✈︎ Rozdział Jedenasty ✈︎

1.2K 61 45
                                    

Perspektywa Zane

Następnego dnia obudziłem się wiedząc że dziś jest wyjątkowy dzień.

Zapewne zastanawiacie się jaki.

Otóż dzisiaj cała nasza paczka miała taki dzień psikusów. Najczęściej robimy je trenerowi, ale czasem zdarzało się i innym nauczycielom.

Szybko ubrałem zwykłe czarne spodnie i białą bluzkę, a na to czarną bluzę. Następnie wyszedłem z domu i ruszyłem do mojego lexus'a. Położyłem na miejsce pasażera siatkę z potrzebnymi do dzisiejszego dnia i ruszyłem do szkoły.

Mam nadzieje że te dekle wzięły potrzebne materiały...

Choć jak znam życie Dylan doda coś od siebie tak jak każdego roku...

Na parkingu wysiadłem z auta i skierowałem się do grupki czekającej na parkingu.

Czy tylko moim zdaniem Scott jest słodki?

— Hej, macie wszystko? — zapytałem stając obok nich

— Tak — odpowiedział Dylan a na Jego twarzy pojawił się chytry uśmiech

Zakładam że zrobił już coś od siebie

— Co zrobiłeś? — zapytał Theo myśląc o tym co ja

— Zobaczycie — odpowiedział chytrze — Idziemy? — zapytał na co szybko ruszyliśmy do szkoły

Oczywiście Dylan nie byłby Dylan'em, gdyby nie spróbował w jakikolwiek sposób poderwać Thomas'a, który wydawał się być oburzony Jego zachowaniem.

W sumie ja też byłbym, więc nie dziwię mu się.

— Czemu się zatrzymałeś? —  zapytał stojący obok mnie Scott

— Cichaj gołąbki obserwuje — warknąłem na Niego — Stawiam dwie dychy że Thomas ulegnie Dylowi w ciągu tygodnia

— Stoi — odpowiedział pewnie — A teraz chodź bo zapuścisz korzenie patrząc na nich.

Westchnąłem po czym ruszyłem do O'Brien'a przypominając mu że mają robotę do zrobienia. Dylan odszedł ku wielkiej radości Sangster'a.

— Dobra ludzie rozdzielamy się. Jest dużo nauczycieli mało czasu. Ja i Minho idziemy razem, Theo i Brett oraz Zane i Scott — poinformował nas. Skinęliśmy głowami i rozdzieliliśmy się.

Przez cały czas szliśmy w ciszy, aż później dotarliśmy do gabinetu pani z literatury. Dla tej pani mieli coś specjalnego. Nikt nie lubił Pani Blake. Była niemiła i nie potrafiła uczyć...

Tuż obok biurka zobaczyliśmy swój cel. Torba z sprawdzianami i innymi pierdołami. Scott szybko wyjął z plecaka cztery jajka po czym jak gdyby nigdy nic wrzucił je do środka zapewne brudząc wszystko. Następnie wsypaliśmy do środka mąkę oraz ryż, powodując z tego całkiem nie zły mix.

Gdy skończyliśmy wyjąłem z swojego plecaka super glue i posmarowałem dość mocną warstwę na krześle nauczycielki.

Oj. Coś czuje, że ktoś nie będzie mógł wstać z miejsca. I to dosłownie.

Dumni wyszliśmy z klasy, mając nadzieję, że nikt nas nie zobaczył.

— Jak myślisz jak idzie reszcie? — zapytał zaciekawiony Scott patrząc na mnie.

Czy tylko moim zdaniem on ma krzywą szczękę?

Chociaż w sumie to pasuje mu taka...

— Zapewne dobrze. Wiesz jak długo to planowaliśmy, nie? — odpowiedziałem wzruszając ramionami

— Czyli teraz idziemy do klasy, tak? — zapytał ponownie chcąc się upewnić, że to koniec roboty.

Bad Boy [Dylmas]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz