Miłość aż po grób · Jilly

517 35 178
                                    

Siódma klasa była ostatnią i zarazem najważniejszą dla wszystkich Hogwartczyków. Nic więc dziwnego, że tak porządna uczennica, jak Lily Evans siedziała na jednym z czerwonych foteli w pokoju wspólnym Gryffindoru i powtarzała materiał przygotowujący na egzaminy. Rudowłosa Gryfonka była prymuską, a to, że był to dopiero pierwszy dzień w szkole wcale nie przeszkadzało jej w nauce. Przewróciła kolejną stronę podręcznika, podciągając wyżej czerwony koc, którym się nakryła. Obok niej siedział jej przyjaciel - Remus Lupin, jeden z czterech huncwotów i przy okazji równie pilny uczeń, jak Lily.

- Myślisz, że egzaminy będą łatwe? - spytała go, wertując kartki i przeglądając tematy, które postanowiła powtórzyć.

Chłopak oderwał wzrok od podręcznika i westchnął, zamykając książkę.

- Nie wiem, Lily. Z jednej strony to przecież tylko powtórka tego, co było, ale z drugiej... To materiał z aż siedmiu lat. Mimo wszystko, wydaje mi się, że skoro już zaczęliśmy powtarzać to poradzimy sobie bez problemu. - odparł, przeczesując dłonią swoje miodowe włosy. Widać było, że jest zmęczony po poprzedniej pełni, podczas której, jak co miesiąc, zamienił się w krwiożerczą bestię. O jego tajemnicy Lily dowiedziała się już kilka lat temu, kiedy to Lupin sam postanowił się jej przyznać. Chłopak bał się, że dziewczyna go znienawidzi, ale ta jedynie go wtedy przytuliła, oznajmiając, że to nic nie zmienia. Remus wiedział, że miał naprawdę cudownych przyjaciół, ale to właśnie wtedy utwierdził się w tym przekonaniu. - Może na dziś już skończymy z tą nauką? Jestem naprawdę wykończony całą tą podróżą, ucztą i w ogóle...

- Jak chcesz to idź i się prześpij, Remusie. Ja chyba jeszcze zostanę. - uśmiechnęła się do niego delikatnie i ponownie nakryła się kocem, który zdążył nieco się osunąć.

- Jesteś pewna? - dopytał. Zastanawiał się, czy dziewczyna nie będzie miała nic przeciwko jeśli zostanie sama. Mieli przecież uczyć się razem.

- Tak, przecież to żaden problem. - odparła spokojnie, patrząc na tlący się w kominku płomień. - Możesz iść, serio.

- W porządku, w takim razie, dobranoc, Lily. - mruknął, podnosząc się z sofy i biorąc ze sobą swój podręcznik.

- Dobranoc, Remusie. - odpowiedziała i spojrzała za nim, gdy wchodził po schodach do swojego dormitorium.

Kiedy drzwi za nim trzasnęły, znów skupiła się na wesoło tańczącym ogniu w kominku. Jeśli miała być szczera też nie miała ochoty na naukę, ale nie chciała wracać do swojego dormitorium. Tam czekałyby na nią jej przyjaciółki, które od razu zauważyłyby, że coś jest nie tak. Ale ona nie miała ochoty na pogaduszki, milion razy bardziej wolała posiedzieć teraz sama, w ciszy i spokoju. Nie chciała nikomu tłumaczyć powodów swojego roztargnienia i przygnębienia. Nie chciała słyszeć pocieszeń, typu 'będzie dobrze' lub 'nie martw się na zapas'. Jak niby miała się nie martwić, skoro w magicznym świecie było coraz niebezpieczniej, największy czarnoksiężnik zbierał coraz liczniejszą armię, a cała jej rodzina była w niebezpieczeństwie? W dodatku dochodził jeszcze zły stan zdrowia jej taty i kłótnia z siostrą, która zdążyła ją znienawidzić. Martwiła się o nich wszystkich bardziej, niż o samą siebie. Wiedziała, że chce walczyć, jak tylko skończy szkołę, nie mogła siedzieć bezczynnie. Wiedziała, że może nie przeżyć tej wojny. Bardziej jednak bała się, że to jej rodzinie coś się stanie, że to ich zaatakują kiedyś śmierciożercy, a oni nie będą mieli żadnych szans w starciu z nimi. Bardziej bała się o siostrę, która jej nienawidziła, niż o samą siebie. Cóż za ironia.

Przeniosła wzrok na zegar stojący na gzymsie kominka i ze zdziwieniem odnotowała, iż wybiła już dwudziesta druga. O tej godzinie pokój wspólny był już opustoszały, a Lily czuła się w nim nadzwyczaj komfortowo i bezpiecznie. Siedząc sama mogła uporządkować wszystkie swoje myśli i odetchnąć. Nie bała się, mimo, że co jakiś czas z korytarza dobiegały dziwne dźwięki. Miała w tym momencie wszystko gdzieś. Była niezwykle silną dziewczyną, ale ona też miewała czasem słabsze chwile, tak, jak teraz. Nie chcąc się jednak rozpłakać, ponownie chwyciła książkę od transmutacji i wczytała się w następny temat.

Miłość aż po grób · JillyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz