✈︎ Rozdział Trzynasty ✈︎

1.6K 72 115
                                    

Perspektywa Scott

Obudził mnie krzyk mamy rozkazujący mi wstać, gdyż mam szkołę. Wstałem niechętnie z łóżka po czym ubrałem czarne spodnie, biały podkoszulek oraz czarną skórzaną kurtkę. Zgarnąłem plecak po czym zszedłem na dół.

— Pa mamo — powiedziałem radośnie wychodząc z domu i kierując się do swojego motoru, ruszyłem do szkoły oraz zaparkowałem na stałym miejscu.

Uznałem, że dzisiejszego dnia wyznam swoje uczucia do Zane'a. Wiedziałem, że jest możliwość, że on nie czuje do mnie tego samego co ja do niego, ale miałem nadzieję.

W końcu może nie jestem tak beznadziejny jak wszyscy mówią...

Wszedłem do środka szkoły zabierając się za szukanie chłopaka, któremu chciałem wyznać swoje uczucia. Jednak gdy dotarłem do szafek zobaczyłem jak całuje się z inną dziewczyną. I już wtedy zrozumiałem, że nie mam u niego szans.

Wycofałem się jak najszybciej się dało po czym z łzami w oczach ruszyłem przed siebie. Wiedziałem, że nie mam u niego szans. W końcu kto chciałby być z kimś takim jak ja? No właśnie nikt...

Szedłem przed siebie nie uważając gdzie idę po czym niechcący wpadłem na kogoś. Podniosłem załzawiony wzrok widząc przed sobą nową i uroczą twarz. Spojrzałem w niebieskie, kobaltowe oczy chłopca, który uśmiechał się do mnie nieśmiało.

O matulu! Jaki on jest słodki!

— Przepraszam nie zauważyłem cię — wyszeptał z lekkim rumieńcem na policzkach widząc, że wpatruje się w jego oczy przez jakiś czas.

— Nie to ja powinienem przeprosić — wymamrotałem niepewnie — Jestem Scott McCall. A ty jesteś nowy, co? Bo nigdy cię tu nie widziałem

— Tak jestem nowy — odpowiedział cicho nadal się rumieniąc — Jestem Isaac Lahey

— Miło cię poznać — posłałem mu lekki uśmiech — Może w ramach rekompensaty wybierzemy się dzisiaj na pizzę?

— Czemu by nie — odwzajemnił uśmiech — Zaraz po szkolę czy inny termin?

— Może być zaraz po szkole — odpowiedziałem radośnie — To do zobaczenia

— Do zobaczenia Scott — powiedział cicho po czym oboje rozeszliśmy się w swoje strony

Ruszyłem w kierunku klasy biologicznej pod którą była już cała moja paczka. Uśmiechałem się do siebie niczym debil i tak tez na mnie patrzyli.

— A ty co taki zadowolony? — zaciekawił się Dylan patrząc na mnie z lekko uniesioną brwią

— I czemu szczerzysz się do siebie jak mój wujek po zobaczeniu Theo? — dodał swoje trzy grosze Brett

Gdyby widzieli tak słodką osobę jak ja dzisiaj też by się do siebie szczerzyli...

— Po prostu mam dobry humor — odpowiedziałem nadal się uśmiechając, a następnie zadzwonił dzwonek.

Weszliśmy do klasy, natomiast ja przez cały czas myślałem o chłopcu z uroczym uśmiechem...

Perspektywa Dylan

Gdy nastała przerwa obiadowa raźnym krokiem ruszyliśmy na stołówkę siadając na naszych miejscach z spaghetti w talerzach. Osobiście wolę pizzę, ale tym daniem nie pogardzę. Bo jak to się mówi.

Jak się nie ma co się chce, to się lubi to co ma...

Mój wzrok od razu zaczął przenosić się po wszystkich uczniach w poszukiwaniu jednej osoby, która była dla mnie teraz priorytetem. I gdy go znalazłem mój uśmiech na twarzy poszerzył się. Tommy siedział odwrócony do mnie plecami, przez co mogłem podziwiać jego przepiękny tyłek.

Mogę założyć się o stówę, że ten tyłek tworzył sam Bóg

Osobiście ciekawiło mnie jakby wyglądał bez ubrań na moim łóżku. Moim skromnym zdaniem bo ogólnie jestem skromną osobą, Tommy był najpiękniejszym i najsłodszym człowiekiem na tej brudnej ziemi.

Jego piękne, blond włosy był ładnie ułożone i aż prosił się by dotknąć je rękami. Piękna mleczna cera prosiła się o naznaczenie jej malinkami i licznymi ugryzieniami. Twarz była zawsze radosna i urocza. A te oczy. Mógłbym wpatrywać się w nie godzinami. Miały piękny czekoladowy kolor w którym po prostu się topiłem.

Thomas był naprawdę piękny i nikt nie mógł temu zaprzeczyć!

— Dylan słuchasz nas? — zapytał zirytowanym głosem Theo przez co zostałem wyrwany z moich myśli o pięknym blondynie

— Nie, co mówiliście? — zapytałem kierując na nich wzrok

— Myślimy nad tym czy nie urządzić może jakiegoś grila znowu — odpowiedział Minho na co uśmiechnąłem się lekko

— Tylko nie wiemy u kogo go zrobić — mruknął marudnie Zane

— Możemy u nas, mi to nie przeszkadza — odpowiedziałem na co uśmiechnęli się lekko — Tylko zapraszamy też Tommy'ego, Brad'a i Liam'a

— Mi tam pasi — powiedział zadowolony Brett szczerząc ząbki

— Dylan czy mogę zaprosić Isaac'a? — zapytał Scott uśmiechając się zapewne na myśl o owym chłopcu

— Pewnie, czemu by nie — wzruszyłem ramionami

— Czy to ten chłopak przez którego cały dzień się dziś uśmiechasz? — zapytał Theo na co McCall pokiwał głową, a Zane cicho fuknął

Ktoś tu jest zazdrosny...

— A tak po za tym mamy coś przynieść? — szybko zmienił temat Zane

— Jeśli możecie to picie i jakieś przekąski. My zajmiemy się resztą co nie Minho? — odpowiedziałem patrząc na najlepszego przyjaciela

— Dokładnie, bracie kamracie — azjata poklepał mnie po ramieniu, a następnie zadzwonił dzwonek. Rozeszliśmy się do swoich klas wiedząc, że niedługo był koniec lekcji...

I gdy zadzwonił końcowy dzwonek wyszliśmy radośnie z klasy i skierowaliśmy się do wyjścia. Na parkingu pożegnaliśmy się, a ja ruszyłem w kierunku Tommy'ego, który zmierzał do swojego auta.

Ten chłopak to nie człowiek, tylko czysty anioł...

— Cześc Tommy — przywitałem blondyna z uśmiechem co o dziwo odwzajemnił.

Cóż chyba mi się przewidziało... lub jestem chory

— Cześć Dylan — odpowiedział radośnie co spowodowało moje większe zdziwienie. Jednak postanowiłem zignorować fakt, że powiedział do mnie Dylan, a nie "O'Brien" i kontynuowałem rozmowę

— Mam do ciebie pytanie Tommy — powiedziałem na co spojrzał na mnie pytająco

— O co chodzi? — zapytał lekko zaniepokojony co ścisnęło moje serce.

Czy mi się wydaje, ale usłyszałem w jego głosie troskę...?

— Bo razem z chłopakami planujemy grila w tę sobotę i chcieliśmy zaprosić ciebie, Brad'a oraz Liam'a — odpowiedziałem z lekkim uśmiechem

— Chcesz bym im przekazał? — zapytał cicho na co skinąłem twierdząco głową — Jasne, nie ma problemu — dodał uśmiechając się lekko

O matko jak on się bosko uśmiecha...

— A ty przyjdziesz? — zapytałem czując jak niepokój narasta w moim sercu. Bałem się, że blondyn powie "nie"

— Pewnie — uśmiechnął się, a mi kamień spadł z serca — ostatnim razem było fajnie. Wydajecie się całkiem mili

— Cieszę się — mruknąłem radośnie szerząc się jak głupi do głupszego — Czy moglibyśmy się spotkać... we dwójkę?

— Wybacz Dylan, ale mam zajęte terminy — odpowiedział przez co upuściłem głowę smutny — Może innym razem, dobrze?

Nim zdążyłem zareagować Sangster podszedł do mnie, ujął moją twarz w dłonie, a następnie pocałował w policzek. Następnie puścił moją twarz, pobiegł do auta i odjechał.

Natomiast ja stałem w miejscu niczym debil dotykając pocałowanego przez chłopaka policzka...

Bad Boy [Dylmas]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz