Ubierając na siebie sukienkę, zerknęłam na godzinę, która wskazywała osiemnastą trzydzieści sześć. O dziewiętnastej mieliśmy wychodzić, zgarniając po drodze jeszcze Mię oraz Dylana. Wpadłam na pomysł, żeby zabrać ze sobą swoją przyjaciółkę, na co Joe wyraził wielkie zadowolenie i zaproponował wzięcie ze sobą Dylana, przy okazji. Wszyscy się zgodziliśmy na taki plan, wtem wychodząc do swoich pomieszczeń, żeby się szykować.
Ubierając dżinsową kurtkę, spojrzałam na siebie w lustrze. Postawiłam na naturalność, nie malując się praktycznie, oprócz podkreślenia ust matową pomadką o podobnym kolorze moich malinowych ust i nałożenia tuszu na rzęsy. Włosy pozostawiłam naturalnie falowane i rozpuszczone, spadające kaskadami na moje plecy. Wdziałam czarną sukienkę, która była opinająca mnie w górnej partii, a na dole lekko rozkloszowana i sięgająca przed kolano. Miała zwykły dekolt, który był zaokrąglony i zakrywający w pełni mój biust. Upewniając się, że z moim wyglądem jest w miarę okej, zeszłam truchtem na parter.
James i Joe wesoło gawędzili o tylko im znanym temacie w salonie, siedząc na kanapie. Chłopcy usłyszeli mój chód, więc się odwrócili i posłali po szerokim uśmiechu z osobna w moją stronę.
- Wać Panna gotowa? - zagaił mój brat, na co przewróciłam oczyma i kiwnęłam potwierdzająco głową.
- A Panowie? Długo mam na Was czekać? - zwórciłam na nich uwagę, śląc im pełen satysfakcji uśmiech, ponieważ nie byli w pełni ubrani.
Szybkim ruchem wstali z kanapy i poszli się ogarnąć, a ja postanowiłam ubrać czarne vansy do całej swojej stylizacji.
Po około trzech minutach dwaj młodzi mężczyźni zeszli z piętra, kierując się w moją stronę, tuż do wyjścia.- To kogo furą jedziemy? - zapytałam, ponieważ oboje mieli swoje samochody.
Joe wraz z James'em na siebie spojrzeli zmieszani, ale po chwili Joe się roześmiał i odparł:
- Nie będziesz stary tracił paliwa jeszcze specjalnie u nas, jedziemy moim cackiem. - poklepał mojego brata po ramieniu, a następnie wszyscy w trójkę wyszliśmy z mieszkania.
Pogoda w Gold Coast była bardzo ładna. Wychodząc z domu o godzinie dziewiętnastej było dwadzieścia ileś stopni, a słońce mile rozpieszczało.
Po niespełna pięciu minutach byliśmy na posesji Brown'ów, czekając na rodzeństwo.
- Więc wiecie na co już idziemy? - zagaiłam do obu chłopaków, na co spojrzeli na siebie znacząco, uśmiechając się od ucha do ucha. Coś tu było nie tak.
- Tak, dowiesz się na miejscu. Spodoba Ci się, zobaczysz. - zapewnił mnie Joe, chociaż miałam wrażenie, że miał ze mnie ubaw i wcale mi się ich wybór nie spodoba.
Spoczęłam wzrokiem na swoim bracie, próbując coś z niego wydusić, ale wzruszył ramionami i pokazał mi swoje równe zęby.
- Dobra, idą. - uprzedził Joe - Zrobisz im tam miejsce, Lilly? - spytał, ponieważ siedziałam na tylnich siedzeniach. Przesunęłam się na środek, aby Mia i Dylan mogli wejść bez problemu z obu stron.
- Jasne, gotowe. - odparłam, patrząc na dwójkę idącą do samochodu.
Dylan był ubrany cały na czarno, ale miał jeden dodatek, którego wcześniej nie widziałam. A mianowicie miał założone na nosie Ray Ban'y, które dodawały mu seksapilu. Cała Jego stylizacja składała się z zwężających się przy kostkach spodni i bluzy z kapturem, która znacząco się opinała na Jego barkach.
Mia za to była ubrana w zwiewną sukienkę w kwiaty o kolorze mlecznym z dłuższym rękawkiem, a na stopach miała przyodziane zakrywające całe jej stopy, sandałki. Bardzo się ucieszyłam z tego, że nie będę miała jako jedyna sukienki na sobie.
Po mojej lewej wsunęła się blondynka, a zaraz z drugiej strony jej brat. Dziewczyna przywitała nas radośnie, przedstawiając się mojemu bratu. Dylan powtórzył gest swojej siostry, a po całym zamieszaniu wyjechaliśmy spod ich domu.Droga do kina zajęła nam dobre dziesięć minut, chociaż tego nie odczuliśmy, ponieważ całą drogę rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim. Począwszy od pogody, a kończąc na przeglądaniu zdjęć małej Mii.
Jednak było coś jeszcze. Czułam wzrok Dylana na sobie przez całą drogę. Pech chciał, że natknęłam się na Niego patrząc na przednie lusterko, w tym samym czasie, kiedy i On spojrzał. Zanim jednak spuściłam wzrok, posłał mi w nim łobuzerski uśmiech. Pokręciłam lekko głową, nie dowierzając, a na moje usta wkradł się mimowolny uśmiech. Miałam szczęście, że wtedy nie patrzył do lusterka Joe, bo w rezultacie czułabym się jeszcze bardziej speszona.
- Dojechaliśmy. - oznajmił zielonooki, gasząc samochód i wyjmując kluczyki ze stacyjki.
Wyszłam zaraz za Mią, wygładzając sukienkę i patrząc na wszystkich po kolei. Zaraz jednak zabrałam głos.
- To co, idziemy? - spytałam, na co wszyscy przytaknęli głowami.
Szłam obok James'a i Joe'go, a zaraz za nami szło rodzeństwo. Będąc już w środku, przycupnęliśmy na miękkich kanapach w holu, czekając na odpowiedź, na co się wybieramy.
Popatrzyłam znacząco na Joe'go, ale ten wzruszył ramionami.- Więc na co idziemy? - w końcu spytałam zrezygnowana, na co trzej mężczyźni posłali w swoje strony uśmiechy.
- Na film. - skwitował Joe, na co przewróciłam oczyma.
- No co Ty nie powiesz. - sarknęłam.
- Idziemy kupić bilety, a wy tutaj zaczekajcie. - oznajmił mój brat, kiwając do chłopaków, aby się zabrali razem z nim.
Zrezygnowana opadłam jeszcze bardziej na siedzisko i spojrzałam na Mię.
- Wiesz na co chcą iść? - ale ona tylko pokiwała przecząco głową.
- Dylan nie chciał mi powiedzieć, ale mam nadzieję, że to nie horror. - przyznała, na co jej zawtórowałam.
Bardzo nie lubiłam tego gatunku filmowego, odkąd pamiętam. Każdy horror, nawet jakiś prześmiewczy, jak na przykład Straszny Film, umiał nieźle mnie nastraszyć. Z moich rozmyśleń, wyrwał mnie głos chłopaków.
- Chodźcie, kupiliśmy przekąski. - odparł Dylan, który wskazał dłonią na trzy kubełki popcornu i pięć napoi.
- A gdzie nasze bilety? - spytała blondynka, która swoją drogą mnie wyprzedziła, ponieważ chciałam zadać to samo pytanie.
- My je pokażemy, nie Wy. - uprzedził nas Joe, szczerząc się jak głupi do sera - To będzie dla was niespodzianka.
***
Okazało się, że poszliśmy na horror, a jakże by inaczej, którym okazała się Zakonnica. Była już dobra trzydziesta minuta filmu, a ja patrzyłam wszędzie, byleby nie na ekran. Pare razy kątem oka rzuciłam na film, ale zaraz tego pożałowałam, ponieważ natrafiałam na momenty, w których była ukazana straszna postać.Czułam się jednak podwójnie nieswojo, ponieważ koło mnie siedział Dylan, tylko i wyłącznie On. Ja niestety wylądowałam na końcu siedzeń i po drugiej stronie nie siedział koło mnie nikt. Nie wiedząc co już mam począć, chciałam spróbować obejrzeć seans.
Otworzyłam jedno oko i zerknęłam na ekran, który nie wskazywał niczego strasznego, więc otworzyłam też drugie, czego zaraz pożałowałam.Na cały ekran wyskoczyła owa zakonnica, która była prze ra ża ją ca. Mimowolnie pisnęłam cicho, a zaraz na sobie poczułam wzrok Dylana.
Było mi podwójnie głupio. Już wcześniej zauważyłam, że co jakiś czas patrzył na moje reakcje i nawet kilka razy się zaśmiał pod nosem na moje dziwne sposoby oglądania. Jednak w tamtej chwili stało się coś, czego bym się nie spodziewała.
Chłopak trzymał box popcornu od strony naszej dalszej paczki, który zakrywał Jego drugą dłoń. I właśnie tą drugą splótł razem z moją, pocierając moją zewnętrzną stronę, kciukiem. Popatrzyłam na Niego od razu, na co posłał mi blady uśmiech i przyłożył palec do swoich ust, ukazując, abym była cicho, a zaraz potem wyczytałam z Jego ruchu warg, jedno zdanie - Nie bój się, będzie dobrze.
***
Hej drugi raz dzisiaj! Kolejny rozdział, który obiecałam. Do następnego 🖤
xoxo Alpha
CZYTASZ
Rok zatracenia
JugendliteraturZakochiwanie się w Nim było jak spacerowanie ze związanymi oczami po krawędzi burty. Zdawałaś sobie sprawę, że wystarczy jeden niechlujny krok, żeby pochłonął Cię huczący bezmiar. Zakochiwane się w Niej było jak zimne poranki, kiedy próbujesz się ro...