Better than Dead

88 10 9
                                    

Chłodne, świeże powietrze otuliło twarz bruneta niebiańsko błogim uczuciem wolności, a oddechy wypełniały jego płuca poczuciem nadziei. Przymknięte powieki otworzył szeroko i nie wierząc temu co widzi, przetarł je kilka razy. Nie zmieniający się obraz utwierdził Jungkoook'a w pięknym przekonaniu. Jest na wolności.

Nie widział tego zewnętrznego świata dwa lata, a wzruszenie wypełniało go od środka. Jego dusza tryskała radością, a serce przepełniała duma. Na zewnątrz za to pozostawił kamienny wyraz twarzy.

Jest wolny. Całkowicie wolny.

Ciemnooki stał i napawał się tym wszystkim nadal nie wierząc, że chwila, na którą czekał tak długo wreszcie nadeszła. Podziwiał ciepło dawane przez promienie słońca, świeżość powietrza, zieleń traw. Na więziennym spacerniaku powietrze przepełnione było nienawiścią, żalem, pragnieniem wolności. Tutaj, poza murami budynku, czuł tą wolność przepełniającą go uczuciem spełnionego marzenia.

Na jego lewym barku spoczęła ciężka dłoń i oplatając jego kark pociągnęła go w swoją stronę. Hoseok z zadziornym uśmiechem odczuwał tą samą walkę uczuć w sercu co u młodszego.

'Wreszcie wolni!' Głos szatyna wesoło rozbrzmiewał w głowie bruneta będąc pierwszymi słowami usłyszanymi na wolności.

Gdy powiedziano mu, że nie ma szans na wcześniejsze wyjście z więzienia Jungkook był na skraju rozpaczy, modląc się do anioła stróża. Ukazał mu się on w postaci czarnowłosego, jednak po chwili przekonał się o jego diabelskich pobudkach.

'Dobra, a teraz słuchaj. Do północy masz czas, żeby załatwić wszystkie sprawy. Adres wyślę ci później.' Hoseok był słyszalnie stanowczy w swojej wypowiedzi co dało nadzieję brunetowi na rozsądne działania ze strony szatyna. Żegnając się kiwnięciem głowy, każdy ruszył w inną stronę nie odwracając się za siebie jakby zupełnie się nie znali.

Ta umiejętność mogła im się przydać w przyszłości, szczególnie gdyby spotkanie z kilkoma znajomymi czarnowłosego okazało się niezbyt miłe. Jungkoook wiedział, że porachunki z ludźmi takimi jak Hoseok nie będą przebiegały drogą negocjacji, jednak ta jedna mała, naiwna cząstka jego duszy głęboko wierzyła, że nie będzie większych problemów. Och, jak bardzo miała się ona mylić.

Brunet mieszkał w Seulu od urodzenia, więc ulice, które tak pewnie przemierzał nie były mu obce. Nikt z przechodzących ludzi nie patrzył na niego tak jak robili to inni więźniowie z czego ciemnooki niezmiernie się cieszył. Znudzenie ciągłym uczuciem bycia obserwowanym zniknęło wraz z przekroczeniem progu więzienia.

W końcu stanął przed ciemnymi drzwiami swojego mieszkania, a jego żołądek dziwnie się skurczył. Zaczął się bać niewiadomego, co niezrozumiałe dla niego wypełniało umysł bruneta. Potrząsnął on głową jakby odganiając złe myśli i przekręcił kluczyk w zamku. Lekkie skrzypnięcie wydały otwierane drzwi, a strużka światła, która ochoczo wpadła do ciemnego pomieszczenia oświetliła tańczący w powietrzu kurz. Wraz z zamknięciem drzwi ciemność znów spowiła pokój tak jak serce bruneta. Od chwili gdy zobaczył znajomą okolicę jego serce kuło go boleśnie, a umysł miał przepełniony wspomnieniami, których myślał, że się pozbył. Żył w tym przekonaniu nie spodziewając się, że wszystko powróci do niego, uderzając z podwójną siłą.

Każdy przedmiot w mieszkaniu przypominał mu o dawnym życiu, które niczym każdy kolejny dzień odeszło bezpowrotnie.

Wszystko wydawało się być nienaruszone chociaż pewna była inspekcja policyjna.

Jedyną zagubioną rzeczą była lampa, która kiedyś stojąca przy dużym fotelu teraz prawdopodobnie już nie istniała ze względu na użycie jej przez bruneta w tamtą pamiętną noc.

Falling DownOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz