się szeroko.
- Oż ty... - westchnąłem, nakładając na siebie świeżą koszulkę, odwracając się twarzą do ściany. W obecności Chena lepiej nie kusić losu, nigdy nie wiadomo, co chłopaczkowi mogło przyjść do głowy.
- Jak chcesz, to mogę zajść do spożywczego i załatwić nam zapasy na kolejne parę dni? - Chen zaproponował całkiem hojnie, a ja uniosłem brew w miłym zaskoczeniu.
- Dobra, zostawię Ci trochę pieniędzy jak mi rodzice wypłacą pod koniec tygodnia... - mruknąłem znacząco, a Chen zachichotał.
- Ty, Baek, może ta praca w kawiarni to nie taki zły pomysł? Oficjalnie stałbyś się dużym chłopcem, no wiesz... Mógłbyś zaimponować Panu Influencerowi, rodzice pewnie by z radości podziękowali Bogu a ty... No cóż, parę godzin w tę czy we w tę by nie zrobiło ogromnej różnicy, nie?
Przez parę sekund patrzyłem się na przyjaciela, po czym schyliłem się, wrzucając parę notatników do swojej szkolnej torby. - To głupi pomysł. - Powiedziałem z pewnością siebie, dobiegając do drzwi.
- Nie aż t... Ej, no ale zawiąż chociaż sznurówki! - Chen upomniał, ale było już za późno; nie miałem czasu na tak przyziemne rzeczy jak wiązanie sznurówek ubrudzonych trampek, w których już powoli rozchodziła się podeszwa. Może nie byłem najbardziej inteligentnym studentem na kampusie, ale wśród środowiska nauczycielskiego uchodziłem raczej za dobre, grzeczne dziecko- dobrze wychowane, zawsze na czas, raczej ciche i nieco niezręczne. Nie chciałem testować tego, co by się stało, gdybym spóźnił się na pierwsze zajęcia w semestrze.
CZYTASZ
answer me [ messages ] || chanbaek
FanfictionStudenckie życie wcale nie jest takie złe- o tym właśnie przekonał się Baekhyun, prowadząc konwersację z Chanyeolem, któremu nie dane było poznać osobę po drugiej stronie ekranu.