Perspektywa Levi'ego ciąg dalszy hehe
Wspomnienia przeszywały mnie na wylot. Czułem wyżerające mnie od wewnątrz poczucie bezradności. Całe życie starałem się korzystać ze wszystkiego, nie poddawać się i biec przed siebie, nie spoglądając do tyłu.
Nie zawsze były to dobre decyzje i bardzo często żałowałem tego co zrobiłem. Ale niestety życie polega na uczeniu się na błędach. Nasze upadki uczą nas być silniejszymi. Gdy doszedłem do siebie po wypadku, po długiej rehabilitacji, cierpieniu, bólu i lęku, że już nigdy nie stanę na nogi stwierdziłem, że przejmowanie się tym co było jest bez sensu. Miliard nieprzespanych nocy, tysiące wylanych łez, obwinianie siebie bez końca. Nie o to chodzi w życiu.Czułem, że zaczynałem trzeźwieć. Leżałem na dywanie i gapiłem się w sufit, czułem ciśnienie w głowie, które sprawiało, że piszczało mi w uszach. Każdy nawet najmniejszy ruch wysysał ze mnie całą energię, wiec postanowiłem, że pozostanę w bezruchu. Zamknąłem oczy.
Wewnątrz siebie wiedziałem ile osób zraniłem swoim zachowaniem i nastawieniem do świata. Próby samobójcze, samookaleczenie, rany na ciele. Nikt nie chce tego przechodzić a już tym bardziej nikt nie chce usłyszeć, że ktoś mu bliski się z tym zmaga. Widziałem twarz babci. Widziałem zmartwienie i ból, który przez moje beztroskie i zarazem niebezpieczne życie, malował się na jej twarzy. Zawsze starała się mi pomóc, zawsze była dla mnie, zawsze zastępowała mi rodziców, których nigdy nie mógłbym tak nazwać.
Kiedy dowiedziałem się, że spędziłem w śpiączce po tym locie przez balkon całe 3 miesiące byłem totalnie przerażony. Nawet nie miałem pewności czy moi znajomi nie uznali mnie za martwego. Pamiętam dokładnie jak po tej tyranii wracania do zdrowia pierwszy raz się z nimi spotkałem. Wiedziałem wtedy, że są na świecie ludzie, którzy codziennie mnie wspierają, i którzy będą ze mną nie ważne co mi strzeli do łba.
Jakiś czas po moim wybudzeniu się ze śpiączki dowiedziałem się też, że w bloku, w którym mieszkałem z rodzicami wybuchł pewnej nocy pożar, i że niestety nie udało się ich uratować w porę. Zaczadzili się i najnormalniej w świecie umarli.
Przez to wszystko - to jak mnie traktowali, to za kogo mnie uważali i przez to, że mój własny ojciec prawie mnie zabił, nawet się tym nie przejąłem. Było mi wszytko jedno i tak mi tylko zawadzali. Zamieszkałem wtedy z babcią w jej wielkim domu i mimo wielu obrzydliwie wielkich kłótni z nią ona nigdy nie potraktowała mnie jak kogoś gorszego. Zawsze tylko przytulała mnie jak ją przepraszałem i mówiła, że każdy ma w swoim życiu okres buntu i myśli, że wszystko wie najlepiej. Ona po prostu chciała naprowadzić mnie na dobrą drogę.
Pamietam też jak bardzo przerażona była gdy ściągali mi wszystkie opatrunki podczas mojego pobytu w szpitalu. Zobaczyła wszystkie błędy mojej młodości.
Nie byłbym w stanie zliczyć ile razy życie kopnęło mnie w dupe i ile razy odreagowywałem najnormalniej w świecie się tnąc. A gdy kończyło mi się miejsce na danej partii ciała to po prostu szukałem kolejnego, zazwyczaj takiego, na którym ból odczuwało się jeszcze bardziej. Byłem od niego uzależniony. Wyrywał mnie z tej okropnej rzeczywistości, a moi rodzice nigdy nie zwrócili na to uwagi, więc nie hamowałem się.
Jakoś na początku liceum wpadłem w dość niefajne towarzystwo. Chlałem z nimi bez umiaru i dawałem im dupy bez oporu. Byli bezlitośni i brutalni, stąd na moim ciele zaczęły pojawiać się zadrapania i otarcia, na ktore oczywiście też nie zwróciłem uwagi. Wyzywany od szmat nadal z nimi trzymałem, bo wiedziałem, że nie pasuje do żadnej innej grupy.
Później poznałem Erwina i Jeana. Spory kolo i dobry ziomal, którzy wyciągnął mnie z tego świństwa. Postawili mnie na nogi i kazali iść dalej, bo życie się nie zatrzymuje i nie czeka na takie ofermy jak ja. Pamietam, że niedługo później założyliśmy ten zespół. Ale Erwin też się zmienił jak tylko nasz zespół stał się trochę bardziej popularny, a Jean oczywiście jako najbardziej wierny ziom jakiego mieliśmy towarzyszył nam dosłownie zawsze. Zaczęliśmy jarać zioło kiedy tylko była okazja, ale w takim stanie najnormalniej w świecie wymyślaliśmy nasze najlepsze hity, bo właśnie wtedy mieliśmy najlepsze pomysły.
Nie wiedziałem w jakim kierunku to pójdzie. Ale szło. Przynajmniej nie stałem w miejscu.
Mimo to wszystkie te wspomnienia ukształtowały mnie jako taką osobę, którą teraz jestem. Dowiedziałem się wtedy, że pragnę poznać osobę, która zmieni moje życie. Dla której będę się zmagać z tą drastyczną przeszłością, i z którą będę mógł stworzyć totalnie nową przyszłość.
W mojej głowie pojawił się Eren. Jego zielone oczy przymknięte z rozkoszy, jego czekoladowe włosy, które przykleiły mu się do czoła, ponieważ oboje byliśmy spoceni przez niesamowitą przyjemność i gorąc naszych ciał. Czułem podniecenie. Nie tylko odczuwałem je cieleśnie, ale również psychicznie. Nigdy czegoś takiego nie czułem. Pragnąłem jego bliskości, jego dotyku. Pragnąłem go tylko dla siebie i nie widziałem opcji, żeby było inaczej. Nie mogło by być. Chociaż raz w życiu chciałem żeby ktoś wprowadził mnie z powrotem na właściwą ścieżkę i czułem, że tym kimś jest Eren.Obudziłem się rano obolały. W końcu podłoga nie jest najlepszym miejscem do spania. Powoli zacząłem się podnosić. Gwałtowne wstawanie w tym momencie odpadało - kac morderca nie ma serca, a już czułem, że głowa bolała mnie okropnie. (Jeśli piliście kiedykolwiek bimber i trochę przesadziliście to chyba wiecie jak to wyglada na następny dzień XD).
Poszedłem do kuchni po wodę i zabrałem przy okazji paczkę fajek upewniając się, że w środku jest zapalniczka. Wyszedłem na balkon i usiadłem na miękkim fotelu. Wziąłem ogromnego łyka wody zabijając okropne uczucie suchości w gardle i czując niewyobrażalną ulgę.
Odpaliłem papierosa zaciągając się dymem. Trujące i odprężające, nie znam niczego lepszego (I TERAZ ŻEBY NIE BYŁO, ŻE KOGOKOLWIEK NAMAWIAM DO PALENIA PAPIEROSÓW - PAPIEROSY SĄ FU, WYNISZCZAJĄ ORGANIZM, ŚMIERDZĄ I SĄ DROGIE, WIĘC MOI DRODZY PROSZĘ ICH NIE PALIĆ). Wiatr rozwiewał moje ciemne włosy, dając mi uczucie ulgi i ochładzając mój organizm. Spoglądałem na miasto, które było doskonale widoczne z tego miejsca. Ludzie tyrający od rana do wieczora żeby zarobić na życie, z czego większość nawet nie robi tego co pragnie. Ciągły pośpiech, strach i udawana dyscyplina.
Czułem żal. Żal do tych, którzy męczą się, a nie mogą realizować swoich marzeń ani dążyć do wymierzonych celów. Żal do ludzi godzących się na to, by patrzyli na nich z góry. By mówili im co mają robić. Totalny bezsens.
Spojrzałem na telefon i zobaczyłem, że dostałem wiadomość od Erena.
- Ciekawe czy jego tez dręczy kac. - pomyślałem i zaśmiałem się.Od: Eren
Chyba umieram. Ten twój bimber to jakiś morderczy trunek, czuje jak kac mnie zabija.Nawet nie zauważyłem, że w tym momencie uśmiechałem się szeroko. Kompletnie nie miałem pojęcia co się ze mną dzieje. Czułem się jak totalnie inna osoba, jakby coś poprzestawiało mi się w głowie. Ale mimo wszystko byłem z tego zadowolony.
Do: Eren
Nie przejmuj się tez to czuje. Martwię się tylko, że jak umrzemy to już się nie spotkamy, bo ty raczej do piekła nie pójdziesz a na mnie tam już czekają.Kolejny raz zaciągnąłem się papierosem. Wypuszczając dym czułem ulgę. Czułem, że jeszcze żyje, i że jeszcze będę mógł się spotkać z Erenem. Że będę mógł spojrzeć w jego oczy i poczuć jego dotyk.
Drętwe uczucie braku świadomości istnienia w tym momencie mnie opuściło, a zastąpiło je jakieś nowe nieznane mi dotąd, silne uczucie ciepła.Perspektywa Erena
Nie pamietam kiedy ostatni raz tak bardzo bolała mnie głowa. Mimo wszystko byłem tak strasznie uradowany. Czułem się jak dziecko. W końcu ktoś sprawił, że czułem się chciany. Codzienne zmagania się z krytyką i bólem fizycznym, zmęczenie i ćwiczenia do stanu wycieńczenia. Tak właśnie wyglądało moje życie i mimo, że wiedziałem, że na świecie są ludzie którzy mają się gorzej to i tak wiedziałem, że moje życie nie należało do najłatwiejszych.
Zastanawiała mnie strasznie treść sms'a od Leviego i dlaczego właściwie uważał, że w piekle już na niego czekają. Chciałbym dowiedzieć się o nim więcej niż mówi internet, mimo że wydaje mi się, że jest on dość niedostępny i raczej nie będzie chciał zbytnio o sobie rozmawiać.
Westchnąłem ciężko. Zdawałem sobie sprawę, że sława nie zawsze jest wszystkim a ludzie, którzy są znani nigdy nie mogą mieć nawet chwili prywatności. Znając życie to jeśli cokolwiek by się stało między mną a ciemnowłosym to pewnie i o mnie zaczęloby być głośno.________________________
Siemaneczko wróciłam XD
Tak jak obiecałam - rozdział przed końcem miesiąca haha
Sorasy za zwłokę, ale chciałam napisać coś mocnego i życiowego, więc podchodziłam do pisania tego rozdziału kilkanaście razy i za każdym razem nanosiłam jakieś poprawki bo coś mi nie pasowało albo coś było bez sensuZabawne jest to ile moich przemyśleń wplotłam w ten rozdział, i mimo że myśle, że do najłatwiejszych do przejścia i zrozumienia on nie należy to uważam, że całkiem spoko jest (chyba, nie mnie tu oceniać)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę zdrówka, bo teraz jest ono bardzo ważne :)
Herbatkazrumem

CZYTASZ
Słynny || Ereri/Riren
FanfictionEren Jeager to 20 letni chłopak. Skończył szkołę taneczną, tańczy w zespole. Dowiaduje się, że wraz ze swoimi przyjaciółmi zatańczy w teledysku piosenki Rivaille'a i jego zespołu. Wokalista jest bardzo wymagający, ale... Eren już coś o nim wie... **...