🥒 .71. 🥒

476 35 16
                                    

To właśnie tego dnia Jinowi przypadło otrzymać jedną z najgorszy traum, jakie mogą spotkać dorastającego dzieciaka.

Taehyung przyprowadził go ze sobą na długo wyczekiwaną klasową imprezę, którą organizują zawsze pierwszoroczniacy, by się lepiej zapoznać. A Seokjin znalazł się tam z takiego powodu, że Tae uparł się, że sam nigdzie nie idzie i inaczej niż z nim tam nie pójdzie.

Wszystko toczyło się poprawnie. Tłum tańczących nastolatków, przy barze siedziała starsza cześć społeczeństwa wyczekująca na swój czas. Również znajdował się tu mniej grzeczna część szkolnego grona, która postanowiła przemycić alkohol by poczuć się jak dorośli.

Seokjinowi nie odpowiadało to zbytnio, ale widok nic nie pijącego Taehyunga zmotywowała go, by pozostać i nie wracać do domu. Co okazało się później zgubne w skutkach.

- Tae idę do toalety! – krzyknął w stronę przyjaciela starszy, czując zbyt dużą ilość wypitego soku.

- Pójdę z tobą! – również krzyknął, nie chcąc pozostawiać go samego.

Ten jedynie machnął ręką i poszedł sam. Bo przecież co może się mu stać? No przecież co?

Kroczył lekko speszony przez tłum, następnie mijając grupkę ochoczo pijących mężczyzn w jednej z dysponowanych przez klub loży. Zbliżając się bliżej ich, zaczął słyszeć niepoprawne, a raczej obleśne teksty co do jego osoby. Początkowo chciał to pozostawić w spokoju i pójść zrobić swoje, by wrócić do pilnowania trzody młodszego. Lecz miarka się przegięła , gdy jeden z nich ruszył za nim i złapał go za pośladek. Jin niedużo myśląc, wymierzył siarczysty policzek i z wulgarnym pożegnaniem pobiegł do toalety.

Zamknął za sobą drzwi i przystąpił do dokonania tego co powinien. Wychodząc z oddzielonej ściankami toalety napotkał się na mało przyjemny widok. Zobaczył ponownie mężczyznę, któremu przywalił z liścia, tylko w tym widoku była jedna mała różnica. Cwaniacki uśmieszek przeobraził się w piorunującą złość, wywołującą w nim panikę. W pierwszej chwili postanowił uciec, ale trzymane od drugiej strony drzwi uniemożliwiły mu to. Nie widząc żadnej innej możliwości niż krzyczenie. Przystąpił do tego, ale głośna muzyka, krzyki podnieconych zabawą ludzi i niestety parszywe usta przyległe do ty jego. Tłumiły wszystkie dzięki wydobywające się z niego. Z usta napastnika wydobywały się najbardziej obraźliwe sformułowania jakie tylko potrafił wymyśleć. Później mężczyzna rozpiął rozporek, a po policzku Jina spłynęła słona łza sugerującą najgorsze.

Po wszystkim brązowowłosy z ledwością wyciągnął telefon, by zadzwonić po Taehyunga by go uratował. Lecz było już za późno, było już po wszystkim.

Gdy młodszy przedostał się do niego. To przyjaciel leżał już nieprzytomni, w małej kałuży krwi i z porwanymi spodniami.

Po tym spotkaniu starszy zdobył wstręt do zbliżeń z kimkolwiek i do mężczyzn z mocnym głosem.

Jednym wyjątkiem jest Taehyung mimo swojego głosu może przy nim normalnie być i jedynie jemu pozwala na bliskie kontakty. Widział, jak ten stara się wynagrodzić tę godzinę męki i strachu. Pomagając mu w każdy możliwy sposób. Nie wybaczyłby sobie, jakby go kiedykolwiek stracił.

00:00 | k.sj + k.nj ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz