Your blood should run cold

170 27 6
                                    

W pokoju świeciła tylko jedna lampka- ta zawieszona przy suficie. Chociaż była niewielkich rozmiarów i nie dawała dużo światła była najcenniejszą dla bruneta rzeczą znajdującą się w pomieszczeniu. Była dla niego światełkiem nadziei w ciemnym tunelu bolesnych wspomnień. Gdy światło gasło, ciemność była identycznie przytłaczająca jak tamtej nocy kiedy życie Jungkook'a straciło sens.

 Zbrodnia, którą popełnił nie była dla niego czymś ważnym, dlatego nie czuł się za nią odpowiedzialny. Jego życie było zaplanowane, a problemy rozwiązane. W tamtej chwili nie chciał nic więcej.

Jednak to wszystko runęło wraz z czynem jego wybranki, która zgłosiła wszystko na policję za nim wzeszło słońce. To było jak pocisk, który trafił prosto w jego serce i rozdzierał je za każdym razem kiedy tylko pomyślał o szatynce. Tak bardzo się na niej zawiódł jednak chciał to wszystko cofnąć, żeby móc ją przytulić i nigdy nie wypuścić ze swoich objęć.W całym swoim szaleństwie czuł tęsknotę za chwilami szczęścia z Aishą. To uczucie, tak niebezpieczne, towarzyszyło mu przez cały czas. Gdy się do niego przyznawał, gdy w nie nie wierzył, gdy się go wypierał. Cały czas to czuł i nie umiał przestać, a każda noc była bolesna przez niezrozumiałe i zbyt prawdziwe sny, które go nawiedzały. Smutek i żal przeszywały jego duszę niczym ostrza, a łzy spływały po jego bladej twarzy tworząc strumienie wspomnień razem z nimi płynących. I chociaż bał się okropnie, że straci Aishę na zawsze, to nigdy nie żałował tego co zrobił. Z dnia na dzień, kiedy smutek po straconej miłości się pogłębiał, duma wypełniała go bardziej i pieściła jego ego. I nawet ta przytłaczająca ciemność już nie była dla niego straszna, lecz wzbudzająca respekt, aż w końcu zrozumiał, że w tej ciemności czuje satysfakcję ze swojego czynu większą niż kiedykolwiek. Niedługo potem i jego miłość do Aishy się wypaliła a jej miejsce zastąpiło pragnienie wolności. Nie było łatwo porzucić to uczucie, wspomnienia, cząstkę duszy i serca, jednak brunet musiał to w końcu zrobić . 

Ściany pokryte były ciemną farbą, w której wyryte były rożne rysunki. Podłoga wyłożona równymi płytkami pierwotnie świecąca nieskazitelną czystością , teraz matowa i popękana. Sam wygląd pomieszczenia był przygnębiający, a samotność je wypełniająca znana tylko brunetowi znajdującemu się w środku.

 Pancerne drzwi z mała kratką w ich górnej części otworzyły się powoli, uprzednio dostarczając uszom bruneta nieprzyjemnego skrzypienia. Światło wpadło do pomieszczenia pierwszy raz tego dnia, oświetlając bladą twarz mężczyzny. Siedział wygodnie na łóżku oparty o zimną ścianę, lekko się garbiąc. Jego pusty wzrok wędrował po ścianach wyznaczając własny szlak. Nie wzruszony wyraz twarzy był jedynie maską , którą codziennie zakładał w środku walcząc z prawdziwymi emocjami. Brunet spojrzał się beznamiętnie na człowieka w mundurze w palcach obracając jedyną rzecz jaka mu została z czasów nieprzerwanej miłości do Aishy. Była to fotografia przedstawiająca dziewczynę w objęciach bruneta. Oboje byli uśmiechnięci i widocznie szczęśliwi. Pomimo pogodzenia się z utratą tego pięknego i zdradliwego uczucia, Jungkook zatrzymał zdjęcie jako pamiątkę jego dawnego życia. Westchnięcie wydostało się z jego lekko sinych i spierzchniętych ust kiedy spojrzał na fotografię. Resztki emocji jakie kiedyś odczuwał dawały o sobie znać . 

'Jeon Jungkook, ktoś do ciebie'. Jego głos był taki szorstki. Dlaczego tak bardzo gardził on więźniami? Sam nie popełnił nigdy żadnego błędu? W jego głosie brzmiała nutka pogardy i obrzydzenia.Choć widział on Jungkook'a pierwszy raz i maskował się profesjonalnym podejściem do wykonywanej pracy nie dało się nie wyczuć tego, jak bardzo brzydzi się skazanymi, jakby nie byli już ludźmi.

Brunet wydał kolejne westchnięcie i kładąc pamiątkę na łóżku wstał podpierając się na silnych ramionach. Luźnym krokiem podszedł do wysokiego mężczyzny, następnie ruszając za nim do wyjścia.

Falling DownOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz