3. Czyli jak przejrzałem na oczy przy Dorocie Wellman

447 38 63
                                    

Gdy tylko wsiadłem, wziąłem głęboki wdech i wszedłem do pierwszego przedziału.

-Dzień dobry. - usłyszałem obok siebie, obróciłem się i ujrzałem Dorotę Wellman.

-Dzień dobry. - odpowiedziała jej wchodząca za mną Dorota Wellman.

Zaraz, zaraz, co się dzieje???

-Ładna dzis pogoda, nieprawdaż? Odezwała się Dorota Wellman siedząca dwa rzędy od wejścia.

-To prawda, ciężko o piękniejsze słońce. - uśmiechnęła się Dorota Wellman siedząca obok zagajającej rozmowę Doroty Wellman.

-Ja chyba... Ja zaraz wrócę, idę się przejść. - powiedziałem słabym głosem.

-W porządku. - odparło mi wszystkie 5 Dorot Wellman zgromadzonych w przedziale.

Skierowałem się w stronę łazienki, ale by do niej dojść musiałem pokonać jeszcze trzy przedziały.

-Dzień dob-... - zacząłem wchodząc do pierwszego, ale głos zamarł mi w krtani.

Ujrzalem utkwione w siebie około trzydziestu par oczu Dorot Wellman.

-Dzień dobry. - odpowiedziały chórem Doroty Wellman.

-O, dzień dobry, skoro już pan tu jest, to poproszę pański bilecik do kontroli. -powiedziała konduktor Dorota Wellman.

Chyba przestałem się czemukolwiek dziwić. Podałem Dorocie Wellman bilet, a potem, ścigany przez kilkadziesiąt par oczu Dorot Wellman, wyszedłem na korytarz.

Spodziewałem się chwili oddechu, ale nie - akurat Dorota Wellman stała sobie na korytarzu, widocznie na ploteczkach, z Dorotą Wellman.

Czy to wszystko aby nie sen?

Przeszedłem przez dwa kolejne przedziały z wzrokiem utkwionym w podłogę, ale nawet bez podnoszenia głowy widziałem, że patrzy na mnie każda obecna w pociągu Dorota Wellman.

Dopadłem drzwi łazienki, zaczekałem, aż opuszczą ją dwie poprawiające makijaż i chichoczące Doroty Wellman i wszedłem. Zmoczyłem twarz zimną wodą i spojrzałem w lustro.

Zobaczyłem odbicie Doroty Wellman.

Zamrugałem parę razy.

Obraz się nie zmieniał.

Wysiadłem na najbliższej stacji i jak najszybciej wróciłem do domu. Już nawet nie zdziwiłem się, że zamiast twarzy moich rodziców ujrzałem dwie zmartwione Doroty Wellman.

***

Tak, jak marzyłem- zostałem raperem, wydałem dobrze przyjętą płytę, ale... za każdego człowieka widzę Dorotę Wellman. Nauczyłem się już co prawda rozróżniać poszczególne Doroty Wellman, od tego czasu jest łatwiej - ta z nieco bardziej nerwowymi ruchami to Szczepan, ta z często zmartwioną miną to moja mama i tak dalej, i tak dalej...

Uważajcie wszyscy z miłością. By nie stała się obsesyjna.

I chyba nigdy nie przyznam się nikomu, że zamiast każdego człowieka, jakiego widzę, dostrzegam Dorotę Wellman.

Dorota Wellman i ja | MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz