Mills
Dziś pierwszy po feriach dzień szkoły! Jej. Tak się cieszę... ugh nie ważne. Obudził mnie dziś dla każdego znienawidzony budzik. Budzik z telefonu. Ten denerwujący głos przybijał mnie, przypominając mi, że halo Millie musisz wstać! Tak już wstaję.
Wyszłam spod stosu kocyków, kołdry i innych rzeczy, które mają mnie ocieplać podczas spania. Zawsze mi jest zimno i ja naprawdę potrzebuję tej sterty koców.
No więc, gdy już się wygramoliłam z łóżka, poszłam do łazienki. Byłam ubrana w słodką piżamę w małpki. Obmyłam twarz i ręcę. Zeszłam na dół na śniadanie. Jak zawsze, nie ma taty w domu. Mama też już pojechała do pracy. Więc zostałam sama z Ava i Paige.
Zrobiłam nam jajecznicę na śniadanię. Dodałam tam jakiejś szynki i polałam ketchupem.
- Ava, Peige! Chodźcie na dół, zrobiłam nam śniadanie!
Po dosłownie kilku sekundach na dole znalazła się już Ava. Zawsze była chętna do jedzenia. Z Paige było trochę inaczej. Uważała, że nie powinno się tak dużo jeść, tym bardziej gdy się ćwiczy. Tak, Paige ćwiczy od 2 lat. Nie wiem czego ona nie lubi w swojej sylwetce. Jest bardzo szczupła, ale nie wychudzona.
- Dzień dobry kwiatuszku - zawsze mówię do Ava'y kwiatuszku. Ava umie być bardzo urocza, każdy w sumie ją tak nazywa. Jest dość szalona, ale umie być poważna... czasami.
- Hej wszystkim! - z Paige, zawsze tryskało dużo energii. Najbardziej rano. Uważała, że wschody są ładniejsze od zachodów słońca. Gdy nowy dzień nastał, ona nigdy nie miała myśli pesymistycznych. Zawsze optymistyczne. Zarażała swoim uśmiechem i radością pozostałych domowników.
- No więc. Millie, może w tym semestrze się z kimś zaprzyjaźnisz - zawsze Paige porusza ten temat. Nie wiem co jej nie pasuję w tym, że nie przyjaźnię się z całą szkołą. Ona zawsze miała strasznie dużo przyjaciół. Większość i tak było fałszywych, ale ona tego nie zauważała.
- Paige. Mam przyjaciół. Noah i Sadie. Po za tym nie muszę się przyjaźnić z każdym.
- To może se chłopaka znajdź? - Ava jest szalona. Ona w przedszkolu ma z 4 chłopaków. Do żadnego nic nie czuje, ona uważa, że miłość to jak przyjaźń... taka łatwa i prosta.
- Oj Ava. Mi nie potrzebny nikt więcej do życia. Ważne, że mam was. Po za tym, żeby mieć chłopaka, trzeba do niego poczuć to coś...
- To jest miłość, Millie po prostu boi się tego słowa wymawiać. Ava to coś innego niż przyjaźń. Może w przedszkolu jeszcze tego nie czujesz do twoich chłopaków, ale jak będziesz starsza to zrozumiesz. - Paige łatwo to mówić. Ona ma kochającego chłopaka - Joe Kerry - bardzo dobrze dogaduje się z naszą rodziną. Wszyscy go lubimy. Ava najbardziej chyba.
- Możemy już zjeść to śniadanie? Wystygnie nam - słaby temat wymyśliłam, ale chciałam już odbiec o rozmawianiu o uczuciach.
~
Całe śniadanie przemilczałyśmy. Drogę do naszych pokojów też. Jedyne jakimi zdaniami się wymieniłyśmy to:
Paige - macie 30 minut na ogarnięcie się, to was podwiozę do szkoły i przedszkola.
Ja i Ava nic nie powiedziałyśmy w sumie, ale ok. Weszłam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Podeszłam do szafy, z której bez dłuższego zastanawiania się, wyjęłam czarne rurki i do tego różową o rozmiar za dużą bluzę. Weszłam do łazienki z zamiarem ubrania się w to. Moim zdaniem wyglądałam dość uroczo.